Stefania Jadwiga Szacoń z d. Rospond z Liszek, więzień polityczny w latach 1952-1956 z tzw. procesu Kurii Krakowskiej – w 65 lat od procesu pamiętamy!.
Stefania Szacoń z d. Rospond urodziła się 30 kwietnia 1930 r. w Liszkach jako córka Marii z d. Korpak i Izydora Rospondów. Miała siostrę Elżbietę i przyrodnie rodzeństwo: Jana i Stanisławę Szponder, z pierwszego małżeństwa mamy. Rodzina była religijna, spokrewniona z biskupem Stanisławem Rospondem (1877-1958). Rodzice Stefanii prowadzili gospodarstwo rolne. Ojciec był rzeźnikiem, m.in. producentem kiełbasy lisieckiej. Po wojnie zlikwidował działalność z powodu nałożonych podatków. Stefania uczęszczała do siedmioklasowej szkoły powszechnej w Liszkach, którą ukończyła w czasie II wojny światowej, gdy szkoła była w rękach niemieckich.

W Liszkach w Parafii pw. św. Mikołaja przed wojną młodzież należała do Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej i Żeńskiej, którym opiekował się ksiądz proboszcz prałat Andrzej Paryś. Spotykała się w Domu Katolickim. Do KSM-u należał przyrodni brat Stefanii, Jan Szponder, który w stowarzyszeniu był bardzo aktywny. Janek w czasie okupacji niemieckiej był żołnierzem Narodowej Organizacji Wojskowej ps. Andrzej, zastępcą szefa Okręgowego Kierownictwa Młodzieży - tworzył struktury tej organizacji w Liszkach. W niedzielę 4 lipca 1943 r. miała miejsce pacyfikacja Liszek. Niemcy rozstrzelali 31 osób. Pierwszym poszukiwanym był Jan Szponder, ale Niemcy na liście mieli nazwisko Zonder. Sekretarz Gminy Liszki oświadczył, że takiego nazwiska w Liszkach nie ma. Janek ocalał.
Po wojnie w Polsce władza ludowa po rozbiciu poakowskiego podziemia zbrojnego, walczyła z Kościołem katolickim i wiarą rzymsko-katolickąwyznawaną przez naród: rozwiązano wszystkie organizacje działające przy kościele, usunięto naukę religii ze szkół. Mimo to kardynał Stefan Sapieha uzyskał u władz zezwolenie na założenie w Archidiecezji Krakowskiej Kongregacji Żywego Różańca Dziewcząt. W 1946 r. przybył do parafii w Liszkach ks. Józef Fudali, który na polecenie proboszcza Jana Humpoli zorganizował w parafii Kongregację Żywego Różańca Dziewcząt. W domu Marii i Izydora Rospondów zamieszkała Helena Budziaszek (obecnie wieliczanka Helena Oremus), córka siostry Marii Rospond. Stefania Rospond i jej kuzynka Helena Budziaszek, obie lat 16, we wszystkich miejscowościach parafii organizowały róże różańcowe. Dziewczęta przemieszczając się na rowerach wędrowały po wszystkich wioskach w parafii. Były na kursach zelatorek m.in. Poronnie, Czernej, na rekolekcjach zamkniętych. Członkinie róż co tydzień spotykały się w Domu Katolickim, modliły się na różańcu, wypożyczały i czytały książki, przygotowywały przedstawienia, które prowadziły siostry felicjanki. W tym czasie Janek Szponder studiował na Akademii Górniczo-Hutniczej i mieszkał w Krakowie. W 1947 r. jako były żołnierz NOW nie ujawnił się, konspirował. Ponieważ pracownicy Urzędu Bezpieczeństwa deptali mu po piętach w 1948 r. zbiegł do Niemiec Zachodnich do Berg koło Monachium. Tam zaangażował się w prace Rady Politycznej, w której główna rolę odgrywało Stronnictwo Narodowe. Rada wysyłała do kraju do członków, sympatyków stronnictwa zaszyfrowane wiadomości. Jan Szponder był odpowiedzialny za tworzenie Punktów Inforrnacyjnych w kraju. Wśród jego współpracowników, którzy wysyłali do Niemiec dane o sytuacji w kraju pod rządami komunistów, byli jego koledzy z NOW i członkowie rodziny. Z Liszek ks. Józef Fudali był zaangażowany w pracę konspiracyjną. Utrzymywał stały kontakt z Janem Szponderem.
Stefania Rospond nie miała żadnych związków z działalnością podziemną, a jej sporadyczne kontakty z przyrodnim bratem dotyczyły jedynie spraw rodzinnych, życzeń okolicznościowych. Od 1952 r. była pod stałą obserwacja Urzędu Bezpieczeństwa ponieważ przebywała w środowisku osób działających w konspiracji, ks. Józefa Fudalego, ks. Józefa Lelity oraz Edwarda Chachlicy z Liszek. Z początkiem sierpnia 1952 r. otrzymała od Jana Szpondera kartkę informującą, że wysyła jej upominek imieninowy, przybory toaletowe i puszkę z napisem „zupa” dla ks. Fudalego. Oczekiwała, że w paczce będzie lekarstwo dla księdza. Chodziła na pocztę, pytała o paczkę przez miesiąc. Dziwiło ją to, i zastanawiała się po co księdzu zupa? Przyszedł dzień 19 września 1952 r. Księża z Liszek i delegacja Żywego Różańca była na pogrzebie proboszcza w Czernichowie. Gdy wróciła do domu kontynuowała rozpoczęte pranie - a tu ktoś puka do drzwi. Listonosz przyniósł paczkę. Dziwiło ją to, że jego ubranie było suche mimo deszczu. Ponieważ księdza Fudalego nie było, położyła paczkę na stole i nie rozpakowywała jej. Po pół godziny do mieszkania wtargnęło dziesięciu mężczyzn. Jeden z nich zapytał: „Czy to Stefania Rospond?”. Odpowiedziała: „Ja jestem.”. Wyciągnął legitymację Urzędu Bezpieczeństwa. Panowie przystąpili do rewizji mieszkania, powyrzucali wszystko z szaf, a nawet słomę z sienników. Otworzyli paczkę. Sporządzili protokół. Kazali jej się ubierać. Przeprowadzili ją na rynek do ciężarówki i zawieźli do Urzędu Bezpieczeństwa w Krakowie przy Placu Inwalidów. Tu miała rewizję osobistą i poddana została śledztwu. Starano się ją zmusić, aby przyznała się do „szpiegowskiej działalności." Przewieziono ją do więzienia przy ul. Montelupich, gdzie przebywała 3 miesiące. Poddawana różnym torturom była przesłuchiwana. W tym samym czasie pracownicy UB wtargnęli do siostry Stanisławy Kowalik w Liszkach. Po rewizji aresztowali ją i męża Adama, pozostawiając bez opieki dzieci w wieku: 2, 6, 8 lat – zajęła się nimi babcia Maria Rospond.
W więzieniu przy ul. Montelupich Panią Stefanię, lat 22, około połowy stycznia 1953 r. odwiedził adwokat Peczenik, Żyd i rozmawiał z nią w pokoju naczelnika. Powiedział, że jest oskarżona za to że była skrzynką kontaktową i utrzymywała kontakty z zagranicą - za te wykroczenia może być skazana od 5 lat po dożywocie. Nic jej nie pomógł. Myślała, że wyjdzie ze sprawy na czysto, bo mówiła prawdę. W dzień rozpoczęcia tzw. procesu Kurii Krakowskiej została zawieziona na salę rozpraw do hali widowiskowej Zakładów Szadkowskiego przy ul. Grzegórzeckiej 71. Był to proces pokazowy prowadzony przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Krakowie. W procesie oskarżonymi byli księża Kurii Krakowskiej: ks. Józef Lelito, ks. Franciszek Szymonek, ks. Wit Brzycki, ks. Jan Pochopień i świeccy: Edward Chachlica, Michał Kowalik, Stefania Rospond - oskarżeni o działalność wywiadowczą. Proces odbywał się w dniach 21 - 27.01.1953 r. Jego celem miało być skompromitowanie Kościoła katolickiego w Polsce i przedstawienie go opinii społecznej jako niebezpiecznej „reakcyjnej agentury Watykanu”. W wyroku ogłoszonym 27 stycznia 1953 r. uznano oskarżonych za agentów wywiadu amerykańskiego bądź członków siatki szpiegowskiej. Sąd skazał na karę śmierci: Edwarda Chachlicę, Michała Kowalika i księdza Józefa Lelitę; ks. Franciszka Szymonka na dożywotnie pozbawienie wolności, ks. Wita Bystrzyckiego na 15 lat więzienia, ks. Jan Pochopienia na 8 lat więzienia, Stefanię Rospond z Kongregacji Żywego Różańca Dziewcząt na 6 lat więzienia. Orzeczonych kar śmierci nie wykonano – wyroki zostały zamienione decyzją Rady Państwa z 18 sierpnia 1953 r. na karę dożywotniego więzienia. Oskarżeni wyroki odbywali w ciężkich więzieniach: Po amnestii w 1956 r. ww. odzyskali wolność. Wyrok został unieważniony dopiero 10 lutego 1992 r. przez Sąd Warszawskiego Okręgu Wojskowego.
Stefania Rospond w czasie rozprawy wykazała się męstwem, powiedziała: „Do winy się nie przyznaję, otrzymywane listy i paczka to sprawa rodzinna. Sprawę mojego wyroku kładę na sumienie wysokiego sądu.” Po tej wypowiedzi na sali zrobił się straszny szum, bo tam siedzieli i ubowcy, i jej rodzina. W składzie sędziowskim był m.in. żyjący do dziś Jan Łukaszewski, który do skazanej powiedział: „Widzisz …. jakżeś wywojowała – pójdziesz do Fordonu”. Skazana został na 6 lat więzienia. Po ogłoszeniu wyroku pozostała w więzieniu Montelupich w Krakowie. 24. 09.1953 r. przewieziona została do więzienia w Frondonie, gdzie pracowała w szwalni do końca odbywania kary. Będąc w Fordonie otrzymała list od więźnia Wacława Szaconia, żołnierza AK ps. „Czarny”. Pan Szacoń znał Stefanię Rospond z opowiadań współwięźnia Adama Kowalika, szwagra Stefanii. Otrzymała od niego prezent - własnoręcznie wykonane krzyżyki i medaliki. W wyniku amnestii Stefania Rospond opuściła w więzienie w Fordonie w dniu swoich 26 urodzin – 30. 04.1956 r. Udała się do Krakowa do cioci, która mieszkała przy ulicy Kanoniczej. 1 maja poszła na Wawel do katedry na majówkę – razem z organami płakała. Nie podlegała dalszej obserwacji przez Urząd Bezpieczeństwa.

27.10.1957 r. wyszła za mąż za Wacława Szaconia, żołnierza Armii Krajowej, więźnia politycznego w latach 1949 – 1956 Rawicza, Wronek, Strzelc Opolskich. Mieszkali w Krakowie, Pychowicach a od 1964 r. zamieszkują w Liszkach k. Krakowa. Na świat przyszło czworo dzieci, a potem wnuki. Mama Pani Stefanii zmarła w 1978 r. a ojciec w 1984 r.- spoczywają na cmentarzu w Liszkach. Pani Stefania w 1979 r. – po 30 latach - spotkała się z Janem Szponderem i jego żoną. Janek ufundował jej pielgrzymkę do Watykanu, tuż po objęciu stolicy Piotrowej przez Ojca Św. Jana Pawła II. W latach 80. Janek odwiedził Polskę, grób rodziców na cmentarzu w Liszkach. Państwo Szaconiowie za Polski Ludowej nigdy nie poszli na kompromis z komunistami i dlatego byli traktowani jako obywatele drugiej kategorii. W swoim małżeństwie zawierzyli Bogu i ufali orędownictwu Matki Bożej Lisieckiej. W 2017 r. świętowali 60 lat pożycia małżeńskiego. Pani Stefania ze względu na stan zdrowia przebywa w domu, a mąż będąc prezesem Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” w Krakowie uczestniczy w działalności Zrzeszenia, 1 marca – w Narodowym Dniu Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, w obchodach świąt narodowych, w spotkaniach z młodzieżą. Obydwoje są członkami Związku Więźniów Politycznych Okresu Stalinowskiego w Krakowie. 23.07.2009 r. Stefanii Jadwidze Szacoń prezydent RP nadał Złoty Krzyż Zasługi. Odznaczenie wręczył Jej wojewoda krakowski Stanisław Kracik w Krakowie.

26 stycznia b.r. Uniwersytet Papieski im. Jana Pawła II i Instytut Pamięci Narodowej w Krakowie zorganizowały sesję naukową pt. „Proces Kurii Krakowskiej w 1953 .r – w 65 rocznicę”, z wykładami: ks. abp. prof. Marka Jędraszewskiego, ks. prof. dr hab. Józefa Mareckiego, dr Wojciecha Frazika, dr hab. Filipa Musiała. Uczestnicy sesji otrzymali książkę Filipa Musiała, dyrektora Oddziału IPN w Krakowie, pt. „Sprawa księdza Józefa Lelity PROCES KURII KRAKOWSKIEJ”. W czasie sesji i w książce podkreślana była postawa prawdomównej Stefanii Rospond, która za swoją postawę została skazana na 6 lat więzienia.
W „Głosie Wielickim” z listopada i grudnia 2016 r. był publikowany artykuł na temat wieliczanki Heleny Oremus z d. Budziaszek, a z sierpnia 2017 r. o Wacławie Szaconiu. Dziękuję Pani Helenie Oremus za pomoc w nawiązaniu kontaktu z Panią Stefanią Szacoń, Państwu Szaconiom za gościnę i wspomnienia.
Opracowała Jadwiga Duda