„Pracownikowi placówki nie wolno przyjmować pieniędzy, prezentów od dziecka, rodzica, rodzica zastępczego, opiekuna prawnego dziecka. Zakaz ten nie ma zastosowania w przypadku kwiatów wręczanych z okazji świąt bądź innych uroczystości obchodzonych w placówce” – napisano w opublikowanym na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości dokumencie, wynikającym z tzw. ustawy Kamilka uchwalonej w lipcu 2023 r. Jednak ten zapis wzbudził dużo kontrowersji, a w mediach (zwłaszcza społecznościowych) rozgorzała dyskusja, co w takim razie z prezentami z okazji Dnia Nauczyciela. Do sprawy odniosła się Jolanta Gajęcka, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 2 im. św. Wojciecha w Krakowie. – Tworzący prawo powinni się zastanowić nad tym, co robią, bo traktowanie każdego Polaka jako potencjalnego przestępcy, to jest zła droga. W związku z wytycznymi, o których mowa, liczę na rozsądek, ale jeżeli ktoś będzie chciał nas powsadzać do więzienia, to niech nas wsadza – komentuje sytuację
Już niedługo Dzień Nauczyciela. Każdego roku uczniowie obdarowują pedagogów drobnymi upominkami, wyrażając w ten sposób swoją wdzięczność i sympatię. Kilka dni temu grupy nauczycielskie i rodzicielskie zdominował jeden temat: Czy można wręczyć kwiaty z okazji Dnia Nauczyciela?
"Nie wolno Ci przyjmować prezentów"
Na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości opublikowano Standardy ochrony dzieci - wytyczne. Wynikają one z tzw. ustawy Kamilka uchwalonej w lipcu 2023 r. W przygotowanych dokumentach poruszono m.in. kwestię prezentów, wręczanych przez dzieci nauczycielom. "Nie wolno Ci przyjmować pieniędzy ani prezentów od dziecka, ani opiekunów dziecka. Nie wolno Ci wchodzić w relacje jakiejkolwiek zależności wobec dziecka lub opiekunów dziecka, które mogłyby prowadzić do oskarżeń o nierówne traktowanie bądź czerpanie korzyści majątkowych i innych" – czytamy w punkcie 6. części poświęconej działaniom z dziećmi.
Przygotowane dokumenty mają pomóc placówkom w opracowaniu standardów. I tu pojawiają się schody. – Mam wrażenie, że każdy rozumie te przepisy, jak chce. Córka chodzi do jednej z podstawówek w Krakowie i mama z trójki klasowej powiedziała, że w tym roku prezentu dla wychowawczyni nie będzie. Kwiatków również – mówi nam pani Anna, mama dziesięcioletniej Pauliny i czteroletniego Janka i dodaje: – Z kolei u synka w przedszkolu trwa zbiórka na kwiaty nie tylko dla pani, ale i dla obsługi oraz dyrektorki. W końcu to święto wszystkich pracowników oświaty.
Rodzice zdają się być nie mniej zaskoczeni wprowadzonymi przepisami, niż nauczyciele. – Tu nie chodzi o prezenty, ale o szacunek. Nie znam nauczyciela, który przyjął w prezencie od rodziców ucznia nowego Iphone'a. Znowu traktuje się nas jak łapówkarzy albo biedaków, rzucających się na darmowe czekoladki – mówi nauczyciel jednej z krakowskich szkół średnich i dodaje: – Kwiatek czy czekoladki albo (jak w moim przypadku) paczka ulubionych chipsów to dla wielu uczniów nieprzeceniona lekcja. Wie pan, że dziś nastolatkowie mają problemy nawet ze składaniem życzeń? W domu również - co roku rozmawiam z rodzicami o spotkaniach przy wigilijnym stole. Pewne sytuacje ich ośmielają, wręcz pomagają. I tak właśnie jest 14 października. Zresztą sam zawsze mam dla swojej klasy jakiś drobiazg. Tego też nie wolno? A może to tak, a tamtego nie? Pracuję w dwóch szkołach i w obu dyrekcja ma niezły mętlik w głowie.
"Nie dotyczy to okazjonalnych podarków"
Tymczasem w wytycznych do standardów ochrony dziecka w przedszkolach dopuszczono przyjmowanie prezentów przez nauczycieli i innych pracowników placówki oświatowej: „Pracownikowi placówki nie wolno przyjmować pieniędzy, prezentów od dziecka, rodzica, rodzica zastępczego, opiekuna prawnego dziecka. Zakaz ten nie ma zastosowania w przypadku kwiatów wręczanych z okazji świąt bądź innych uroczystości obchodzonych w placówce”.
Głos w sprawie postanowił zabrać również facebookowy profil Protest z Wykrzyknikiem. "Sezon nagonki na nauczycieli z okazji Dnia Nauczyciela uważamy oficjalnie za otwarty. Od kilku dni media informują, że koniec z prezentami na Dzień Nauczyciela, bo zaczęły obowiązywać nowe przepisy. Powołują sie tu na "Lex Kamilek" i cytują wytyczne ministerstwa sprawiedliwości (...) Do społeczeństwa poszedł więc przekaz, że nauczyciel przyjmujący bombonierkę z okazji Dnia Nauczyciela właściwie jest przestępcą. Dodajmy, że w rekomendowanym przez MEN podręczniku Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę zakaz ten opatrzony jest zastrzeżeniem, że "nie dotyczy to okazjonalnych podarków związanych ze świętami w roku szkolnym, np. kwiatów, prezentów składkowych czy drobnych upominków" – napisano.
Sezon nagonki na nauczycieli z okazji Dnia Nauczyciela uważamy oficjalnie za otwarty. Od kilku dni media informują, że...
Opublikowany przez Protest z Wykrzyknikiem Środa, 2 października 2024
Traktowanie każdego jako potencjalnego przestępcy
O zdanie w tej kwestii zapytaliśmy Jolantę Gajęcką dyrektorkę Szkoły Podstawowej nr 2 im. św. Wojciecha w Krakowie.
– Proszę pana, nie wiem, jak te wytyczne będą funkcjonowały i nie za bardzo potrafię sobie to wyobrazić. Tworzący prawo powinni się zastanowić nad tym, co robią, bo traktowanie każdego Polaka jako potencjalnego przestępcy to jest zła droga. W związku z wytycznymi, o których mowa, liczę na rozsądek, ale jeżeli ktoś będzie chciał nas powsadzać do więzienia, to niech nas wsadza. Tylko niech się zastanowi, kto potem będzie uczył dzieci.
Pani dyrektor zwraca uwagę na to, że nauczyciele mają ważniejsze problemy niż otrzymywanie lub nieotrzymywanie upominków z okazji ich święta.
– Jest dużo poważniejszych problemów – nie mamy czasu na to, żeby się dokształcać, nie mamy czasu na to, żeby po prostu kreatywnie pracować z uczniami, tylko zajmujemy się jakimiś bzdurami. Nie ma na to mojej zgody, a tak, jak mówię, jeżeli ktoś wsadzi mnie do więzienia, to niech mnie wsadza i będzie święty spokój. Amen - podsumowuje.
Czy nauczyciel nie powinien przyjmować kwiatka?
Jak co roku wielu rodziców wyśle w przypadający w poniedziałek (14 października) Dzień Nauczyciela swoje dzieci do szkół z drobnym upominkiem dla pedagogów. -Dla mnie to jakaś głupota. Oczywiście, że wręczymy naszej pani kwiatka - mówi w rozmowie z Głosem24 mama Franka, który uczęszcza do jeden z podstawówek w Nowej Hucie. Jak powinien zachować się nauczyciel? To samo pytanie zadaje sobie dyrektor Gajęcka:
– Przyjmowanie upominków od uczniów czy to w formie kwiatów, czy drobnego prezentu jest przecież praktykowane od dawna. Trudno tutaj mówić o jakichś korzyściach majątkowych. Czy to, że ktoś przyniesie kwiatka z okazji Święta Edukacji Narodowej w ramach wdzięczności oznacza, że nauczyciel ma takiemu dziecku odmówić? My nie oczekujemy prezentów, nie potrzebujemy podziękowań. Niewątpliwie jest to miłe, jeżeli ktoś zauważy, że praca nauczyciela jest wartościowa i powie "dziękuję". Miło też jest, gdy dziecko w ramach podziękowań narysuje laurkę. Ale czy od razu mamy potępiać takie gesty i sugerować, że robi źle, bo musimy odmówić przyjęcia kwiatów? Szczerze, to już nie wiem, jak na to wszystko patrzeć. Jak w takim razie uczyć dzieci podstaw dobrego wychowania? Kiedy to robić, jak nie w szkole i przy oficjalnych okazjach? I wreszcie, jak potem oczekiwać od nich, że w późniejszym życiu będą potrafiły zebrać się na taki gest? To wszystko stoi na głowie i pasowałoby, żeby ktoś wreszcie postawił tę naszą polską rzeczywistość na nogi, bo inaczej wszyscy dostaniemy wylewu od tych coraz to nowych głupot i nonsensów. Proponowane rozwiązania stawiają nie tylko nauczycieli i dyrektorów, ale całą szkolną społeczność, z uczniami i rodzicami na czele, w jakimś absurdalnym położeniu. Jeżeli postawiliśmy tezę, że prawo oświatowe i w ogóle prawo, które dotyczy oświaty, stoi na głowie i tak naprawdę nas wszystkich po prostu obraża, to niestety ta teza jest jak najbardziej do obronienia - uważa dyrektorka.
Prawo daje dużo możliwości, by dręczyć
Zdaniem dyrektor Gajęckiej nowe wytyczne niszczą zaufanie społeczne. – Tworzenie takich wytycznych przynosi efekt odwrotny od zamierzonego, to znaczy zamiast budować zaufanie, niszczy je. Jeżeli nauczyciel nie może przyjmować kwiatów czy innych wyrazów wdzięczności, to istnieje możliwość, że, gdy jednak to zrobi, może zostać zgłoszony, np. w kuratorium czy w prokuraturze. To z kolei tworzy jakąś mocno niezdrową atmosferę wzajemnych stosunków i dotyka, jak powiedziałam, podstawowy, czyli kwestii zaufania społecznego. Ono ogólnie już zostało zburzone, a w szkole widzimy to jak w soczewce. Mamy do czynienia z różnymi rodzicami, z różnymi postawami, z różnymi systemami wartości, z różnymi sposobami wychowywania przez nich dzieci. Ale zostawmy najnowsze wytyczne, bo trzeba zaznaczyć, że obecne prawo, które stoi na głowie, już teraz daje mnóstwo możliwości, żeby dręczyć i to często bezpodstawnie. Więc wcale nie trzeba "ustawy Kamilka", wystarczą przepisy antykorupcyjne i wszelkie polityki dotyczące przeciwdziałania mobbingowi czy nierównemu traktowaniu. One mogą być w narzędziami opresji w rękach ludzi z gruntu nieszczęśliwych, którzy po prostu chcą koniecznie drugiemu udowodnić swoją wyższość lub zwyczajnie dokuczyć. Niestety tworzenie słabego jakościowo prawa prowadzi do takich sytuacji. Przykro mi, że prawo coraz bardziej utrudnia życie zwykłemu obywatelowi, a równocześnie jest coraz bardziej pobłażliwe dla przestępców – podsumowuje dyrektor Gajęcka.
Szefowa Szkoły Podstawowej nr 2 im. św. Wojciecha w Krakowie podkreśla, że w zarządzanej przez nią placówce nauczyciele są traktowani przez rodziców z szacunkiem, a wręczanymi czekoladkami często po prostu częstują uczniów. – Mnie osobiście, zarówno jako nauczycielowi, jak i dyrektorowi, takie sytuacje się nie zdarzyły. Jak dotąd grono pedagogiczne w naszej szkole było traktowane z szacunkiem, a rodzice wiedzą, że żaden z pedagogów nie oczekuje za swoją pracę prezentów i nawet nie przyjąłby czegoś, co wykracza poza obyczaj i zgodę społeczną, w ramach których wiązanka kwiatów czy przysłowiowe czekoladki są akceptowalne. Prawda jest też taka, że najczęściej nauczyciele po prostu otwierają słodycze w klasie i częstują nimi dzieci – wyjaśnia dyrektor Gajęcka.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Małopolską Kurator Oświaty, czekamy na odpowiedź.