czwartek, 25 kwietnia 2024 12:01

PiS wściekły na Małgorzatę Wassermann? To pokłosie wyborów prezydenckich w Krakowie

Autor Patryk Trzaska
PiS wściekły na Małgorzatę Wassermann? To pokłosie wyborów prezydenckich w Krakowie

Polityczne rozliczenia w PiS-ie? Jak informuje Onet, małopolscy działacze największej partii opozycyjnej w kraju mają być wściekli na Małgorzatę Wassermann. Posłanka przed drugą turą wyborów w Krakowie wydała sprzeczne z linią partii oświadczenie, w którym odradza głosowanie na Łukasza Gibałę.

Za nami długa i emocjonalna kampania prezydencka w Krakowie. Ostatecznie mieszkańcy zdecydowali, że to Aleksander Miszalski z Koalicji Obywatelskiej będzie rządził w Krakowie przez najbliższe pięć lat. Były poseł wyprzedził Łukasza Gibałę zaledwie o około 5000 głosów.

W opinii wielu, na wyniku wyborczym mogła zaważyć deklaracja Małgorzaty Wassermann. Posłanka PiS na godziny przed ciszą wyborczą zdecydowała się wydać w oświadczenie, w którym odradza głosowanie na Łukasza Gibałę. "Wielokrotnie podkreślałam w swoich publicznych wypowiedziach, jak bardzo szkodliwe uważam kierowanie się w służbie publicznej jedynie deptaniem elementarnych zasad ładu społecznego. Nie mogłabym poprzeć człowieka, który w sposób haniebny manifestował wielokrotnie pogardę dla ludzi mających konserwatywne, prawicowe poglądy. Czuję sprzeciw wobec tego, aby prezydentem mojego miasta mógł zostać ktoś bez wiarygodnej wizji jego rozwoju, kto dzisiaj składa pusto brzmiące deklaracje o ponadpartyjnym łączeniu mieszkańców, a nie tak dawno chciał otaczać ludzi podzielających moje poglądy i związanych z Prawem i Sprawiedliwością kordonem sanitarnym" – pisała działaczka PiS.

Oświadczenie wywołało burzę w Krakowie, głównie za sprawą tego, że było sprzeczne z linią partii. Prawo i Sprawiedliwość po tym, jak Łukasz Kmita nie dostał się do drugiej tury wyborów prezydenckich w Krakowie, zdecydowało się poprzeć lidera stowarzyszenia Kraków dla Mieszkańców – Łukasza Gibałę, sugerując, że nie można pozwolić na monopol Koalicji Obywatelskiej w Krakowie.

Jak informuje Onet, prawdziwa wściekłość zapanowała dopiero w PiS-ie po zwycięstwie polityka KO pod Wawelem. — Lokalne struktury są potwornie rozżalone. Wiele osób uważa, że Wassermann po prostu dogadała się z Miszalskim i w imię swoich partykularnych interesów sprzedała partię — mówi w rozmowie z portalem jeden z polityków PiS w Krakowie. — Ależ byli na nią wkur.... — potwierdza kolejny.

Małopolscy działacze największej obecnie partii opozycyjnej w kraju, nie wierzą, że posłanka nic nie dostała "w zamian" za poparcie byłego już posła KO. Pytani przez Onet, co mogłaby otrzymać za takie poparcie, nie potrafią odpowiedzieć, jednak sugerują, że bardziej niż interesem partyjnym kierowała się względami towarzyskimi. Przypominają, że za czasów prezydentury Jacka Majchrowskiego bywała częstą gościnią prezydenckiego gabinetu i być może nie chciała z tego przywileju rezygnować, gdy przy placu Wszystkich Świętych zmieni się gospodarz.

Wielu działaczy przekonuje, że to odezwa Wassermann, jeżeli nie przysporzyła głosów samemu Miszalskiemu, to odwiodła wyborców PiS od zagłosowania na Gibałę. — Nikt nie wierzy, że zrobiła to za darmo — słyszymy w lokalnym PiS.

Działacze nie potrafią wskazać, co miałaby zyskać Małgorzata Wassermann, popierając kandydata z "wrogiego" dla PiS obozu, ale sugerują, że bardziej niż interesem partyjnym kierowała się względami towarzyskimi. Przypominają, że za czasów prezydentury Jacka Majchrowskiego bywała częstą gościem prezydenckiego gabinetu i — jak słyszymy — być może nie chciała z tego przywileju rezygnować, gdy przy placu Wszystkich Świętych zmieni się gospodarz.

Dlaczego jednak Prawo i Sprawiedliwość miałoby wściekać się o wynik wyborów w Krakowie? Duże miasta nigdy nie były mocną stroną partii, a pod Wawelem kandydat Zjednoczonej Prawicy przepadł już w pierwszej turze. Okazuje się, że partii chciała wykorzystać porażkę Koalicji Obywatelskiej w Krakowie do swojej kampanii wyborczej do europarlamentu. —Pomogła Miszalskiemu wygrać. A gdyby Platforma przegrała w Krakowie, to byłby dla niej taki cios, który my chcieliśmy wykorzystać w kampanii przed eurowyborami –nie kryje irytacji jeden z działaczy lokalnego PiS w rozmowie z Onetem.

Warto zaznaczyć, że Małgorzata Wassermann nigdy oficjalnie nie została członkiem PiS-u. Startowała jednak z list tej partii do sejmu, a w 2018 roku z jej ramienia ubiegała się o urząd prezydenta Krakowa.

Foto: Mateusz Łysik/Głos24

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka