czwartek, 8 kwietnia 2021 22:02

Kraków. Deweloper zablokował szpitalne lądowisko w czasie szczytu trzeciej fali. Co na to szpital?

Autor Marzena Gitler
Kraków. Deweloper zablokował szpitalne lądowisko w czasie szczytu trzeciej fali. Co na to szpital?

- Nie może nowy apartamentowiec zaburzać i kolidować z lądowaniem helikopterów z pacjentami, których zdrowie i życie mamy ratować  - mówiła na czwartkowej konferencji prasowej w szpitalu Narutowicza dyrektor Godyń-Swędzioł. Szpitalne lądowisko 30 marca zostało zablokowane przez postawienie dźwigu na sąsiedniej działce, należącej do Angel Green, który chce tam zbudować apartamentowiec.

Od 30 marca nie funkcjonuje lądowisko przy szpitalu im. Narutowicza w Krakowie. Nie mogą tam lądować helikoptery z chorymi na COVID ani z osobami po wypadkach. Deweloper, który chce zbudować na pobliskiej działce apartamentowiec, na drodze podejścia śmigłowców postawił wysoki dźwig. Twierdzi, że ma do tego prawo. Co innego uważa szpital, którego dyrekcja we czwartek spotkała się dziennikarzami.

Z zaprezentowanego na briefingu kalendarium wynika, że w 2007 roku Powiatowy Inspektor Budowlany w Krakowie wydał pozwolenie na budowę przyszpitalnego lądowiska. Ten sam urząd w 2008 roku wydał pozwolenie na budowę wysokiego na 35 metrów budynku na sąsiadującej ze szpitalem działce. Problemu nie było, bo budowa nie posuwała się do przodu.

Lądowisko oddano do użytku w 2011 roku i od lutego 2012 jest wpisane do ewidencji lądowisk. Tymczasem w 2018 roku zmienił się właściciel działek obok szpitala. Nowy inwestor - Angel Green sp. z.o.o. na mocy dawnego pozwolenia chce kontynuować budowę. Pojawił się więc konflikt interesów, bo 34,5 metrowy budynek zablokuje ścieżkę podejścia do lądowiska, które obsługuje nie tylko sam szpital Narutowicza, ale w przypadku problemów z pogodą, również pobliski szpital JP II i szpital wojskowy. Pisaliśmy o tym tu:

Kraków. Apartomentowiec przy szpitalu uniemożliwi korzystanie z lądowiska helikopterów
Miasto zgodziło się na budowę bloku na obecnej trasie podejścia do lądowiska dla śmigłowców Szpitala Miejskiego Specjalistycznego im. Gabriela Narutowicza w Krakowie. Interpalację w tej sprawie złożył radny Bolesław Kosior.

Rozpoczęła się wymiana pism pomiędzy deweloperem a szpitalem, instytucjami miejskimi i wojewódzkimi oraz Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym. Deweloper zaproponował szpitalowi, że sam sfinansuje przeniesienie lądowiska w inne miejsce. Chce na to wyłożyć nawet 500 tys. zł. Na takie rozwiązanie nie zgadza się dyrekcja szpitala.

Ostatecznie, 30 marca deweloper postawił na swojej działce dźwig, który zagrodził bezpieczne podejście dla ratunkowych helikopterów. W sytuacji epidemii i grożącej Małopolsce perspektywie relokacji chorych na COVID wzbudziło to sprzeciw wojewody, który błyskawicznie nakazał rozebrać żuraw. Pisaliśmy o tym tu:

Kraków. “Krytyczne zagrożenie”. Dźwig uniemożliwiał lądowanie śmigłowców LPR
Powiatowy Inspektor Budowlany wydał postanowienie wstrzymujące prowadzenie robót budowlanych i nakazujące demontaż dźwigu, który uniemożliwiał funkcjonowanie lądowiska przy Szpitalu Narutowicza.

Gdy o sprawie zaczęły pisać media, deweloper rozesłał do nich swoje oświadczenie, przekonując, że wszystkie jego działania są zgodne z prawem i sam zdecydował się tymczasowo rozebrać dźwig "mając na uwadze dobro mieszkańców Krakowa, dla których kluczowa jest walka służby zdrowia ze skutkami COVID-19".  

Lądowisko LPR przy szpitalu im. Gabriela Narutowicza w Krakowie/Głos24
Lądowisko przy szpitalu im. Gabriela Narutowicza w Krakowie/Głos24

Swoją wizję sporu o lądowisko zaprezentowali na spotkaniu z dziennikarzami dr Renata Godyń-Swędzioł, dyrektor Szpitala im. Narutowicza, Elżbieta Mrożek zastępca dyrektora oraz Rzecznik Prasowy Szpitala, dr Agnieszka Marzęcka-Wójcik.

- My nie sprzeciwiamy się, żeby deweloperzy budowali wszelkie apartamenty koło naszego szpitala - mówiła dr Godyń-Swędzioł - ale nie może nowy apartamentowiec zaburzać i kolidować z lądowaniem helikopterów z pacjentami, których zdrowie i życie mamy ratować.

dr Renata Godyń-Swędzioł, dyrektor Szpitala im. Narutowicza/Głos24

Dyrektor opowiedziała o okolicznościach, w jakich doszło do zablokowania lądowiska, bo o postawieniu dźwigu i wstrzymaniu lotów LPR dowiedzieć się miała dopiero z maila nocą. Stwierdziła też, że wyjaśniana jest obecnie kwestia ważności pozwolenia na budowę apartamentowca, które Angel Green nabył od poprzedniego właściciela, bo istnieje podejrzenie, że ono już straciło swoją ważność. Przypomniała, że wojewoda małopolski w uzasadnieniu dla swojej decyzji poddał w wątpliwość autentyczność dziennika budowy, bo miały się tam znajdować przerobione zapisy i daty. Wyjaśniła też, dlaczego szpital nie chce się zgodzić na propozycję dewelopera, który chce pokryć koszty wykonania modernizacji lądowiska i przeniesienia go w inne miejsce, tak, aby nie kolidowało z jego inwestycją.

- Administracja na pierwszym, drugim i najwyższym poziomie ma zbadać, czy decyzja z 2008 roku jest w obiegu prawnym i dlatego szpital nie może się zgodzić na wykonanie prac, które chce pokryć deweloper, bo to byłoby wykonanie nowego lądowiska, co jest niekorzystne dla szpitala - mówiła dyrektor Narutowicza.

Na konferencji niespodziewanie pojawił się przedstawiciel dewelopera, który dementował informacje przekazywane przez dyrekcję. - Część oświadczeń dyrekcji szpitala nie odpowiada prawdzie - mówił mec. Ryszard Kryj-Radziszewski, pełnomocnik Angel Green, prezentując własny harmonogram wymiany korespondencji ze szpitalem, Inspektorem Nadzoru Budowlanego i Lotniczym Pogotowiem Ratunkowym. - Nie było żadnego zagrożenia dla życia i zdrowia, bo obok jest sąsiednie lądowisko w szpitalu Jana Pawła II - mówił o postawieniu dźwigu obok szpitala Narutowicza. Zapowiedział, też że urządzenie zostanie zdemontowane tymczasowo 10 kwietnia.

mec. Ryszard Kryj-Radziszewski - pełnomocnik dewelopera Angel Green/Głos24
mec. Ryszard Kryj-Radziszewski - pełnomocnik dewelopera Angel Green/Głos24 

Utrzymywał również, że posiadane pozwolenie, które deweloper nabył w 2018 roku jest nadal ważne.  - Pozwolenie jest ważne, prawomocne i skuteczne do wykonania - twierdził mec. Kryj-Radziszewski. Zarzucił też dyrektor szpitala, że nie podjęła żadnych działań, żeby nie doszło do postawienia dźwigu. Nie spotkała się z deweloperem, który o to prosił, zasłaniając się brakiem czasu z powodu covidu. - Deweloper nie jest instytucją, która tylko widzi pieniądze, jak to pani dyrektor powiedziała. Działa też na rzecz Krakowa. Można zobaczyć wiele ważnych inwestycji. One podnoszą świetność Krakowa - mówił mecenas. - Na terenie krzewów i chwastów, tam gdzie Cyganie mieszkali z tabunami w najbliższym czasie powstaną piękne budynki.

Na koniec w rozmowie z Głos24 zapowiedział, że jeśli decyzje podjęte przez instytucje odwoławcze będą dla niego niekorzystne, deweloper wkroczy na drogę prawną, domagając się nawet 20 mln zł. odszkodowania.  

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka