Onet.pl poinformował o śmierci Henry'ego Wermutha, który w młodości po ucieczce z obozu pracy próbował w 1942 r. zabić Hitlera. 97-latek zmarł 19 maja.
Portal powołując się na serwis The Times of Israel, napisał, że Wermuth był zarażony koronawiusem i choć pokonał COVID-19, "dwa tygodnie później zmarł na niewydolność wielonarządową".
Niedoszły zamachowca
Henry Wermuth w 1942 r. miał 19 lat i był więźniem przebywającym w obozie pracy w Polsce. Na wieść, że Hitler ma przyjechać odwiedzić wojska niemieckie szykujące się do ataku na Związek Radziecki zbiegł z obozu. Na torach po których miał przejeżdżać pociąg Führera ułożył głazy i kłody licząc, że dzięki temu dojdzie do wykolejenia pojazdu.
Niedoszły zamachowca czekał około 2 km od zastawionej pułapki, ale niestety nie usłyszał, żeby doszło do kolizji. Ze smutkiem i w obawie, że zostanie schwytany postanowił wrócić do obozu. O tym, dlaczego jego plan się nie powiódł nigdy się nie dowiedział.
Choć nie zapisał się w historii, jako zabójca Hitlera, to udało mu się w czasie wojny przetrwać osiem obozów koncentracyjnych, w tym Auschwitz. Wolność odzyskał w maju 1945 r. po wyzwoleniu przez Amerykanów KL Mauthausen. Jak napisał onet.pl, "Wermuth ważył zaledwie 33 kilogramy i chorował na gruźlicę".
Inf.: Onet.pl
Fot.: You Tube/USC Shoah Foundation