Lecący z Grecji do Wilna samolot Ryanair został przechwycony pod pozorem fałszywego alarmu i zmuszony do lądowania w eskorcie białoruskiego myśliwca MiG-29 w Mińsku. Czy pilot cywilnego samolotu mógł „postawić się” i nie wykonać poleceń? Nie ma takiej możliwości. – Musi się bezwzględnie podporządkować. Takie są procedury – mówi portalowi onet.pl polski pilot, który lata na migach.
– Porwanie cywilnego samolotu to bezprecedensowy akt państwowego terroryzmu, który nie może pozostać bezkarny – mówił wczoraj premier Mateusz Morawiecki. W niedzielę Białorusini pod pretekstem zagrożenia bombowego zmusili do lądowania w Mińsku zarejestrowany w Polsce samolot linii Ryanair, lecący z Aten do Wilna. Leciał nim leciał opozycjonista Roman Protasiewicz, który po wylądowaniu maszyny został aresztowany. Aby wymusić posłuszeństwo, Mińsk poderwał myśliwiec MiG-29.
Ale lecący nad Białorusią samolot był w momencie przechwycenia bliżej Wilna niż Mińska. Czy zatem pilot mógł zignorować polecenia i nie zgodzić się na zawrócenie w kierunku Mińska? Wątpliwości rozwiewa polski pilot myśliwski, latający na migach. – Musi się bezwzględnie podporządkować. Takie są procedury – mówi portalowi onet.pl.
Co może się stać, jeśli polecenia nie zostaną wykonane? Mogą zostać użyte wszelkie środki, nawet ostateczne, czyli zestrzelenie. – [Zestrzelenie] to środek ostateczny, ale może być zastosowany pod pewnymi warunkami, które są unormowane odpowiednimi dokumentami znanymi mi i pilotom strzegącymi przestrzeni powietrznej NATO – mówi portalowi pilot. – Przede wszystkim trzeba podjąć próbę nawiązania z nim łączności i spytać o jego intencje.
Jednak, jak podkreśla rozmówca, wykorzystywanie samolotów bojowych do przeprowadzenia tego typu operacji i zmuszenia do lądowania cywilnej maszyny i to jeszcze pod groźbą zestrzelenia „to jest przegięcie”. – To prawda, Rosjanie są do tego zdolni, na nich trzeba brać poprawkę. Tam wszystko może się zdarzyć, co właśnie widzieliśmy – dodaje.