„Navigare necesse est, vivere non est necesse”. To zdanie Pompejusza — odpowiednio zinterpretowane — może mieć głębsze znaczenie, niż zwykło się uważać. Gdy przez żeglowanie rozumieć sterowanie, a nawet szerzej – wszelkie procesy decyzyjne – wtedy słowa rzymskiego polityka ukazują pewien istotny aspekt rzeczywistości. Życie jest sztuką wyboru. Od decydowania nie ma ucieczki. Zapominają o tym zwolennicy tzw. neutralności światopoglądowej. Z niewiadomych przyczyn uznają oni swoje podejście za abstrahowanie od wszelkiego wyboru. Pamiętają z kolei członkowie Konfederacji, którzy za fundamentalny element programu przyjęli pełną ochronę życia. Konfederacja jest nową jakością na naszej scenie politycznej. Stanowi porozumienie środowisk narodowych (Ruch Narodowy, którego członkiem jest autor niniejszego artykułu), wolnościowych (Partia KORWiN) i konserwatywnych (Fundacja Życie i Rodzina [p. Kaja Godek], Konfederacja Korony Polskiej [p. Grzegorz Braun]).
Jak uczy Św. Tomasz z Akwinu, polityka to działanie, którego celem jest dobro wspólne danej społeczności. Czy owo bonum commune może mieć jakiekolwiek znaczenie bez zagwarantowania ludziom prawa do życia? To, że dla marksistów z powstałej niedawno, koalicji Lewica (Wiosna, SLD, Razem) wspomniana sprzeczność nie stanowi problemu, nie powinno dziwić. Przecież autodestrukcyjne pojmowanie zasady niesprzeczności leży u podstaw ich myślenia politycznego. Zastanowienie, a nawet niepokój powinno jednak budzić to, że Prawo i Sprawiedliwość i nasz obecny Rząd zdaje się nie dostrzegać w tym niekonsekwencji.
Nasza Ojczyzna dla konfederatów to docelowo suwerenne państwo z silną armią i walutą. Jednak w odróżnieniu od innych za kluczowe narzędzie do osiągnięcia tego stanu uznają proste i niskie podatki. Każdy, kto chciałby wspomnianą suwerenność podważać lub w znaczący sposób zagrażać bezpieczeństwu naszych obywateli musi liczyć się z grożącą mu karą główną, którą Konfederacja chce przywrócić za najcięższe zbrodnie. Ponieważ nasza przyszłość zależy od jakości wychowania nowych pokoleń, konfederaci postulują ochronę dzieci i młodzieży przed wpływem szkodliwych ideologii. Aby wreszcie uniknąć niesprawiedliwej utraty majątku przez nasze społeczeństwo, chcą neutralizować wszelkie bezpodstawne roszczenia organizacji międzynarodowych.
W zbliżających się wyborach parlamentarnych należy spodziewać się od czterech do sześciu bloków politycznych. Będą to najprawdopodobniej: Zjednoczona Prawica (PiS i środowiska stowarzyszone), Koalicja Europejska (PO, Nowoczesna), Lewica (Wiosna, SLD, Razem), Konfederacja (RN, KORWiN, ŻiR, KKP) i K’15-PSL (?). Status tego ostatniego nadal nie jest pewny i może się okazać, że połączenie nie dojdzie do skutku, a oba środowiska wystartują w innej konfiguracji. Rozpad KE wydaje się znaczącą porażką Grzegorza Schetyny. Sformowanie Lewicy najpewniej zagwarantuje jej członkom przekroczenie pięcioprocentowego progu. Jednak zakładanie prostego sumowania się elektoratu byłoby nierozważne. Z kolei wiadomo, że blok ten nie może zagrozić ZP. Wszystkie te zależności wydają się bardzo dogodne dla partii rządzącej. Nie można wykluczyć katalizowania wspomnianych przekształceń poprzez media. Nie trudno się domyślić, że rozbicie monolitu KE neutralizuje jedyną siłę mogącą zakwestionować w najbliższej przyszłości pozycję ZP. Ewentualne wejście Lewicy sprawi, że PiS wzmocni swój wizerunek jako partia konserwatywna na zasadzie kontrastu. Jak w tym wszystkim odnajdzie się Ruch Narodowy a z nim Konfederacja? Zgodnie z tradycją naszych przodków ideowych będziemy robić co w naszej mocy, aby jak najlepiej zabezpieczyć interes narodowy. To wymaga realizacji naszego programu przy pomocy możliwie jak największej reprezentacji w Sejmie. Uczynimy naszą pracę walką. Czy to wystarczy? Nie pozostaje mi nic innego jak zachęcić szanownego Czytelnika do odkrycia części odpowiedzi na to pytanie w kolejnym artykule.
Bartosz Wilczyński, Pełnomocnik Ruchu Narodowego w okręgu Małopolskim
Niniejszy felieton prezentuje poglądy autora i może lecz nie musi być zbieżny z poglądami redakcji.