Dzisiejszą opowieścią przybliżymy sylwetkę Mariana Bomby - legionisty, socjalisty, żołnierza konspiracji niepodległościowej z czasów II wojny światowej.
Legiony, Przemyśl, Lwów
Na drogę działalności niepodległościowej Marian Bomba wkroczył w wieku dziewiętnastu lat, wstępując do Legionów. Walczył później w obronie Przemyśla i Lwowa. Przez kolejne dwie dekady II Rzeczpospolitej działał w krakowskiej PPS. W czasie wojny stał się jedną z najważniejszych postaci socjalistycznego podziemia w Małopolsce, osobiście biorąc udział w wielu akcjach zbrojnych. Po wojnie próbował dalej działać politycznie, walcząc o niezależną PPS. Spotkały go za to represje ze strony komunistów.
Urodził się 3 sierpnia 1897 r. w Krakowie. Tutaj uczył się w szkole ludowej, a następnie w dwuletniej Szkole Przemysłowej. Po ukończeniu w 1916 r. trzyletniej praktyki w zakładzie stolarskim otrzymał świadectwo szkoły zawodowej. W tym samym roku wstąpił do Legionów Polskich i trafił na front rosyjski.
Po kryzysie przysięgowym, jako poddany austriacki, został wcielony do armii „swego” cesarza. Miał zostać wysłany na front włoski, ale ostatecznie uznano go za inwalidę niezdolnego do służby wojskowej. W czasie krótkiej służby w okopach nabawił się choroby nerek, która miała go prześladować do końca życia.
Po demobilizacji wrócił do Krakowa. W 1918 r. wstąpił do Polskiej Partii Socjalistycznej. Już w pierwszych dniach listopada 1918 r., na apel generała Bolesława Roi – organizującego oddziały, które miały podjąć walkę z Ukraińcami o Przemyśl – zgłosił się do Wojska Polskiego. 9 listopada wyjechał z pierwszym transportem kolejowym (400 ludzi z czterema armatami) pod dowództwem majora Juliana Stachiewicza na wschód. Od 11 listopada bezpośrednio uczestniczył w walkach o Przemyśl, które zakończyły się w ciągu dwóch dni.
Bomba, jako jeden z dziewięciu tysięcy obrońców miasta, został odznaczony Gwiazdą Przemyśla. Tydzień później, 19 listopada 1918 r., pojechał z oddziałem wydzielonym przez załogę Przemyśla, z zadaniem wsparcia obrońców Lwowa. W czasie działań wojennych został formalnie zmobilizowany do 20. pułku piechoty. W jego szeregach walczył z konnicą Siemiona Budionnego na przedpolach Lwowa. Wkrótce został awansowany na stopień plutonowego łączności.
W 1921 r. na skutek nasilenia się objawów choroby nerek zwolniono go ze służby. Został uznany za inwalidę wojennego.
Krakowski socjalista
Po powrocie do Krakowa pracował jako stolarz. Aktywnie działał w PPS. W 1925 r. podjął dzialalność w Centralnym Związku Robotników Przemysłu Chemicznego RP. W 1930 r. aresztowano go na krótko za udział w politycznych pracach „Centrolewu”. W konsekwencji utracił koncesję na lokal z wyszynkiem w Zelkowie (uzyskał ją jako niezdolny do pracy inwalida wojenny), który stanowił dogodną „przykrywkę” dla organizowania środowiska chłopskiego. Podjął wówczas pracę robotnika w fabrykach „Manne”, „Suchard”, „Kabel” i „Solvay”. Kierował kolejno komórkami PPS w Płaszowie, Borku Fałęckim i Podgórzu. Działał aktywnie w Towarzystwie Uniwersytetu Robotniczego. Od stycznia 1935 r. był prezesem Klubu Sportowego „Płaszowianka”, z którym prowadził akcję wychowawczą wśród ubogiej młodzieży robotniczej, a także członkiem Rady Nadzorczej Krakowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, zapewniającej tanie mieszkania robotnikom żyjącym w najgorszych warunkach.
Według rodzinnej legendy, kiedy złożono wniosek o odznaczenie go Krzyżem Niepodległości, jeden z urzędników przedkładając stosowne dokumenty przełożonemu, wygłosił komentarz, iż „temu socjaliście Krzyż się nie należy”. Ten zrugał go za to, mówiąc, iż ów socjalista razem z marszałkiem Piłsudskim walczył w Legionach, w czasie gdy urzędnik bezpiecznie przebywał na tyłach. Zgodnie z tą samą legendą Krzyż Niepodległości mu przyznano, choć w oficjalnych wykazach odznaczonych nie ma nazwiska Bomby.
W 1935 r. ponownie spędził miesiąc w areszcie za działalność polityczną, co uniemożliwiło mu kandydowanie w wyborach do Rady Miasta. W marcu 1936 r. uczestniczył w masowych wystąpieniach robotniczych i starciach na ulicach Krakowa. W 1937 r. brał udział w solidarnościowej akcji strajkowej z protestującymi robotnikami rolnymi i chłopami. Wiosną 1939 r. kierował w Krakowie organizowaniem pomocy i opieki nad uchodźcami z terenów Czechosłowacji. W lipcu 1939 r., po wygłoszeniu w Limanowej przemówienia z okazji święta spółdzielczości, został aresztowany pod zarzutem „osłabiania ducha narodu” i osadzony w areszcie w Nowym Sączu, ale Sąd Powiatowy w Limanowej go uniewinnił.
W podziemnej PPS
We wrześniu 1939 r. nie został powołany do służby wojskowej, ale na własną rękę podążył na wschód, szukając możliwości wstąpienia do armii. Dotarł do Kowla, skąd – na wieść o wkroczeniu Sowietów – zawrócił do Krakowa.
Współtworzył krakowską PPS w konspiracji oraz Milicję Robotniczą PPS, wszedł w skład jej kierownictwa. Z czasem został komendantem krakowsko-śląsko-rzeszowskiego Okręgu Gwardii Ludowej PPS, której nie należy mylić z komunistyczną Gwardią Ludową. Używał pseudonimów „Jurek” i „Roman”. Od listopada 1939 r. kierował sprawami wojskowymi w Okręgowym Komitecie Robotniczym PPS. Mówiono, że „miał tylko jedną wiarę w samego siebie i swój pistolet”.
Organizował działania wywiadowcze, system nasłuchu radiowego, druk i kolportaż podziemnej prasy, a także utworzył komórkę fałszującą dokumenty i bilety kolejowe dla łączników. Dowodził i osobiście brał udział w akcjach dywersyjnych. Organizował system wyprowadzania zbiegłych z KL Auschwitz więźniów. Zorganizował też w Krakowie osłonę radiostacji sowieckiego wywiadu i wykorzystywał ją, bez wiedzy jej właścicieli, do przekazywania na Zachód informacji o sytuacji więźniów w KL Auschwitz. Aktywnie uczestniczył w pracach krakowskiej Rady Pomocy Żydom „Żegota”.
Był poszukiwany przez gestapo listem gończym. Zadenuncjowany w maju 1943 r., wpadł w zasadzkę przy ul. Brzozowej, ale zdołał uciec, choć został ciężko ranny. Po powrocie do zdrowia w końcu 1943 r. dowodził siedmiotygodniowym rajdem bojowników GL PPS po powiecie nowotarskim. Na przełomie 1944 i 1945 r. wizytował oddział partyzancki GL PPS w rejonie Babiej Góry.
W początkach roku 1945 uznał, że dalsza konspiracja – teraz antysowiecka – nie ma szans przetrwania i ujawnił się przed organami „władzy ludowej”. Dalej ukrywał jednak dwie skrzynie z pistoletami, a podwładnym nakazał zdawanie jedynie egzemplarzy broni uszkodzonej i bezwartościowej. Sprawną broń, zwłaszcza automatyczną, polecał „melinować”.
Działacz robotniczy w „robotniczym” państwie
Próbował działać politycznie. Kiedy władze udaremniły pomysł Zygmunta Żuławskiego powołania niezależnej Polskiej Partii Socjalno-Demokratycznej, wszedł do Komitetu Wojewódzkiego „lubelskiej” PPS. Jednak w czerwcu 1945 r. został aresztowany, a w czasie rewizji mieszkania znaleziono antyrządowe ulotki. Po kilku miesiącach śledztwa podpisał zobowiązanie do zaprzestania działalności i został zwolniony. Od jesieni 1945 r. był kierownikiem biura personalnego i zarazem sekretarzem PPS fabryki „Solvay”.
Był rozpracowywany przez Urząd Bezpieczeństwa jako przeciwnik jakiejkolwiek współpracy z Polską Partią Robotniczą. 4 czerwca 1947 r. został aresztowany, co spowodowało duże poruszenie w środowisku socjalistów. Przez sześć miesięcy siedział w krakowskim areszcie UB przy pl. Inwalidów, a następnie przez 18 miesięcy w więzieniu na Mokotowie w Warszawie. W kwietniu 1949 r. zwolniono go bez procesu. Pobyt w areszcie wyłączył go z uczestnictwa w kampanii przed kongresem zjednoczeniowym PPS i PPR (nie przeniesiono go automatycznie do Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej).
Po odwilży października 1956 r. został zrehabilitowany i w 1957 r. formalnie przywrócony do członkostwa w PZPR, do której przecież wcześniej nie należał. Nigdy też nie odebrał legitymacji, a w 1958 r. skreślono go ostatecznie z ewidencji.
Wypisał się też ze ZBoWiD-u. Nie chciał mieć żadnych związków z władzą. W styczniu 1960 r. szantażem – groźbą odmowy przyznania jakichkolwiek odznaczeń, awansów i rent kombatanckich dla jego towarzyszy broni z lat niemieckiej okupacji – zmuszono go jednak do przyjęcia Krzyża Grunwaldu z rąk Józefa Cyrankiewicza. Premier miał mu przypiąć Krzyż w czasie uroczystej akademii w Teatrze Słowackiego w Krakowie. Bomba zażądał, aby wręczyć mu odznaczenie do ręki, po czym schował je do kieszeni i natychmiast wyszedł.
Zmarł trzy miesiące później, po kolejnym nawrocie choroby nerek. Został pochowany w Alei Zasłużonych cmentarza Rakowickiego w Krakowie.
Tekst Teodor Gąsiorowski
Tekst został opublikowany za zgodą Oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie