Lekarz ma koronawirusa, ale pracuje w szpitalu. Pracownicy są przerażeni

W szpitalu w Den Bosch na południu Holandii pracuje zakażony koronawirusem radiolog. Wszystko za zgodą dyrekcji placówki, która twierdzi, że ryzyko zakażenia jest bardzo niskie.

Pracujący w holenderskim szpitalu radiolog w minioną środę uzyskał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa.

– Poinformowaliśmy o tym kierownictwo, ale powiedziano nam, że ryzyko zakażenia jest bardzo niskie

– relacjonował dziennikowi "Brabants Dagblad" inny pracownik szpitala.

Jak argumentuje szpital, w przeciwnym razie wizyty u pacjentek objętych programem profilaktycznym raka piersi musiałyby zostać odwołane. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego (RIVM) wydał wytyczne, według których osoba z pozytywnym wynikiem testu musi poddać się 10-dniowej kwarantannie.

– To dziwne, że szpital zachowuje się inaczej. Czujemy się zagrożeni, a przecież mamy rodziny

– skarżą się cytowani przez gazetę pracownicy.

Szpital wydał w tej sprawie oświadczenie w poniedziałek. Tak komentuje sytuację rzeczniczka szpitala:

– Nasza polityka jest taka, że jeśli ktoś jest niezbędny do zapewnienia ciągłości opieki, może przychodzić do pracy na ściśle określonych warunkach. Oznacza to, że nosi medyczną maseczkę i utrzymuje 1,5 metra dystansu.

Sytuacja w szpitalu Jeroen Bosch nie jest łatwa. Od kilkunastu dni wzrasta liczba pacjentów z koronawirusem. Szpital w tym tygodniu musiał otworzyć kolejny dział koronawirusowy oddział.

– Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby opieka nad pacjentami była jak najlepsza. Jednak w najbliższych tygodniach liczba chorych na koronawirusa w naszym szpitalu będzie rosnąć. Jest zatem prawdopodobne, że będziemy musieli odwołać kolejne zaplanowane operacje

– pisze szpital w oświadczeniu.

– Rozumiemy, że jest to bardzo trudne dla osób, których dotyczy. Odwołując, zawsze analizujemy, które operacje można odpowiedzialnie przełożyć i w miarę możliwości dyskutujemy o tym z pacjentami.

Inf.: Polsat News, fit: Facebook/Jeroen Bosch