czwartek, 23 stycznia 2025 13:37, aktualizacja 5 godzin temu

Miszalski bierze w obronę Twaróg, Kmita pójdzie do prokuratury. Ciąg dalszy afery w magistracie

Autor Mirosław Haładyj
Miszalski bierze w obronę Twaróg, Kmita pójdzie do prokuratury. Ciąg dalszy afery w magistracie

Prezydent Aleksander Miszalski zamieścił na swoim facebookowym koncie wpis, w którym postanowił odnieść się do sprawy Aleksandry Twaróg, nowej miejskiej rzeczniczki praw ucznia. "Skala manipulacji i przede wszystkim hejtu, z którym mierzy się krakowska rzeczniczka praw uczniów, nie pozwala mi nie odnieść się do sprawy" – rozpoczął Miszalski, wskazując w swoim wpisie, że "kampanię nienawiści" prowadzą politycy PiS – radna Sejmiku Barbara Nowak i poseł Łukasz Kmita. Ten ostatni w rozmowie z Głosem24 zapowiedział złożenie do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez prezydenta Krakowa.

W Krakowie nie milkną echa sprawy związanej z wyborem 19-letniej Aleksandry Twaróg na nowo utworzone stanowisko miejskiego rzecznika praw ucznia. Przypomnijmy, 15 stycznia Aleksandra Twaróg, 19-letnia studentka i była asystentka społeczna, jeszcze wówczas posła Aleksandra Miszalskiego, została wybrana na wspomnianą funkcję. Decyzja ta wywołała kontrowersje i została skrytykowana przez lokalnych polityków. Główne zastrzeżenia dotyczyły przejrzystości procedury konkursowej, wyników osiągniętych przez Twaróg oraz jej powiązań politycznych z obecnym prezydentem miasta.

Konkurs i kontrowersje

Stanowisko rzecznika praw ucznia było jednym z elementów programu wyborczego Aleksandra Miszalskiego. Do konkursu, ogłoszonego przez Urząd Miasta Krakowa, przystąpiło ośmiu kandydatów. W pierwszym etapie rozwiązywali oni test wiedzy na temat praw ucznia i oświaty. Aleksandra Twaróg uzyskała w nim najniższy wynik – 80%, podczas gdy najlepszy uczestnik zdobył 96%. Mimo to komisja konkursowa, na czele z wiceprezydent Marią Klaman, zdecydowała, że test nie będzie kluczowym kryterium wyboru. Ostateczną ocenę miała zadecydować rozmowa kwalifikacyjna, podczas której Twaróg zaprezentowała swoje kompetencje interpersonalne i znajomość problematyki praw ucznia.

Rzeczniczka prezydenta miasta, Joanna Krzemińska, podkreśliła, że procedura konkursowa była zgodna z zasadami, a wybór kandydatki opierał się na jej całościowej ocenie, nie zaś jedynie na wynikach testu. Jednak takie podejście wzbudziło wątpliwości, zwłaszcza że Twaróg była wcześniej związana z Miszalskim jako jego asystentka społeczna w czasie, gdy, jeszcze jako poseł, kandydował na stanowisko prezydenta. Krytycy wyboru Twaróg na miejską rzeczniczkę praw ucznia twierdzą, że mogło to wpłynąć na decyzję komisji.

Głos krytyki

W sprawę zaangażował się również szef krakowskiego PiS, Łukasz Kmita, który zorganizował konferencję prasową pod magistratem. Wzięła w niej udział m.in. była kurator Barbara Nowak. Podczas spotkania z dziennikarzami poinformował o przeprowadzeniu w Urzędzie Miasta Krakowa kontroli poselskiej. Ujawnił też wyniki testu, z których wynikało, że Aleksandra Twaróg osiągnęła w nim najniższy wynik. Komentując wybór Aleksandry Twaróg, poseł PiS-u nazwał całą sytuację skandalem. Według niego prezydent Miszalski „spłaca długi polityczne” kosztem uczciwych uczestników konkursu. Kmita ujawnił, że jeden z kandydatów zgłosił się do niego, czując się oszukanym przez komisję i wskazując na brak dostępu do szczegółowych danych o wynikach konkursu.

Z kolei miejski radny PiS-u Michał Drewnicki również wyraził swoje zastrzeżenia, podkreślając, że organizowanie konkursu, w którym wybiera się osobę z najniższym wynikiem w teście, podważa sens takiej procedury. – Zasadniczo uważam, że jeżeli prezydent miasta chce z kimś współpracować, to niech współpracuje. Oczywiście każdy może potem ocenić, czy dana osoba ma kompetencje, ale jeżeli prezydent, jako szef urzędu, ufa komuś, to problemu nie widzę. Problem widzę w sytuacji, gdy organizuje się konkurs, w wyniku którego na stanowisko powoływana jest kandydatka, która uzyskała najgorszy wynik w pisemnym teście kompetencji. A która, dodajmy, okazuje się wcześniejszą asystentką pana prezydenta, gdy ten piastował jeszcze funkcję posła i która występowała z nim wspólnie na politycznej konferencji prasowej, na której zapowiedziano powołanie tego stanowiska – powiedział w rozmowie z portalem Głos24 wiceprzewodniczący rady miasta. Drewnicki zwrócił także uwagę na młody wiek Twaróg i jej poglądy polityczne, które, jego zdaniem, mogą budzić wątpliwości co do jej bezstronności w pełnieniu funkcji rzecznika.

Krytycznie wypowiedział się również radny Łukasz Gibała, który wskazał, że Twaróg nie spełniała wcześniejszych deklaracji Miszalskiego, że stanowisko rzecznika przypadnie osobie z wykształceniem prawniczym lub doświadczeniem w oświacie. Gibała podkreślił, że Twaróg jest działaczką młodzieżówki Koalicji Obywatelskiej, co, jego zdaniem, wskazuje na polityczny charakter decyzji o jej wyborze.

Odpowiedź Aleksandry Twaróg

Aleksandra Twaróg odniosła się do krytyki, wyrażając zaskoczenie jej skalą. Podkreśliła, że od lat angażowała się w działania na rzecz młodzieży i sama walczyła o powołanie rzecznika praw ucznia w Krakowie jeszcze przed swoją współpracą z Miszalskim. Przyznała, że test mógł wypaść lepiej, ale uważa, że jej doświadczenie i działania społeczne są wystarczającą podstawą do pełnienia tej funkcji. Twaróg zapewniła, że ocena jej pracy powinna nastąpić dopiero po jakimś czasie, kiedy będzie można zobaczyć efekty jej działań.

Miszalski: być może zbyt późno zareagowałem

W sprawie Twaróg zdecydował się zabrać głos prezydent Krakowa, który do tej pory unikał bezpośredniej wypowiedzi w kwestii wyboru Twaróg i odsyłał dziennikarzy do swojej rzeczniczki prasowej. Miszalski za pośrednictwem swojego konta na Facebooku opublikował wieczorem 21 stycznia wypowiedź, w której podkreślił, że "skala manipulacji i przede wszystkim hejtu, z którym mierzy się krakowska rzeczniczka praw uczniów", nie pozwoliła mu "nie odnieść się do sprawy", a następnie przedłożył "garść faktów i odniesień do zarzutów".

Prezydent Krakowa w swojej wypowiedzi podkreślił, że kłamstwem jest "zarzut, że Aleksandra Twaróg została rzeczniczką mimo tego, że wypadła najgorzej w konkursie". "Konkurs składał się z dwóch części: etapu testowego i etapu właściwego. Do konkursu zgłosiły się 24 osoby. Po zweryfikowaniu wymogów formalnych do czterech testów pisemnych przystąpiło osiem osób. Kryteria były proste – każdy, kto uzyska w testach łącznie ponad 75 proc. dobrych odpowiedzi, dostaje się do etapu właściwego. W testach można było uzyskać 25 punktów. Osoba z najlepszym wynikiem odpowiedziała właściwie na 24 pytania, Aleksandra Twaróg na 20 pytań. Inaczej wygląda ten fakt, gdy wynik przedstawiamy w ilości punktów, inaczej, gdy w wyniku procentowym, prawda?" – argumentował Miszalski.

Polityk zwrócił uwagę, że decydującą rolę w postępowaniu konkursowym miała rozmowa. "W etapie właściwym kandydaci rozmawiali z komisją konkursową. Przedstawiali siebie, swoje postulaty, program i plan działania. Ta część konkursu siłą rzeczy była najważniejsza. Rzecznik praw ucznia to nie urzędnik, który przez osiem godzin wydawać będzie decyzje administracyjne. To stanowisko wymaga przede wszystkim kreatywności, otwartości, umiejętności komunikacyjnych i wiarygodności dla ludzi młodych. Aleksandra Twaróg przedstawiła najlepszą wizję działalności rzecznika. Finalnie uzyskała najlepszy wynik spośród kandydatów, którzy przystąpili do drugiej części konkursu. Dwie osoby z niego zrezygnowały i nie stawiły się na rozmowę" – napisał Miszalski.

Prezydent miasta odniósł się również do zarzutów podnoszonych przeciwko Twaróg, które dotyczyły jej wieku: "Drugim zarzutem wobec rzeczniczki jest jej wiek. Ja uważam to jednak za atut. Rzecznik ma mieć dobry kontakt z uczniami, być blisko nich, rozumieć ich problemy. Zdecydowanie lepiej sprawdzi się więc w tej roli osoba młoda. To oczywiste. Ważniejsze jest tu doświadczenie, a tego nowej rzeczniczce odmówić nie można. Przez lata działała w fundacjach i stowarzyszeniach zajmujących się prawami ucznia, równością i edukacją".

Miszalski w swoim poście opisał także kulisy powstania pomysłu utworzenia stanowiska miejskiego rzecznika praw ucznia. "Fundacja GrowSPACE zwróciła się do mnie jeszcze w czasie kampanii z postulatem powołania rzecznika w Krakowie. Prowadziliśmy na ten temat wiele rozmów. Finalnie postulat znalazł się w moim programie. Początkowo widziałem rzecznika jako pełnomocnika prezydenta, najlepiej jako osobę z doświadczeniem prawniczym i pedagogicznym. Z czasem zrozumiałem jednak, że nie byłoby to najlepsze rozwiązanie. Rzecznik musi być przecież partnerem, a nie nauczycielem, osobą z definicji stojącą ponad uczniami" – tłumaczył polityk KO i dodał: "Na koniec dodam jeszcze, że średni wiek osób biorących udział w ostatnim etapie konkursu wyniósł 27 lat, a tylko dwoje kandydatów miało więcej niż 25 lat.

Idąc dalej, tak – przez trzy miesiące Aleksandra Twaróg była moją społeczną asystentką. W działalności poselskiej poświęcałem wiele pracy edukacji, sytuacji uczniów i nauczycieli w małopolskich szkołach. Nie muszę pewnie przypominać o dziesiątkach interwencji poselskich w Kuratorium Oświaty. Do dziś spotykam się z Barbarą Nowak w sądach. Wraz z moim prawnikiem broniliśmy i pomagaliśmy wówczas prześladowanym nauczycielom. Z Aleksandrą Twaróg nawiązałem współpracę, by móc lepiej pomagać również uczniom. Mało tego, siłą rzeczy, jeżeli ktoś aktywnie działał na rzecz młodzieży, to z dużym prawdopodobieństwem mógł współpracować ze mną jako radnym czy posłem. To doświadczenie nie było jakimkolwiek argumentem w konkursie na rzecznika. W komisji konkursowej zasiadali urzędnicy, którzy od wielu lat pracują w UMK, oraz moja zastępczyni, Maria Klaman. To naturalne, ponieważ rzecznik praw ucznia podlega pionowo właśnie prezydent Klaman".

Rozpętali kampanię nienawiści

W końcowej części swojego wpisu Miszalski zwrócił uwagę na atmosferę, którą obrosła cała sprawa, obarczając odpowiedzialnością za nią polityków PiS–u. "Rozumiem emocje, które narosły wokół tej sytuacji. Być może zbyt późno zareagowałem. Być może kłamstwa i manipulacje należało prostować na bieżąco. Mój błąd, mogę jedynie przeprosić Was i przede wszystkim rzeczniczkę Aleksandrę Twaróg. Ilość hejtu, nienawiści, która przelała się wokół jej osoby, jest porażająca. Na Facebooku powstają wręcz grupki, których celem jest atakowanie i poniżanie rzeczniczki. To chore. Tak wiele mówimy o potrzebie odmłodzenia urzędu, o dawaniu szansy młodym, a jednocześnie tak wiele osób nie miało żadnych oporów w niszczeniu młodej dziewczyny" – napisał prezydent Miszalski i dodał: "A najgorsza jest w tym wszystkim motywacja. Tę kampanię nienawiści rozpoczęli politycy PiS – poseł Łukasz Kmita i radna Sejmiku Barbara Nowak, bo nie podobają im się poglądy Aleksandry Twaróg. Nie podoba im się, że młoda dziewczyna ma własne zdanie, że popiera dostęp do legalnej aborcji, że broniła uczniów przed indoktrynacją Nowak. A ja uważam, że właśnie taka osoba – twarda, pewna siebie i swoich poglądów – to najlepszy materiał na rzecznika".

"Mam nadzieję, że ten post wyjaśnia Wasze wątpliwości. Jeżeli macie dalsze pytania, śmiało piszcie w komentarzach. Wesprzyjcie też rzeczniczkę Aleksandrę Twaróg ciepłym słowem. Na pewno tego dziś potrzebuje" – zakończył Miszalski.

Skala manipulacji i przede wszystkim hejtu, z którym mierzy się krakowska rzeczniczka praw uczniów, nie pozwala mi nie...

Opublikowany przez Aleksandra Miszalskiego Wtorek, 21 stycznia 2025

Kmita: Składam zawiadomienie do prokuratury

O skomentowanie posta poprosiliśmy posła Łukasza Kmitę, któremu prezydent Krakowa zarzucił rozpętanie "kampanii nienawiści". – Pan prezydent Miszalski okazał się skrajnym cynikiem i próbuje wykorzystać sytuację patologii, jaką stworzył w urzędzie miasta, do obrony tego, czego obronić się nie da. Opinia publiczna w całej Polsce dowiedziała się już o tym, że w wyniku wadliwie przeprowadzonej procedury wskazano osobę, która nie ma kompetencji do zajmowania stanowiska miejskiego rzecznika praw ucznia – powiedział w rozmowie z portalem Głos24 poseł PiS–u i dodał: – W żadnej z wypowiedzi nie dyskredytowałem osoby pani Aleksandry Twaróg. Cieszę się, gdy młode osoby pracują i awansują na różnych szczeblach administracji państwowej, ale muszą mieć do tego kompetencje i kwalifikacje. W tej sprawie postawa polityków PO jest gorsząca dla młodych ludzi, bo usłyszeli oni, że prezydent Miszalski jest w stanie "załatwić" pracę każdemu, kto pomagał mu w kampanii. A przykład pani Aleksandry nie jest pierwszym tego przypadkiem. Gdyby Miszalski miał honor, nie odezwałby się i nie próbowałby szczuć na nas za to, że przeprowadziliśmy zgodną z przepisami kontrolę poselską.

Kmita w rozmowie z portalem Głos24 poinformował także, że wniesie oficjalne pismo do organów śledczych. – Zapowiadam, że w tej sprawie złożę zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez włodarza Krakowa, ponieważ prezydent Miszalski, nie dość że okazał się człowiekiem niehonorowym, to mam w dodatku świadomość tego, że doszło do przynajmniej przekroczenia uprawnień przez niego i jego zastępców – powiedział poseł PiS–u. – Sama pani wiceprezydent Klaman w wywiadzie dla jednego z portali nie potrafiła w sposób jednoznaczny odnieść się do zarzutów, które stawiam nie tylko ja, ale i dziennikarze. Od samego początku mówiłem o tym, że konkurs jest dwuetapowy, ale chyba oczywistym jest, że test z wiedzy ogólnej i specjalistycznej w obliczu wyniku, jaki osiągnęła pani Aleksandra, nie predysponuje jej do objęcia funkcji miejskiego rzecznika praw ucznia. Rozmowa odbywała się z panią wiceprezydent Klaman, a więc dokładnie z tą samą osobą, z którą pani Twaróg rozmawiała wcześniej, lobbując za utworzeniem stanowiska miejskiego rzecznika praw ucznia. Przyznała to sama wiceprezydent Klaman w wywiadzie telewizyjnym. W mojej opinii nie ma tu możliwości, żeby doszło do zbiegu okoliczności – zaznaczył poseł Kmita, podtrzymując jednocześnie swoje wcześniejsze stanowisko o złamaniu przez Aleksandrę Twaróg kodeksu etycznego postępowania samorządowca.

Fot.: Facebook, Aleksander Miszalski/UM Kraków

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka