Jedyna taka. Pochodzi z Rabki Zdroju, mieszka teraz w Gdańsku. Nagrodzona w tym roku w Tokio na Igrzyskach Paraolimpijskich nagrodą i tytułem "I'm Possible". Zaszczyt ten posiada tylko jedna paraolimpijka i jeden paraolimpijczyk na świecie (nagroda przyznawana jest od 2017 r.) po to, by promować osiągnięcia osób z niepełnosprawnościami poprzez szerzenie wiedzy o ruchu paraolimpijskim. Gdyby nie silny charakter małej Kasi, jej upór i dążenie do samodzielności, nie byłoby tego wszystkiego. Wypadek jakiego doświadczyła jako 3- letnie dziecko mógł spowodować nieudolność i bezradność, a zmotywował. Katarzyna Rogowiec osiągnęła tyle i sięgnęła tak daleko jak pełnosprawnym ciężko czasem marzyć! Z Mistrzynią: o życiu, dorastaniu, pracy i marzeniach...
Pani Kasiu ogromne gratulacje i podziw budzą Pani osiągnięcia nie tylko w sporcie, ale i życiowe. Zbliżają się kolejne urodziny, o czym marzy Katarzyna Rogowiec, czy są jeszcze cele, które pragnie Pani osiągnąć np. zawodowo?
—Lubię moje życie. Małe kroki, praca nad rozwojem są z moich dotychczasowych doświadczeń jego istotą, aby życie nie zaskakiwało nas negatywnie. Celuję właśnie w ów rozwój. Od niedawna kontynuuję naukę języka angielskiego. Zauważam siebie i potrzeby mojego organizmu. Wiem, że nadszedł czas kiedy moje dzieci potrzebują mnie bardziej niż dotychczas i mam w planie wspierać ich w nadchodzących latach. Oczywiście nie przeszkadza to w kontynuowaniu działań w obszarze budowania bardziej akceptującego społeczeństwa.
Ma Pani na swoim koncie tyle medali, tyle nagród pewnie mają swoje specjalne miejsce, dołączyła do nich nagroda z Tokio przyznawana tylko jednej paraolimpijce, ma ona dla Pani specjalny wymiar? I jak była reakcja Pani i bliskich na wieść o jej przyznaniu?
—Ta nagroda jest symbolicznym podkreśleniem wagi sportu w życiu człowieka. Sport paraolimpijski w życiu osób z niepełnosprawnością okazał się na przestrzeni wieków naturalnym elementem. O tej nagrodzie dowiedziałam się ponad 2 lata przez Igrzyskami, które niedawno się zakończyły. Jej istotą jest rola ambasadora Ruchu Paraolimpijskiego. Zostałam przeszkolona do prowadzenia zajęć, w ramach projektu stworzonego przez IPC w roku 2017. Jej koncepcją jest upowszechnianie sportu paraolimpijskiego, ukierunkowane na zmiany programów nauczania wychowania fizycznego w szkołach. W projekcie tym nauczyciele W-Fu odgrywają dużą rolę.
To był trudny rok, pandemiczny, dużo mówi się o młodych pogubionych ludziach, o inności i braku szacunku dla różnych odmiennych postaw, poglądów, czy dorastając też czuła się Pani inna? Czy była Pani narażona na krytykę ze strony równolatków?
—Dorastając w małej społeczności lat 80 tych nie wiedziałam, że reprezentuję grupę osób z niepełnosprawnością. W Zarytym (wiem, wiem – w Zarytem) wszyscy mnie znali i moją historię stąd nie odczuwałam mojej odmienności. Ta świadomość przyszła dopiero w okresie szkoły średniej a może nawet w związku z obawami przed przeprowadzką do Krakowa na studia...Krytyki ze strony równolatków nie wiązałam z byciem inną. Były to zwykłe relacje adekwatne do wieku.
Prowadzi Pani Fundacje, rozmawia i spotyka się z młodzieżą, patrząc z perspektywy, które cechy pozwoliły Pani przetrwać, zbudować tak silny charakter, co wpłynęło na taki hart ducha, i to że się Pani nie poddała?
—Wychowanie w kulcie pracy. Moi rodzice ciężko pracowali (nadal pracują) na gospodarstwie i angażowali nas, dzieci w te prace. Wtedy nieświadomie uczyłam się od nich, że to praca ma znaczenie. Potem już sama odkrywałam, że systematyczność ma znaczenie. Wysiłek fizyczny wspiera wytwarzanie endorfin, za tym idzie nasze zdrowie psychiczne. Nasza siła na pokonywanie trudów życia to składanka pojedynczych elementów jak w puzzlach.
Proszę opowiedzieć o początkach przygody ze sportem, próbowała Pani innych dyscyplin dlaczego akurat narciarstwo? W tym mały odwróceniu kolejności pytań, zmierzam do początku i genezy, czy gdyby nie wypadek byłaby Pani w tym miejscu w którym obecnie się znajduje?
—Początki mojej przygody ze sportem to okres Szkoły Podstawowej. Tam próbowałam wielu sportów – i tenisa stołowego, i piłki nożnej, i siatkówki, a później w okresie liceum biegów przełajowych. Bakcyla sportu trzeba mieć, dostać od kogoś. We mnie ten „wirus” zasiał tata. Sporty zimowe – narty zjazdowe i skokówki były mi prezentowane od urodzenia. Tata postawił mnie na plastikowych nartkach jeszcze przed wypadkiem, po tym jak nauczyłam się chodzić. Narty biegowe pojawiły się trochę z braku w pobliżu Klubu dla osób z niepełnosprawnością, w którym byłaby sekcja narciarstwa alpejskiego. Gdyby nie wypadek to bardzo prawdopodobne, że nie byłoby wcale mojej kariery sportowej.
***
Katarzyna Rogowiec - dwukrotna mistrzyni oraz brązowa medalistka paraolimpijska, a także multimedalistka mistrzostw świata w biegach narciarskich i biathlonie. Podczas ceremonii zamknięcia Igrzysk Paraolimpijskich w Tokio, została wyróżniona nagrodą i tytułem "I'm Possible".W 2006 odznaczona Krzyżem Kawalerskim Odrodzenia Polski. Ekonomistka, działaczka społeczna, kandydatka do Parlamentu Europejskiego w wyborach w roku 2014. Mama dwójki Maluchów.
foto. FB Katarzyna Rogowiec