System wejścia dla kibiców gości w Tychach doznał spektakularnej awarii. W wyniku tej – nie bójmy się tego słowa – katastrofy technicznej, fani Wisły Kraków nie zostaną wpuszczeni na mecz z GKS Tychy, zaplanowany na 4 sierpnia. Czy ktoś jest zaskoczony? Może tylko wtedy, gdyby pewnego dnia Skolim nie zagrał koncertu – ale tu? Żadnych zaskoczeń.
Pełna treść komunikatu opublikowanego przez klub ze Śląska brzmi następująco:
– W związku z otrzymaną w dniu 28.07.2025 r. informacją od właściciela i operatora Stadionu Miejskiego w Tychach o stwierdzonej usterce w obrębie części systemu kontroli wejścia (strefa kibiców gości), co powoduje konieczność wyłączenia dostępności strefy kibiców gości (sektory I-1 oraz I-2) do odwołania, podczas zaplanowanej na 4 sierpnia imprezy masowej – meczu GKS Tychy z Wisłą Kraków – brak jest możliwości przyjęcia zorganizowanej grupy kibiców drużyny gości.
Decyzja ta oczywiście spotkała się z ostrą reakcją kibiców „Białej Gwiazdy”. W setkach komentarzy w mediach społecznościowych jasno zasugerowano, że odpowiednio wysoka kara finansowa zapewne „naprawiłaby” usterkę, a najlepszą odpowiedzią na zaistniałą sytuację będzie wysokie zwycięstwo Wisły na stadionie w Tychach.
Nowa era zarządzania stadionami?
Zamiast użerać się z formalnościami, ryzykiem bezpieczeństwa, rozmowami z policją i delegatami PZPN – łatwiej po prostu ogłosić awarię. To nowe, wygodne rozwiązanie: pozwala zachować twarz, uniknąć kibicowskiej konfrontacji, a przy okazji wysłać komunikat: „sorry, nie tym razem”.
Nikt nie śmie oczywiście sugerować, że to przypadek korzystny dla gospodarzy. Ale – akurat mecz z Wisłą, akurat środek lata, gdy frekwencja zwykle rośnie, i akurat wtedy pada system dokładnie w sektorze gości z Krakowa? Cóż za zbieg okoliczności.
Wisła – znów „ofiara okoliczności”
To nie pierwszy – ba, nawet nie piętnasty – raz, gdy Wisła Kraków znajduje się po stronie poszkodowanej. Klub zapewne wystosuje oficjalne zapytania, kibice wyrażą oburzenie, komentatorzy powiedzą coś o „bezpieczeństwie jako priorytecie”. Ale niesmak pozostanie. Bo coraz trudniej nie odnieść wrażenia, że tu nie chodzi o bezpieczeństwo – tylko o wygodę gospodarzy.
Nie chcemy insynuować, że awaria systemu wejścia to pretekst. Ale jeśli ktoś miałby takowy wymyślić – byłby idealny. Brzmi poważnie, technicznie, neutralnie. I co najważniejsze – nie daje żadnego pola do dyskusji, odwołań ani protestów. Sprytne, prawda?
Zwłaszcza gdy mówimy o jedynym klubie w Polsce, który nie podpisał tzw. „paktu kibicowskiego” – porozumienia między środowiskami fanów, mającego ułatwiać organizację wyjazdów i obecność grup gości na stadionach. Tak, Wisła Kraków jest oficjalnie poza paktem. A to, w praktyce, oznacza: „można ich nie wpuścić – i nikt się nie przejmie”.
Foto: Krystian Kwiecień/Głos24