środa, 6 maja 2020 14:42, aktualizacja 5 lat temu

Małopolscy Bohaterowie Niepodległości. Józef Herzog (1901-1983) – niezłomny żołnierz niepodległości

Autor Bernard Szwabowski
Małopolscy Bohaterowie Niepodległości. Józef Herzog (1901-1983) – niezłomny żołnierz niepodległości

W naszym cyklu przedstawiamy osoby zasłużone dla odrodzenia wolnej ojczyzny, odznaczone Krzyżem lub Medalem Niepodległości, związane z Krakowem i Małopolską

Bohaterem dzisiejszego odcinka jest Józef Herzog, legionista, oficer Wojska Polskiego, działacz WiN i kustosz pamięci o marszałku Józefie Piłsudskim oraz czynie niepodległościowym.

Żołnierski życiorys

Gdy wybuchła I wojna światowa, miał 13 lat. Na wieść o tworzeniu Legionów Polskich zgłosił się do komisji poborowej w Suchej, ale ta nie dała wiary w zadeklarowane 16 lat i odesłała go do domu. Młodzieniec nie zraził się jednak i ponownie stawił się przed komisją kilka miesięcy później. Tym razem mu się powiodło.

Czternastoletni Józef Herzog został przydzielony do 1. Pułku Piechoty Legionów i wyruszył na front. Walczył pod Janowem, Tarłowem, Jastkowem, Optową i Kostiuchnówką na Wołyniu, dając dowody prawdziwej odwagi i męstwa; dwukrotnie ranny otrzymał odznakę Za Wierną Służbę.

Po kryzysie przysięgowym trafił na front włoski, skąd został przez Austriaków odesłany do domu, gdy ujawnił swój prawdziwy wiek. W 1918 r., stojąc na czele kilku rówieśników, wyswabadzał Andrychów. Potem uczestniczył jeszcze w odsieczy Lwowa i w bojach podczas wojny z bolszewikami w 1920 r.

Rok 1919. Józef Herzog (z prawej) podczas obrony Lwowa. Fot. ze zbiorów Alicji Kwapień

Po wojnie dokończył edukację, uzyskując maturę, ale z wojskiem się nie rozstał. Został zawodowym oficerem, służąc m.in. w 4. Pułku Piechoty, a następnie przez kilka lat w Korpusie Ochrony Pogranicza z przydziałem do służby wywiadowczej.

Kpt. Józef Herzog, oficer Korpusu Ochrony Pogranicza. Fot. ze zbiorów Alicji Kwapień. Fot. ze zbiorów Alicji Kwapień

W 1939 r., w stopniu majora, bronił Modlina, a po kapitulacji trafił do niemieckiej niewoli. W oflagu w Woldenbergu był współtwórcą Poczty Obozowej. W 1945 roku wrócił do kraju.

Święto 20. Pułku Piechoty w Krakowie. Lata 30. XX wieku. Od lewej Józef Herzog, mjr Marian Markiewicz i kpt. Antoni Stubla.

Ten chwalebny życiorys wydaje się podobny do dziesiątków tysięcy innych. Jednak kilka charakterystycznych rysów wyróżnia postać Józefa Herzoga i nie pozwala zakończyć opowieści o nim w tym miejscu.

Czwórka legionowa

Po pierwsze, legionistami byli wszyscy jego bracia – starsi od niego Franciszek, Stanisław i Stefan. Stanisław zginął jeszcze w 1914 r. podczas walk Żelaznej Brygady pod Mołotkowem w Karpatach Wschodnich. Najstarszy Franciszek stał się prawdziwą legendą w I Brygadzie, głównie za sprawą brawurowej odwagi, którą wykazał się jako zwiadowca. Otrzymał za to Order Virtuti Militari. Stefan dzielnie służył w 5. Pułku Piechoty I Brygady.

Czterej bracia – wszyscy synowie, jakich mieli Franciszek i Helena z Jędrzejowskich – rzucili swój los na służbę niepodległości. To zasługa przede wszystkim rodziców, którzy będąc prostymi ludźmi (dzierżawili karczmę) potrafili uczynić z domu pierwszą szkołę pobożności, patriotyzmu i nadziei na odzyskanie niepodległości. Kolejną dopiero była szkoła powszechna w galicyjskich Wadowicach, gdzie – jak wspominał Józef – „zaczęliśmy się uczyć historii Polski. (…) Mundury austriackie, orły dwugłowe na budynkach i na monetach, napisy niemieckie i urzędowy język niemiecki to była tylko cienka, zewnętrzna powłoka, a w głębi serca i duszy ugruntowywała się coraz mocniej, coraz żywiej Niepodległa – Ojczyzna Polska”.

Trzecią szkołą formacji ideowej i moralnej były organizacje związane z ruchem niepodległościowym: Drużyna Polowa Sokoła i „Strzelec” w przypadku Franciszka, skauting i „Strzelec” dla Stanisława i Stefana oraz drużyna skautów dla Józefa. Służba legionowa tę postawę ideową umocniła i związała na trwałe ze sprawą niepodległości.

Pokój, wojna, konspiracja

W Odrodzonej Polsce bracia-legioniści postanowili pozostać w Wojsku Polskim, uzyskując kolejne awanse oficerskie. Katastrofa września 1939 r. musiała być dla nich wyjątkowo bolesna. Franciszkowi i Stefanowi, którzy dostali się do sowieckiej niewoli, przyniosła śmierć z rąk NKWD-owskich oprawców w piwnicy Charkowa i dołach Katynia w 1940 r. Gdyby dramat braci Herzogów dotyczył historii Stanów Zjednoczonych, zapewne stałby się inspiracją dla kolejnego epickiego obrazu filmowego, niczym losy braci Niland w filmie Stevena Spielberga.

W wersji polskiej koniec wojny nie przyniósł jednak happy endu. Zaś w życiu Józefa Herzoga otworzył kolejny, dramatyczny rozdział, przypadający na lata komunistycznej dyktatury w Polsce „ludowej”. W tym okresie bracia, którzy byli dla niego najpierw autorytetami i wzorcami osobowymi, później opiekunami i towarzyszami broni, mieli się stać na koniec – obowiązkiem pamięci. W czasach, gdy za samą pamięć o zbrodni katyńskiej groziły represje.

Ale i bez tego Józef Herzog znalazł się w sytuacji najwyższego ryzyka. Najpierw przekonał się, że dla takich jak on, żołnierzy przedwojennej Polski z legionowym rodowodem, nie ma miejsca w nowej armii. Jego bezkompromisowa natura kazała mu się związać z poakowską konspiracją.

W październiku 1946 r. został aresztowany, poddany torturom i skazany na dziewięć lat więzienia pod zarzutem działalności w Zrzeszeniu „Wolność i Niezawisłość”. Śledztwo w Krakowie i późniejszy pobyt we Wronkach wspominał jak najgorszy koszmar. Amnestia skróciła wyrok i w 1951 r. opuścił więzienie. Jednak bezpieka nie przestała się nim interesować. Funkcjonariusze z Krakowa już do końca życia będą go traktować jak zagrożenie dla systemu i poddawać stałej obserwacji.

Józef Herzog. Fotografia sygnalityczna, wykonana w WUBP po aresztowaniu w październiku 1946 r. Fot. ze zbiorów IPN

Kustosz pamięci

W życiu Józefa Herzoga zaczął się okres romantyczno-pozytywistycznej pracy wychowawczej, u podstaw, nastawionej na walkę o pamięć. Ideą przewodnią tej działalności było przywracanie honoru i godności Żołnierzy Niepodległości, a w pierwszej kolejności opieka nad miejscami pamięci Józefa Piłsudskiego w Krakowie. Ten swoisty bój rozpoczął od starań o odnowienie Krypty Marszałka na Wawelu, skazanej przez komunistów na zapomnienie i zniszczenie.

Pisał: „Dzisiaj, w 1952 Krypta na Wawelu z Jego zwłokami zabita deskami, ciemna jakby czeluść… Nawet w przedsionku krypty zatrzymać się nie wolno, a jednak porobiono otwory, szpary w deskach, przez które Polacy chcieli wzrokiem dotrzeć do wnętrza”.

Z pomocą księdza Kazimierza Figlewicza i uzdolnionego artystycznie rzemieślnika Wacława Szaconia (podobnie jak Herzog członka WiN, uratowanego przez amnestię od kary śmierci, ale człowieka o pokolenie młodszego) stopniowo doprowadził do odtworzenia przedwojennego wyglądu krypty pod Wieżą Srebrnych Dzwonów – miejsca spoczynku uwielbianego przezeń Komendanta.

Przy sarkofagu w krypcie pod Wieżą Srebrnych Dzwonów na Wawelu. 19 marca 1978 (imieniny marszałka Piłsudskiego). Fot. ze zbiorów Alicji Kwapień

Po tej prowadzonej niemal w konspiracji pracy przyszła kolej na odratowanie przeznaczonego przez komunistów na zatratę Kopca Józefa Piłsudskiego na Sowińcu. Tę polską Mogiłą Mogił, wymazaną z planów miasta i dlatego w żartach nazywaną w tym czasie przez krakowian „kopcem nieznanego marszałka”, można się było realnie zająć w późnych latach 70. ubiegłego stulecia. Pisane wcześniej przez Herzoga memoriały do władz pozostawały bez echa.

I tak powoli, przy użyciu taczek i łopat, społecznymi siłami zaczęto na powrót odtwarzać oczyszczony z drzew stożek, u podnóża którego w kolejne rocznice gromadzili się coraz liczniej przedstawiciele środowisk niepodległościowych. Wartość podejmowanych działań docenił ówczesny metropolita krakowski abp Karol Wojtyła w słowach skierowanych do Herzoga: „Pragnę wyrazić moją solidarność z Pańskimi poczynaniami, które mają na celu obronę godności narodu, a zwłaszcza honoru polskiego żołnierza – tego, któremu Polska zawdzięcza niepodległość. Wołanie o szacunek dla pamiątek przeszłości, między innymi Kopca Józefa Piłsudskiego na Sowińcu, jest w pełni uzasadnione. Oby jeszcze było skuteczne…”.

Na Sowińcu w rocznicę wymarszu kadrówki. 6 sierpnia 1980. Fot. ze zbiorów Alicji Kwapień

Niewątpliwie skutecznym było kolejne wyzwanie podjęte przez Herzoga – ogniwa w polskiej sztafecie pokoleń dzierżących tradycję niepodległościową. W czasach, gdy dorastały kolejne generacje urodzone i wychowane w PRL, przypadło mu pełnić rolę autentycznego bohaterskiego świadka historii.

Opłatek legionowy u dominikanów w Krakowie z udziałem kard. Karola Wojtyły. Lata 70. XX wieku. Fot. ze zbiorów Alicji Kwapień

Jak wspomina Jerzy Bukowski, „umiał on bowiem znajdować wspólny język z młodzieżą i skutecznie zarażać ją patriotyzmem najczystszej próby, nakazującym mówić całą prawdę o minionych czasach”, na spotkania przychodził „pełen entuzjazmu, zaczynając zawsze od wspominania własnych przeżyć z pierwszych, osobistych relacji z powstającym przed 1914 rokiem polskim skautingiem. Później zaś snuł godzinami barwne i ciekawe opowieści o dramatycznych losach swojego pokolenia, skupiając się przede wszystkim na tych stronach historii, które wykreślono lub zafałszowano w szkolnych podręcznikach”.

Opłatek legionowy u dominikanów w Krakowie 2 Fot. ze zbiorów Alicji Kwapień

Pogrzeb pułkownika Herzoga na cmentarzu Rakowickim w styczniu 1983 roku stał się tłumną patriotyczną manifestacją.

Kondukt pogrzebowy Józefa Herzoga. Na czele druh Jerzy Bukowski. 27 stycznia 1983. Fot. ze zbiorów Alicji Kwapień

Tekst Dariusz Gorajczyk

Tekst został opublikowany za zgodą Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie

Historia

Historia - najnowsze informacje

Rozrywka