wtorek, 28 kwietnia 2020 10:14, aktualizacja 5 lat temu

KATYŃSKIE BIOGRAFIE – WIELICZANIE Z LISTY KATYŃSKIEJ (18): Józef Ciupka

Autor Bernard Szwabowski
KATYŃSKIE BIOGRAFIE – WIELICZANIE Z LISTY KATYŃSKIEJ (18): Józef Ciupka

Józef Ciupka (1895-1940), aspirant Policji Państwowej w Kołomyi. Po 17. 09.  1939 r. internowany przez Sowietów w Ostaszkowie.  Zamordowany w 1940 r. strzałem w tył głowy  przez NKWD w Twerze.

Józef Ciupka, syn Franciszki z Ćwiękałów i Jana   urodził 15. 03. 1895 r. w Baranówce. Był żołnierzem Legionów Polskich. Jako legionista brał udział w wojnie polsko-bolszewickiej w 1919 - 1920 r. Potem pracował jako komisarz w Powiatowej Komendzie w Kołomyi, na granicy rumuńsko-węgierskiej. Był żonaty z Bronisława Jarosławską, z którą miął trójkę dzieci. Przed wybuchem II wojny światowej  miał przenieść się do Warszawy, gdzie był wykładowcą w Szkole Kadetów. W 1939 r. pełnił służbę na stanowisku komendanta Posterunku w Kołomyi. Po wybuchy wojny we wrześniu 1939 r. wyruszył z 49 pułkiem pod Kraków.  17 września 1939 r. został aresztowany przez Sowietów w Kołomyi i rozbrojony. Odznaczony Krzyżem Niepodległości, Srebrnym Medalem za Długoletnią Służbę, Brązowym Medalem za Długoletnią Służbę, Krzyżem Legionowym.  Jako jeniec Ostaszkowa został  zamordowany przez NKWD w Twerze w 1940 r., a pochowany w Miednoje. Pośmiertnie mianowany w 2007 r. na stopień aspiranta Policji Państwowej. Na cmentarz w Krakowie-Grębałowie, na tablicy na grobie Bronisławy Ciupki - dzieci napisały, że Józef Ciupka zginął w Katyniu w 1940 r.  Tabliczka z nazwiskiem Józefa Ciupki znajduje się w kościele Garnizonowym w Krakowie. Na wielickim cmentarzu w kwaterze „Dębów Pamięci” 3.05.2019 r. posadzono dla niego „Dąb Pamięci” do certyfikatu nr 2327/9073/ WE/2010, który otrzymała Pani Aleksandra.

Po aresztowaniu Józefa Ciupki, jego żona Bronisława z trójką dzieci była deportowana do  Kazachstanu.  Ich córka Aleksandra Żmińkowska ze Związku Sybiraków w Krakowie, emerytowana nauczycielka (Wrocław, Oleśnica), mieszkanka Wieliczki w latach  1978 – 2008, nauczycielka w Szkole Podstawowej nr 3 -  wiele razy uczniom wielickich szkół opowiadała o tym wydarzeniu.

Aleksandra Żmińkowska córka Józefa Ciupki

Wspomnieniami dzieliła się  w ramach spotkań z cyklu „Mnie Ta Ziemia od innych droższa” , „Wieliczka-Wieliczanie” i  na obchodach Światowego Dnia Pamięci Ofiar Katynia w Wieliczce (ostatni raz była w Gimnazjum 13.04.2015 r.- zmarła 17.10.2016 r.), które organizowała niżej podpisana jako kierownik Działu Regionalnego Powiatowej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Wieliczce i prezes „Klubu Przyjaciół Wieliczki”.  

Wspominała m.in.: „13.04.1940 r. , nad ranem o 3-ej godzinie, wtargnęli do naszego domu dwaj z NKWD i sześciu Żydów uzbrojonych, krzyczeli: pakujcie się w ciągu pół godziny. Załadowali nas do wagonów towarowych, bydlęcych, brudnych,  moją mamę Bronisławę Ciupkę z d. Jarosławską, mnie lat 12, siostrę Emilię lat 15, brata Wiesława lat 3. W jednym wagonie było nas 40 osób. Na stacjach w nocy budzili nas i dwie osoby przynosiły zupę i przegotowaną wodę (cysterna z wodą była po nafcie). Podczas transportu dzieci i starsi ludzie chorowali na biegunkę, umierali. Nieboszczyków wyrzucano na zewnątrz przez dziurę klozetową. Matki płakały, rozpaczały, waliły pięściami w drzwi wagonu, ale niestety nikt nie otwierał. Pociąg pędził i pędził. Po czterech tygodniach dojechaliśmy na stepy kazachskie Azji, do miasta Semipałatyńsk, na przedmieście Zaton „Świnbaza”, gdzie znajdowała się hodowla świń. Tam rozładowano nas do baraków.

Warunki były okropne, woda znajdowała się w odległości 1 km. Stepy piaszczyste, nie rosły na nich żadne rośliny. Klimat nieumiarkowany, 40  stopni Celsjusza ciepła, gorąco,  upalnie i 40 stopni mrozu. Ludzie zaczęli masowo umierać, zwłaszcza dzieci i starsi. Nie było pogrzebów i cmentarzy, bez trumien ciała wrzucano do dołu  wykopanego w piasku. Od 12 lat życia obowiązkowo musieliśmy pracować, ponieważ był to warunek otrzymania przydziału chleba o wadze 200 gram. W lecie pracowałyśmy z mamą na torfowisku, do którego trzeba było iść 3 km w jedną stronę. Brat zostawał sam w baraku od 6-tej rano do 7-ej wieczór. Dzieci zostawały bez opieki. Zastanawialiśmy się, gdzie jest Czerwony Krzyż, gdzie jest Zachód, gdzie etyka moralna? Przez sześć lat nikt nas nie słyszał, ludzie chorowali na malarię, tyfus, wycieńczeni byli fizycznie i psychicznie. Przez sześć lat nie było lekarza, nie mieliśmy żadnych lekarstw. Pracowaliśmy 7 dni w tygodniu. Aby ogrzać barak, nosiliśmy na plecach wiązki drzewa. W zimie szyłyśmy w szwalni ubrania dla żołnierzy. Podczas mrozów do 40 -tu stopni, do pracy szliśmy 2,5 km w jedną stronę. Przyjechało nas tu 360 rodzin, a wróciło do Polski 56. 26. 05.1946 r. załadowali nas także do wagonów towarowych, ale bez „broni” i powiedzieli, że jedziemy do Polski. Byliśmy bardzo szczęśliwi, bo cała nasza rodzina powróciła do kraju. Na granicy w Medyce zobaczyliśmy flagę biało-czerwoną, płakaliśmy i odśpiewaliśmy „Boże coś Polskę”…”

Aleksandra Żmińkowska córka Józefa Ciupki

Zachęcam do przeczytania wspomnień Pani Aleksandry w: Jadwiga Duda „Biblioteczka Wieliczka” zeszyt 107-162 spotkanie z cyklu „Wieliczka-Wieliczanie”, z serii: Wieliczanie na obczyźnie” (2) w ZSRR pt. „Polacy, wieliczanie na Syberii-deportacje w głąb ZSRR w latach 1940-1941” (2011 r.) i jej biogramu w zeszycie 172 (2016 r.)

Opracowała Jadwiga Duda

Historia

Historia - najnowsze informacje

Rozrywka