We wtorek 30 grudnia rolnicy przeprowadzili ogólnopolską akcję protestacyjną – z ciągnikami i banerami przy drogach oraz w newralgicznych punktach komunikacyjnych. Organizatorzy podkreślali, że to demonstracja „przeciwko umowie UE–Mercosur” i – szerzej – przeciw polityce, która w ich ocenie pogłębia nierówne warunki konkurencji w rolnictwie.
Ciągniki na drogach. Protestowano także w Małopolsce
Za akcją, która trwała od godz. 10 do 15 stał Oddolny Ogólnopolski Protest Rolników (OOPR). Organizator zachęcał do ustawiania oflagowanych maszyn przy trasach o dużym natężeniu ruchu i na wiaduktach – tak, by „pokazać jedność i siłę”, a niekoniecznie zamykać drogi. Na banerach dominowały hasła „STOP Mercosur” oraz „W obronie polskiej wsi”.
W skali kraju, miejsc zgłoszonych na mapie protestów miało około 200 (lista była uzupełniana do ostatniej chwili).
W Małopolsce wskazywano ciągniki blokowały drogi w czterech lokalizacjach: w Krakowie (okolice ronda Mogilskiego oraz ul. Basztowej), a także w Rzezawie oraz w Kępie Bogumiłowickiej (rejon Tarnowa). W samym Krakowie dodatkowo zapowiadano przejazd około 100 ciągników w godz. 12.00–15.00, co przełożyło się na wyraźne utrudnienia w centrum miasta.
- Zobacz też:

Kto stoi za protestami?
Organizatorem ogólnopolskiego protestu jest Oddolny Ogólnopolski Protest Rolników (OOPR) – luźna, „oddolna” inicjatywa koordynująca działania w terenie i w internecie. W komunikatach podkreślano, że to nie protest „dla zasady”, lecz – jak cytowano w mediach branżowych – „walka o pracę, ziemię i przyszłość polskiej wsi”.
W przekazie OOPR mocno wybrzmiewał wątek presji na polski rząd i Sejm. W relacjach z zapowiedzi akcji pojawia się m.in. postulat, by Sejm przyjął uchwałę wzywającą rząd do jednoznacznego sprzeciwu wobec umowy z Mercosur.
Ważnym elementem organizacji była interaktywna mapa zgłoszeń, która pokazywała skalę protestów. Do ostatniej chwili dołączali do niego rolnicy w kolejnych miejscowościach.
Szerszy kontekst: dlaczego Bruksela znów stała się areną protestów
Dzisiejsza akcja w Polsce wpisuje się w falę napięć wokół Mercosuru w UE. 18 grudnia w Brukseli protestowały tysiące rolników z wielu krajów: w dzielnicy europejskiej pojawiły się traktory, ustawiono bariery, a policja użyła armatek wodnych wobec części demonstrantów. Według szacunkowych informacji pod siedzibami unijnych instytucji i na ulicach stolicy Belgii zgromadziło się ok. 10 tys. uczestników i ponad 40 organizacji.
W demonstracji w Brukseli uczestniczyła także ponad 300-osobowa grupa polskich rolników, a w Polsce odbywały się działania solidarnościowe.
Warto pamiętać, że Bruksela była sceną rolniczych protestów również wcześniej – m.in. zimą 2024 r., gdy rolnicy w wielu krajach UE demonstrowali przeciw presji kosztowej, biurokracji i konkurencji importowej. W samym centrum Brukseli pojawiały się wtedy setki traktorów, dochodziło do starć z policją i użycia armatek wodnych.
O co chodzi w polityce unijnej i czym jest umowa Mercosur – prosto i konkretnie
Tym, co wywołuje tak gorące protesty jest umowa z krajami Mercosur. To południowoamerykański blok gospodarczy; w negocjowanym porozumieniu UE rozmawia głównie z czterema państwami: Argentyną, Brazylią, Paragwajem i Urugwajem.
Najkrócej: umowa UE–Mercosur ma ułatwić handel między UE a krajami Mercosuru. Rolnicy i polski rząd obawiają się, że w praktyce nie uderzy ona w europejskich producentów żywności (i doprowadzi do obniżenia standardów jakości), nawet jeśli – jak przekonują zwolennicy – zawiera limity, klauzule ochronne i rozdział o zrównoważonym rozwoju.
Dla pokazania skali: według danych USDA kraje Mercosur to światowa czołówka producentów żywności. W sezonie 2025/26 Brazylia ma wyprodukować 175 mln ton soi (ok. 41,4% globalnej produkcji 422,5 mln ton), Argentyna 48,5 mln ton (ok. 11,5%), Paragwaj 11,0 mln ton (ok. 2,6%), a w przypadku mięsa Brazylia w 2025 r. odpowiada za ok. 19,9% światowej produkcji wołowiny (12,35 mln ton z 61,95 mln ton).
Co jest w umowie i dlaczego rolnicy protestują:
- Większy import części produktów rolnych z Ameryki Południowej w ramach kontyngentów (limitów). Przykład: w dokumentach i analizach publicznych przewijają się m.in. kontyngenty na wołowinę (np. 99 tys. ton z cłem 7,5%) oraz inne towary rolne, jak drób czy cukier.
- Obawa o „nierówne warunki konkurencji”: polscy i unijni rolnicy wskazują, że muszą spełniać coraz ostrzejsze wymogi dotyczące dobrostanu, pestycydów i ochrony środowiska, a wobec części producentów spoza UE egzekwowanie podobnych standardów bywa – w ich ocenie – trudniejsze. Tak argumentował też minister rolnictwa, mówiąc o braku „równych warunków konkurencji”.
- Klauzule ochronne – są, ale mają ograniczenia: rząd wskazuje, że w umowie przewidziano mechanizmy ochronne i kontyngenty, jednak w praktyce wykazanie szkody i uruchomienie zabezpieczeń może być trudne, bo rolnictwo jest sezonowe i rozdrobnione.
- Wątek środowiskowy: przeciwnicy umowy mówią, że może ona zachęcać do zwiększenia produkcji rolnej w krajach Mercosuru, a to może oznaczać większą presję na przyrodę, np. wycinanie lasów pod pastwiska i uprawy. Zwolennicy odpowiadają, że w umowie są zapisy o ochronie środowiska i „zrównoważonym rozwoju”, czyli że handel ma się odbywać przy uwzględnieniu zasad ekologicznych — ale rolnicy i część ekspertów obawia się, że te zapisy będą trudne do skutecznego wyegzekwowania w praktyce.
Co o Mercosur i protestach mówi rząd oraz politycy?
Co ważne, protesty są spójne z polityką rządu, który deklaruje sprzeciw wobec umowy w obecnym kształcie. - Rolnicy w Polsce rozumieją zagrożenie, jakie niesie umowa z Mercosurem, dlatego w pełni rozumiem ich jutrzejszy protest. Chcę im bardzo podziękować za wspólne, bardzo konstruktywne działania. Rolnicy, którzy ciężko pracują mają prawo czuć obawy. Ale zapewniam - tu się nic nie zmieniło; razem jesteśmy przeciwni tej umowie i na różnych frontach musimy to prezentować - mówił 29 grudnia, w przededniu protestów minister rolnictwa Stefan Krajewski. - Nasze dotychczasowe działania już pokazały, że presja ma sens; poprawki rozszerzające klauzule ochronne, o które walczył w Brukseli europoseł Krzysztof Hetman zablokowały przyjęcie umowy 18 grudnia i dały nam czas na kolejny etap walki. Stąd moje kolejne spotkania z komisarzami rolnictwa i handlu oraz minister rolnictwa Francji i Cypru zaplanowane w Brukseli na 7 stycznia - zapowiedział na spotkaniu podsumowującym dotychczasowe aktywności na rzecz blokowania umowy z krajami Mercosuru.
Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz, podkreślił, że PSL od dawna mówi „NIE” dla tej umowy, a rząd ma budować „koalicję blokującą” i zabiegać o przyjęcie poprawek ochronnych. Jak przypomniał poprzednie rządy akceptowały postanowienia Rady UE i postęp prac nad umową o wolnym handlu z krajami Ameryki Południowej.
- Już w roku 2019 jasno mówiliśmy, że to nie jest korzystna umowa ze względu na bezpieczeństwo polskich konsumentów i rolników, a teraz przekonaliśmy wszystkie środowiska tworzące dzisiejszy rząd do tego, że warto zmienić politykę poprzedników i nie akceptować postanowień Rady Europejskiej, nie wspierać ministrów spraw zagranicznych Brazylii i innych państw Ameryki Południowej do tego, żeby szybko wdrażać tę umowę. W ubiegłym roku polski rząd przyjął jednoznacznie brzmiące stanowisko w tej sprawie, które aktualne jest do dziś – sprzeciwiamy się umowie z Mercosurem, a wszyscy ministrowie w rządzie, jak i nasi reprezentanci w Brukseli zobowiązani są do działania na rzecz budowy koalicji blokującej tę umowę – potwierdził po raz kolejny wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.
Czy da się jeszcze zatrzymać umowę i co może wydarzyć się dalej?
Czy protesty mogą coś zmienić? Tak – przynajmniej na poziomie politycznej kalkulacji w UE. O losie porozumienia w dużej mierze przesądzi układ sił w Radzie UE. Eksperci wskazują, że do zablokowania decyzji potrzebna jest tzw. mniejszość blokująca: co najmniej cztery państwa reprezentujące łącznie minimum 35% ludności UE.
Po protestach 18 grudnia minister Stefan Krajewski, wraz z minister rolnictwa Francji Annie Genevard w specjalnym liście do protestujących potwierdził wspólne oczekiwania Polski i Francji. "Drodzy Rolnicy! Ten protest odbywa się w momencie krytycznym. Ważą się losy rolnictwa całej Europy, przyszłość gospodarstw rolnych i bezpieczeństwa żywnościowego mieszkańców naszego Kontynentu. Dziś szczególnie do rolników z Polski i Francji chcemy powiedzieć – możecie na nas liczyć. Polska i Francja nie zagłosują za umową z Mercosurem. Do rolników innych krajów chcemy zaapelować – nakłońcie Wasze rządy do poparcia naszej mniejszości blokującej.”
Oprócz Polski i Francji protest wobec umowy z Mercosur zgłosiły rządy Włoch, Austrii, Holandii, Irlandii, Węgier, Czech, Słowacji, Rumunii i Grecji, które wspólnie apelują: "Jeszcze nie jest za późno. Mamy liczby, mamy argumenty, mamy moralną rację".
Jak poinformował w rozmowie z RMF FM Damian Murawiec, członek Oddolnego Ogólnopolskiego Protestu Rolników, 9 stycznia 2026 roku odbędzie się ogólnopolski protest w Warszawie.
fot. ilustracyjna - Mateusz Łysik




















