wtorek, 20 marca 2018 11:20

Moc Niedźwiedzia, czyli czwarta edycja Biegu Śnieżnej Pantery

Autor Anna Piątkowska-Borek
Moc Niedźwiedzia, czyli czwarta edycja Biegu Śnieżnej Pantery

Nie jest ważny medal. Nie ma pomiaru czasu. W Biegu Śnieżnej Pantery startują ci, którzy czują silną więź z naturą, posiadają instynkt jak pantery śnieżne, wilki, rysie czy niedźwiedzie. – Dla niektórych te zwierzęta są bliższe, niż nam się wydaje – mówi Joanna Kowalczyk, organizator biegu.

W sobotę 10 marca na terenie Babiogórskiego Parku Narodowego w Zawoi odbył się czwarty już Bieg Śnieżnej Pantery. Ile osób wzięło w nim udział?

Joanna Kowalczyk:

– Niespełna sto osób. Co prawda, zapisało się więcej, ale jak to często bywa, czasem zdarzy się kontuzja, a w zimie dodatkowo grypa czy przeziębienie. Niemniej warto dodać, że główną ideą była darowizna na niedźwiedzia brunatnego i, jak się okazało, tych darowizn było znacznie więcej niż osób, które wzięły udział w biegu.

Na jaki konkretnie cel zostały przekazane darowizny?

– W tym roku celem Biegu Śnieżnej Pantery było wsparcie największego polskiego drapieżnika, czyli niedźwiedzia brunatnego. Za zebrane środki Babiogórski Park Narodowy zakupi videopułapki do monitoringu tego zwierzęcia. Zostaną one rozwieszone na terenie parku, a nagrane dzięki nim filmy posłużą do obserwacji zwierząt w ich naturalnym środowisku, co jednocześnie pozwoli bardziej je poznać, nie zakłócając ich spokoju.

W tym roku był niedźwiedź, a jakie zwierzęta wspierano w trzech poprzednich latach?

– Pierwszy Bieg Śnieżnej Pantery wspierał ochronę zagrożonej wyginięciem pantery śnieżnej. Co prawda w Polsce irbisy nie występują, jednak nazwa biegu wzięła się od pierwszego partnera i jednego z pomysłodawców imprezy. Była to firma outdoorowa, angażująca się w ochronę śnieżnych panter, która ma w swoim logo właśnie to zwierzę.

W kolejnym roku postanowiliśmy, że będziemy zbierać środki na nasze rodzime chronione górskie ssaki drapieżne. Chcieliśmy mieć możliwość kontrolowania, na co darowizny uczestników kolejnych edycji będą przeznaczane. Pojawiły się jasne cele, które – dzięki dobrowolnym wpłatom uczestników biegu – jesteśmy w stanie zrealizować. Trzy lata temu był to zakup fotopułapek do monitoringu rysia na terenie Beskidu Żywieckiego, rok temu na wydanie publikacji naukowych na temat wilka, w tym roku ponownie na fotopułapki celem obserwacji niedźwiedzia. I to jest dla nas ważne. Osoby, które wzięły udział w biegu, później idąc szlakami Babiogórskiego Parku Narodowego, mają świadomość, że gdzieś tam w głębi lasów wiszą videopułapki, których zakup był możliwy dzięki ich wpłatom. Wiedzą dokładnie, na co te pieniądze poszły.

Kto może wziąć udział w corocznym Biegu Śnieżnej Pantery?

– Osoby, które pragną uczestniczyć w biegu, piszą do mnie mail, w którym uzasadniają, dlaczego chcą wziąć udział w biegu i jakie ma dla nich znaczenie ochrona przyrody, jak i samo zwierzę, na które zbieramy darowiznę.

Pojawiają się wśród tych zgłoszeń jakieś szczególne historie?

– Dzięki tym mailom poznałam naprawdę wiele ciekawych historii, związanych ze zwierzętami. Rok temu, gdy zbieraliśmy darowizny na wilka i szerzenie wiedzy na jego temat, niektórzy opisywali swoje spotkania z tym zwierzęciem, wyjaśniali dlaczego się z nim identyfikują, co ono dla nich znaczy. Podobnie było w tym roku. Był na przykład biegacz, który miał na szyi ząb niedźwiedzia i który urzekł mnie swoją historią. To wszystko nie jest takie oczywiste, jakby się w pierwszej chwili wydawało. Udział w Biegu Śnieżnej Pantery to nie tylko bieganie i mówienie „lubię przyrodę i chcę chronić zwierzęta”. Jak się bowiem okazuje, niektórym te zwierzęta są bliższe, niż sądzimy. I to jest wspaniałe.

Czy spotykacie zwierzęta podczas biegu?

– Raczej nie, jest nas wtedy zbyt dużo. Poza tym biegamy szlakami, a niektóre zwierzęta z założenia omijają utwardzone szlaki, przynajmniej w dzień. Niemniej pewnie nas obserwują gdzieś z ukrycia. Nocą, owszem, lubią chodzić udeptanymi przez ludzi ścieżkami. Jak dzień przed biegiem obchodziłam trasę, a było to tuż po opadach śniegu, widziałam tropy rysia i wilków. Podobnie rok temu, kiedy był bieg dla wilka, znaleźliśmy jego tropy dokładnie na trasie biegu. Wilki lubią chodzić drogami i znakować teren odchodami. Dlatego tuż przed biegiem uczuliłam uczestników, by uważali, aby nie zadeptać odchodów, bo później będą z nich pobierane próbki do badań genetycznych. Wilków w trakcie biegu nie spotkaliśmy, jednak z opowiadań kilku uczestników wynikało, że niektórzy mieli wcześniej to szczęście.

Bieg sam w sobie różni od innych górskich biegów? Jaka jest jego formuła?

– Tak, różni się rzeczywiście. Przez wiele osób Bieg Śnieżnej Pantery nazywany jest „biegiem innym niż wszystkie”. Nie ma tu regularnych zapisów, ani klasycznej opłaty startowej. Uczestnicy wpłacają jedynie darowiznę, która idzie na ściśle określony cel.

Nikt się nie ściga. Jest nawet umowny zakaz ścigania. Co prawda jest limit czasowy – pięć godzin na przebycie dość trudnej technicznie trasy na dystansie między 21-25 km, natomiast nie ma pomiaru czasu w trakcie biegu. Każdy mierzy sobie czas swoim zegarkiem. Stąd też nie ma pierwszego, drugiego i trzeciego miejsca. To nie jest istotne. Tutaj biegamy nie dla miejsca czy medalu. Liczy się coś więcej.

Dodam, że jest to bieg bardzo kameralny, można powiedzieć – elitarny, ponieważ uczestniczy w nim nie więcej niż 120 osób. To też nas wyróżnia.

Dlaczego tylko 120 osób?

– Po pierwsze nie chciałam organizować masowego biegu, sama nie lubię tłumów. Po drugie – pomyślałam, że w ten sposób łatwiej nam będzie zyskać przychylność parku na zorganizowanie takiej imprezy zimą, kiedy warunki w Masywie Babiej Góry są naprawdę nieprzewidywalne i bywają trudne. Bieg Śnieżnej Pantery jest zatem kameralny, dla niewielkiej grupy osób. Z każdym można porozmawiać, powspominać poprzednie edycje. To spotkanie biegowych przyjaciół, których łączy miłość do gór i natury.

A jak to się stało, że akurat w Zawoi jest organizowane to wyjątkowe wydarzenie?

– Jest tu ciekawy park, dziki, z dość restrykcyjnymi zasadami, a mało było do tej pory podobnych imprez zimą w tym rejonie. Masyw Babiej Góry polecił nam wiele lat temu jeden z ratowników sekcji babiogórskiej GOPR. Na podstawie jego wiedzy i sugestii powstała trasa I Biegu Śnieżnej Pantery. To przekonało nas do Zawoi. I przychylność władz Babiogórskiego Parku Narodowego, Lasów Państwowych i Policji. I to był bardzo dobry pomysł.

Czy trasa jest zawsze taka sama?

– Nie. Zmienia się odrobinę co roku. Tym razem praktycznie całkowicie wyeliminowaliśmy odcinek asfaltowy. Było też nieco trudniej, więcej przewyższeń i dwa razy wbiegało się do schroniska na Markowych Szczawinach.

Czy udało się zebrać wystarczająco środków na zakup fotopułapek do monitoringu niedźwiedzia?

– Babiogórski Park Narodowy podał, że zebrano prawie 7 tys. zł – to wystarczy, by zrealizować zamierzony cel i zakupić kilka kamer. Ku mojej wielkiej radości zostałam również zaproszona na uroczyste ich zawieszenie. Prawdopodobnie już w kwietniu fotopułapki pojawią się w parku i umożliwią obserwację niedźwiedzia, a także innych mieszkańców tego pięknego lasu.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiała
Anna Piątkowska-Borek

fot. Mariusz Bartkowiak – Fotoszwalnia.pl

Sucha Beskidzka

Sucha Beskidzka - najnowsze informacje

Rozrywka