Burmistrz Wieliczki Artur Kozioł komentuje aktualne wydarzenia.
„Prawda w oczy kole”, z tego powodu, jak sądzę, zrodziła się w głowie premiera potrzeba odgrodzenia się od rzeczywistości. Jeden mur już buduje na wschodzie, a teraz zaczyna budować kolejne. Jeśli nie wierzycie – spróbujcie dojść do budynku kancelarii rządu, jak próbowaliśmy to uczynić podczas protestu. Na koniec zaś, gdy się już powoli rozchodziliśmy, premier wysłał ministra do telewizji z hasłem: „czekam już ponad godzinę na petycję od samorządowców i nic nie dostałem”. Ministrze - ogrodziłeś się płotem, więc jak mieliśmy do ciebie dotrzeć. Przecież to ty obserwowałeś nas przez okno i liczyłeś protestujące osoby, trzymając się za głowę, bo jednak jest nas tak wielu. Mam nadzieję, że w tym momencie nie było to twoje jedyne zmartwienie. My tych zmartwień mamy o wiele więcej - wymienialiśmy je na proteście. Pozwolę sobie przypomnieć kilka z nich.
Mieszkańcy w miastach i wioskach potrzebują wsparcia. Szaleją ceny prądu, gazu, rosną odsetki od kredytów a przede wszystkim drożeje żywność... Każdy mijający tydzień przynosi nowe zmartwienia. Dlatego granie na czas nie rozwiąże problemów. Przyjechaliśmy pod kancelarię premiera, ponieważ kierujący rządem poprzez swoje publiczne wypowiedzi na temat samorządu czyni zamieszanie. Wyrażając ciągłe pretensje, próbuje zrzucać z siebie odpowiedzialność. Nie radzi sobie i broni swojego stołka, zwalając winę na różne grupy społeczne, a przecież mógłby porozmawiać z samorządowcami, którzy przedstawiają rozwiązania. Chyba że, jak mogę przypuszczać, w poczuciu własnej doskonałości zwyczajnie pogubił się w rzeczywistości. Obiecuje, obiecuje i tak mi się wydaje, że będzie ciągle obiecywał. Pojawia się tylko pytanie, czy nie kręci się w kółko.
Panie premierze - musimy zatrzymać wzrost cen, a da się to zrobić tylko poprzez wspólnoty lokalne. Jeszcze jedno - gdy już zwala pan na nas wszystkie swoje winy, mam nadzieję, że i za wybuch wojny na wschodzie nas nie oskarżycie. Wracając ze spotkania z barierkami rządowymi, słuchałem w radiu różnych "rzeczników władzy", a słysząc ich stwierdziłem, że przybliżacie się do dna.