Mieszkańcy krakowskich TBS-ów oburzeni podwyżkami przyszli pod urząd z tablicami, na których były hasła pokazujące dramat lokatorów i wzywające do zmiany ich sytuacji.
O problemie z rządowym programem Mieszkanie Plus mieszkańcy mówią coraz głośniej. Tym razem pod Urzędem Miasta w Krakowie protestowali mieszkańcy krakowskich TBS-ów. Kraków w ramach polityki mieszkaniowej podpisał umowy o budowie lokali z ośmioma Towarzystwami Budownictwa Mieszkaniowego. Mieszkańcy, w zamian za udział miasta w inwestycji, byli do nich kierowali po spełnieniu kryteriów określonych przez Miasto. Tylko w latach 1998-2004 wybudowano w ten sposób 933 mieszkania. TBS w Krakowie powstały w różnych lokalizacjach m. in. na Os. Kliny i Złocień.
Mieszkańcy krakowskich TBS-ów i przedstawiciele ogólnopolskich organizacji zrzeszających lokatorów, wzięli dziś udział w zorganizowanej przez Rafała Komarewicza, Przewodniczącego Rady Miasta Krakowa konferencji prasowej pod krakowskim magistratem.
Jak się okazuje, z najmem lokali są problemy. Mieszkania nie są w najlepszym stanie technicznym - o czym wspomniał Rafał Komarewicz, natomiast czynsze ciągle rosną. Mieszkańcy oburzeni podwyżkami zrzeszeni na Facebookowej grupie Mieszkańcy TBS Kraków, która liczy ponad 1400 członków, zapowiedzieli wspólny protest pod Urzędem Miasta Krakowa. Podobne akcje odbyły się wcześniej w innych miastach.
- Rodzą się pytania, dlaczego te podwyżki są tak duże. Przecież TBS-y nie mogą generować zysku z wynajmu lokali - mówił na briefingu 1 marca w Krakowie Rafał Komarewicz. Zauważył, że prawo obecne nie daje możliwości kontrolowania przez mieszkańców na co faktycznie idą pieniądze, która wpłacają w postaci opłat za mieszkanie. - Czynsz w krakowskich TBS-ach jest trzykrotnie wyższy niż czynsz w spółdzielniach i wspólnotach mieszkaniowych - mówił Komarewicz.
Na konferencji o sytuacji mieszkańców TBS-ów mówił Adam Mildner. Jako dowód, że problem istnieje, pokazał zestawienia opłat za mieszkania w Krakowie, z których wynika, że deweloperzy, którzy wybudowali bloki, pobierają niczym nieuzasadnione opłaty, znacznie zawyżając koszt najmu, który jest wyższy od pobieranych w tym samym rejonie przez spółdzielnie. Do tego dochodzą inne niezrozumiałe opłaty, będące drenowaniem kieszeni ludzi, których nie stać było na zakup mieszkania na wolnym rynku nawet na kredyt i zgłosili się do rządowego programu, realizowanego razem z samorządami. - W przypadku chęci rezygnacji i przekazaniu swojego lokalu innej osobie, za samo wyrażenia zgody, jeden z deweloperów zażądał 12 tys. zł - mówił Mildner.
Mieszkańcy czują się oszukani i oczekują przede wszystkim zmian w ustawie, która "załata" wszystkie luki, jakie obecnie pozwalają deweloperom na bezkarne windowanie opłat. O potrzebie zmiany prawa mówiła Izabela Krawczyk. - Obecna ustawa zawiera tyle dziur, które oczywiście są skrzętnie wykorzystywane przez zarządy TBS, które są pozbawione jakiejkolwiek kontroli. Chcielibyśmy przede wszystkim, aby nasza partycypacja stała się udziałem w spółce - mówiła.
Działania w tej sprawie zapowiedział współorganizator protestu pod magistratem, Rafał Komarewicz, który zapowiedział, że przygotuje rezolucję. - Poprosiłem grupę 5 radnych, aby złożyła projekt rezolucji skierowanej do premiera, do parlamentu, i ministra, który zajmuje się TBS-ami, aby mieszkańcy TBS-ów mieli większą możliwość kontroli spółek TBS-u. To minimum, które chcemy osiągnąć - powiedział.
"Dziś odbył się protest mieszkańców TBS dot. podwyżki czynszów. Lokatorzy są rozsądni, wiedzą że mamy ogromną inflację. Nasuwa się jednak pytanie: dlaczego te podwyżki są tak wysokie i na co są wydawane skoro nie idzie za nimi poprawa warunków bytowych? Składam rezolucję, w której wraz z grupą radnych apelujemy o przekształcenie wkładów partycypacyjnych lokatorów na wkłady pieniężne do spółki, czyli uczynienie mieszkańców udziałowcami - tak aby mieli kontrolę nad działalnością spółek TBS, aby mogli sprawdzić czy ich pieniądze są uczciwie wydawane" - napisał po konferencji na Twitterze.
Dziś odbył się protest mieszkańców TBS dot. podwyżki czynszów.
— Rafał Komarewicz (@RKomarewicz) March 1, 2023
Lokatorzy są rozsądni, wiedzą że mamy ogromną inflację. Nasuwa się jednak pytanie: dlaczego te podwyżki są tak wysokie i na co są wydawane skoro nie idzie za nimi poprawa warunków bytowych?
Składam rezolucję... 1/2 pic.twitter.com/GDETZIfrAC
Warto dodać, że o rządowym programach Mieszkanie Plus czy budowy TBS politycy będący u władzy nabierają wody w usta, zapowiadają za to nowy lepszy program Pierwsze Mieszkanie, dzięki któremu - jak ostatnio stwierdził minister rozwoju i technologii Waldemar Buda - w 2022 roku powstanie "prawie tyle nowych mieszkań co za Gierka". W ubiegłym tygodniu rząd przedstawił założenia nowego programu, który ma ruszyć od 1 lipca 2023 r. Jest skierowany do osób do 45 roku życia, które chcą kupić pierwsze mieszkanie. Nie podejmuje jednak tematu rozwiązania problemów, które zgłaszają uczestnicy poprzednich programów, które miały poprawić sytuację osób, których nie stać na zakup swojego mieszkania.