- Ta zabawa mogła skończyć się tragicznie - podkreśla asp. sztab. Paweł Klimek z tarnowskiej policji. W poniedziałkowy wieczór cudzoziemiec jadący autostradą A4 od Rzeszowa w kierunku Krakowa, zauważył grupę chłopców. Nastolatkowie stali nad drogą na wiadukcie w miejscowości Brzozówka.
Kiedy kierowca Renault Mastera zbliżał się do wiaduktu, na samochód coś spadło. 28-latek nie zdążył zareagować, usłyszał tylko dźwięk uderzenia twardego przedmiotu o przednią szybę samochodu i zobaczył na niej charakterystyczne pęknięcie sporych rozmiarów.
- Całe szczęście mężczyzna nie stracił panowania nad kierownicą, a ponieważ znajdował się w pobliżu zjazdu Tarnów-Centrum, podjął błyskawiczną decyzję aby zawrócić i odnaleźć grupę chłopców. O tym, co się stało, dał również znać policji. Po zjechaniu z drogi napotkał poszukiwanych chłopców. Wśród nich znajdował się 11-latek, który rzucił kamieniem w jego samochód - tłumaczy rzecznik.
Chwilę później na miejscu pojawił się patrol tarnowskiej drogówki. Po wykonaniu wszystkich czynności czworo nastolatków, w wieku od jedenastu do piętnastu lat zostało przekazanych rodzicom. Z uwagi na uciążliwy ból w klatce piersiowej, na który skarżył się obywatel Ukrainy, na miejsce wezwane zostało pogotowie ratunkowe.
Sprawa groźnego incydentu z autostrady trafiła do komisariatu Tarnów-Centrum. Pracujący nad nią policjanci przekażą ją wkrótce sądowi dla nieletnich i to on ostatecznie zdecyduje jakie konsekwencje poniesie 11-latek.
- Tym razem skończyło się jedynie na strachu i szkodach, ale mogło być zupełnie inaczej... - mówi Paweł Klimek. Osiem lat temu, na A4 w Biadolinach Radłowskich zginął kierowca tira. Na jego samochód spadła bryła lodu, zrzucona z wiaduktu przez trzech nastolatków. Mimo młodego wieku stanęli pod zarzutem zabójstwa i zostali skazani na długoletnie kary więzienia.
fot. KMP Tarnów