Maksio jest jednym z wielu dzieci, które w szybkim czasie potrzebuje zebrać ogromną sumę pieniędzy, aby dostać szansę na normalne życie. Łzy, cierpienie i niekończące się operacje to dla niego codzienność. Teraz doszło jeszcze jedna - kręgosłupa. W przypadku zebrania odpowiedniej kwoty jest jednak nadzieja, aby mógł żyć jak inni. Jednak wysokość sumy sprawia, że nie będzie to proste zadanie, dlatego przyda się każda pomoc.
Maksiu, urodził się w Anglii jako wcześniak. Ważył zaledwie 1,5 kilograma, ale był zdrowym chłopcem. Niestety, kiedy miał cztery miesiące w wyniku powikłania poszczepiennego, zapadł w śpiączkę. Na tym nie koniec. Kiedy chłopiec skończył roczek, dostał trzydniowej gorączki. Zwykły wirus spowodował, że Maks przestał oddychać. Był długo reanimowany, a po przyjeździe do szpitala dostał silnych drgawek, których lekarze nie byli w stanie opanować. Rok później sytuacja się powtórzyła.

Zabrane dzieciństwo przez choroby
Dziecięce lata Maksia zamieniły się w katorgę. Chłopiec dwukrotnie był reanimowany, przeszedł depresję szpiku kostnego z podejrzeniem białaczki, choruje na leukopenię (spadek liczby leukocytów prowadzący do skrajnego osłabienia układu odpornościowego), przebył serię bardzo ciężkich zapaleń płuc oraz ostre i przewlekłe ropne zapalenie zatok. Do tego doszły problemy z poruszaniem się. Chłopiec jest dzieckiem niepełnosprawnym, opóźnionym psychoruchowo, nie mówi, nie chodzi samodzielnie, musi być pieluchowany.
Z całych sił każdego dnia stara się żyć na nowo
Opieka nad takim dzieckiem to ogromne wyzwanie dla rodziców, nie tylko fizyczne, ale również psychiczne, czy emocjonalne.
– Przeżyliśmy tyle bólu i rozczarowania przez ostanie lata, że wręcz byliśmy pewni, że więcej nie można. Jak można tak bardzo cierpieć z bólu, nie mocy, i patrzeć na cierpienie dziecka, które z całych sił każdego dnia stara się żyć na nowo
– mówi Aneta Szendera, mama Maksia. Patrzenie na cierpienie własnego dziecka to najgorszy rodzaj bólu, jakiego może doświadczyć rodzic:
– Rano wieczorem w nocy, boje się co jeszcze nas spotka. Dziękuje, że żyje, że jest, że zawsze się uśmiecha. Moje marzenie jako mamy jest, aby był jak szczęśliwy. Żeby go nie bolało, nie było już żadnych operacji i cierpienia.
Kolejna walka przed Maksiem
Dziś Maksymilian ma 12 lat i znowu jest zmuszony walczyć, tym razem o to, by móc chodzić. Jako dziecko przeszedł już operację bioder w Niemczech, jednak postępująca skolioza zagraża zdrowiu i życiu chłopca. Pojawił się promyk nadziei na normalne życie chłopca jakie, może mu dać stabilizacja kręgosłupa i wielopoziomowa osteotomia w Paley European Institute.

Placówka jest europejską częścią centrum specjalizującego się między innymi w leczeniu wrodzonych, rozwojowych i pourazowych schorzeń ortopedycznych. Jest ono znane na całym świecie, dzięki pracującym tam najlepszym specjalistom. Jeżeli ktoś może sprawić, że Maksiu odzyska utracone normalne życie, pozbawione bólu i cierpienia to właśnie oni. Taki zabieg, jednak kosztuje. Do zebrania jest, aż 522 966,89 zł, a czasu nie ma dużo, ponieważ operacja ma się odbyć już w marcu tego roku.
Matka chłopca dalej wierzy, że jej syn dostanie normalne życie na, które zasługuje:
– Kocham go tak mocno, że jak tylko bym mogła, odebrałabym ból, i niepełnosprawność, wzięła na siebie. Osiągnęliśmy już tak dużo, że nie możemy tego zaprzepaścić... nie możemy. Maksio musi żyć, biegać i rosnąć
– mówi mama chłopca, Aneta Szendera.

Obecnie na internetowej zbiórce Maksia na portalu siepomaga jest prawie 37 tys. złotych, co daje około 7% potrzebnej kwoty. Do końca pozostały dwa miesiące, bez tych pieniędzy Maksio nie ma szans na normalne życie. Warto pomagać, nie tylko od święta.