Zimą chodzi w letnich butach. Mówi, że tak mu wygodniej ale ja myślę, że na nowe po prostu go nie stać, ponieważ ZUS odebrał mu żołnierską rentę, którą otrzymywał przez 22 lata.
Na szczęście do bicia rekordu Guinessa żadne buty nie będą mu potrzebne, bo jak zwykle pobiegnie boso - przed siebie, chociaż Warszawiacy zapamiętali go z tego, że wstrzymał ruch uliczny biegnąc… do tyłu, Zakopiańczycy z ulicznych występów… wokalnych, Bochnianie z niekonwencjonalnych życzeń świątecznych, które ułoźył z 10 tys. monet na płycie rynku.
Pozytywnie zakręcony, pogodny, niosący pomoc – także lokalnie. Znany sławnym Polakom, z którymi często działa charytatywnie i występuje publicznie.
Dawno poznała go publiczna telewizja, która wspiera bochnianina w przeróżnych konkursach i problemach. „Bosego biegacza” z Polski znają także Niemcy, Norwegowie, Grecy, bo tam też biegał!
Wie, że Freddim Merkury nie będzie (chociaż pewne podobieństwo widzę), ale bez skrepowania śpiewa jak potraf – także podczas maratonów. Nikt też nie komentuje jego wcieleń aktorskich, które wrosły w mikluszowicką tradycję.
Polski Forrest Gump ma wiele ze swojego pierwowzoru i nieustającą sympatię lokalnej społeczności, która w tych trudnych chwilach ruszyła mu z pomocą. Z filmu „Forrest Gump” zapamiętałam sentencję: „Życie jest jak pudełko czekoladek, nigdy nie wiesz na co trafisz” i - nomen omen – do tego pudełka co chwilę sięga Paweł Mej, który pomimo kolejnych problemów, z wielką pasją smakuje życie.
10 lat od ostatniej rozmowy znów spotykam się z „Bosym biegaczem”, który nic nie stracił z radości życia:
„Głos Bocheński”: Sporo lat minęło od czasu gdy rozmawialiśmy… Dalej Pan biega?
Paweł Mej, „Bosy biegacz”: - Tak. Nic się nie zmieniło! Od 4.11.2007 roku gdy pierwszy raz zdjąłem buty i pobiegłem, mam za sobą 317 startów, w tym 92 maratony i 11 200 km „w nogach” oraz 5 pielgrzymek tarnowskich.
- 22 kwietnia br. po raz 11. pobiegnę maraton w Krakowie - w sumie 93.
- 2 maja br. zapraszam na biegi charytatywne wokół Ergo Areny Gdańsk (Bieg Charytatywny dla Arturka). Będę tam biegł BOSO z flagą Polski 120 - 130 km przez 24 godziny (z przerwami). W ten sposób chcę ustanowić Rekord Polski, który zostanie wpisany do Polskiej księgi rekordów Guinessa. Po raz 4. będę… aktorem - podczas X Plenerowego Misterium Męki Pańskiej w Parafii św. Jana Chrzciciela w Mikluszowicach (w niedzielę palmową) zagram „Złego łotra”).
Za rekord Guinessa wpadnie parę złotych…
- Nie biegnę dla pieniędzy tylko dla Antka! Tak a propos: za te rekordy nie płacą. Trzeba jeszcze opłacić start 1007 zł
Stracił Pan środki do życia, z czego Pan zapłaci?
- Liczę na pieniądze ze zbiórki. Bo od roku nie mam już renty, którą po drugim zapaleniu opon mózgowych miałem od 1995 roku, ponieważ orzecznik uznał, że jestem zdrowy i w ten sposób zostałem bez środków do życia. Tymczasem w powiatowym orzeczeniu z Bochni przyznano mi stopień umiarkowany, który pozwala pracować ale może to być tylko praca chroniona pod nadzorem. Sprawa mojej renty będzie poruszana w kwietniu, w TVP.
Z czego Pan żyje?
- W lutym dostałem 420 zł z gminy ale po tym orzeczeniu będzie znacznie więcej. Dorabiam dorywczo, pomagają mi bardzo sąsiedzi, którzy też co jakiś czas podrzucą nawet jedzenie.
Na bieganiu da się zarobić?
- Nagrody finansowe dostają zwycięzcy. Ja boso ich nie mam szans dogonić ale za to, że biegnę boso jestem zwolniony z opłat startowych i czasem dostaję specjalne nagrody rzeczowe – to bardzo miłe..
Kiedyś Pan biegał w intencji rodziców adopcyjnych...
- Nic się nie zmieniło. Intencja ta sama. Nadal też mieszkam w Baczkowie – w Ich domu.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiała Natalia Mądry
P.S. Marzeniem Pawła Meja (oprócz przywrócenia renty) jest tegoroczny maraton w Nowym Jorku. Na razie szuka sponsora.
Na zdjęciu: Przemysław Babiarz z Pawłem Mejem zaprasza na majowy maraton
Foto: z prywatnego arch. Pawła Meja
