„Miłość nie wyklucza, a tęcza nie obraża” krzyczeli demonstranci Marszu Równości pod Ratuszem, „Rynek krakowski nigdy nie będzie gejowski” – słychać było sto metrów dalej, pod Studzienką Badylaka. W sobotę na krakowskim Rynku spotkali się aktywiści i sympatycy dwóch środowisk, które dzieli prawie wszystko.
Kto wybrał się w sobotnie popołudnie na Rynek, mógł pomyśleć, że znalazł się nagle w londyńskim Hyde Parku. Na jednym końcu – Marsz Równości i apele o pełne prawa dla osób LGBTQIA, na drugim - kontrmanifestacja zorganizowana przez środowiska prawicowe, a do tego wspólne odmawianie różańca przez grupy modlitewne pod kościołem Mariackim i rozsiane w kilku miejscach Rynku banery Fundacji Pro-Prawo do Życia, a pod nimi osoby odczytujące przez megafon manifesty. Wszystko w tym samym czasie.
Gdyby siłę manifestantów i poparcie dla ich postulatów mierzyć liczebnością, z całą pewnością wygrałby Marsz Równości, który w tym roku wyjątkowo, z powodu epidemii, przybrał formę manifestacji zamiast przemarszu.
– Gdy ktoś jest opluwany i pogardzany. Gdy ktoś jest lżony i poniżany. Gdy ktoś jest bity i doprowadzony do granicy wytrzymałości. I w tej frustracji na niemoc państwa i bezczynność służb, w końcu odda by siębronić – to ona lub on jest wytykany palcami, to jego lub jej wina, to na tę osobę spada fala krytyki. Problemem staje się obrona przed nienawiścią, a nienawiść okazuje się nie być problemem wartym uwagi. My nie możemy oddać, mamy cierpliwie czekać, aż innym się odechce nas krzywdzić. Nie będziemy dłużej milczeć. Nie będziemy już nigdy więcej ofiarą. Koniec z nadstawianiem drugiego policzka – to fragment Manifestu Marszu Równości 2020, odczytanego w czasie demonstracji. – Nie chowajcie się. Bądźcie dumni i dumne ze swojej tożsamości. Cieszcie sięswoją seksualnością. Pokażcie tę radość. Błyszczmy się, sprawmy żeby ten blask rozświetlił najciemniejszy mrok. A im ciemniej będzie, tym jaśniej będziemy się świecić.
Po drugiej stronie Rynku klimat był inny. – W konstytucji jest zapisane, że tylko i wyłącznie mężczyzna i kobieta tworzą normalną rodzinę. I tylko i wyłącznie im przysługują prawa z tego tytułu: prawo do adopcji czy prawo do spłodzenia potomstwa. Wy tego nigdy nie będziecie mieć! – krzyczeli do uczestników Marszu Równości członkowie kontrmanifestacji z Młodzieży Wszechpolskiej i ugrupowania Małopolscy Patrioci. Organizatorzy tej manifestacji liczyli na wsparcie środowisk kibicowskich i jeszcze kilka dni temu apelowali o jedność. – Niezależnie od animozji kibicowskich w walce z sodomską ideologią możemy maszerować w jednym szeregu – namawiali. Ale wiadomo było, że to mrzonka. Zwłaszcza w Krakowie.
I chociaż hasła były ostre - „To jest Polska nie Bruksela, tu się zboczeń nie popiera” – z jednej strony „Faszyści!” – z drugiej, wszystko na szczęście odbyło się w spokoju, bez awantury czy bijatyki, choć w licznej asyście sił porządkowych.