Fizjoterapeutka z Górnośląskiego Centrum Medycznego, Barbara Hanus w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" opowiedziała o opiece nad chorymi na koronawirusa w szpitalu tymczasowym.
– Ten szpital jest jak inny świat. Wchodzimy tam, rozmawiając o codziennych sprawach, roześmiane i pełne energii. I nagle wszystko się zmienia. Matrix. Jesteśmy w jednej chwili oderwane od tego, co dzieje się na zewnątrz, patrzymy na śmierć. Wychodząc, jesteśmy fizycznie zmęczone i przygnębione
– relacjonuje fizjoterapeutka.
Barbara Hanus zwróciła uwagę na to, że chorzy często nie mają nawet kontaktu z rodziną, a ich sytuacja zmienia się dynamicznie.
– Poza tym ci chorzy potrzebują ciepła, bliskości, czasem tego, żeby ich nakarmić. Zainteresowanie i poświęcenie uwagi jest im tak samo potrzebne jak ćwiczenia, bo są tam strasznie samotni
– dodaje w rozmowie z GW.
Fizjoterapeutka powiedziała, że w szpitalu tymczasowym zostanie tyle, ile się da:
– Czuję taką potrzebę, bo widzę sens tej pracy. Nie chcę, żeby ci ludzie byli tacy samotni
– wyjaśnia "Gazecie Wyborczej".
Inf.: Gazeta Wyborcza
Fot.: Photo by Ani Kolleshi on Unsplash