Zarzut znęcania się ze szczególnym okrucieństwem usłyszał 57-letni mieszkaniec Krakowa, który niemal tydzień temu skatował swojego kota, ponieważ ten... ukradł mu plaster boczku. Losem "Pandka" zainteresowali się internauci z całej Polski, którzy nie mogli uwierzyć, że ktoś jest w stanie zrobić taką krzywdę swojemu zwierzęciu.
O tej szokującej sprawie pisaliśmy w poniższym artykule. Kot w chwili pojawienia się policjantów w mieszkaniu na osiedlu Kurdwanów był w fatalnym stanie. Miał on rany cięte brzucha i grzbietu, przeciętą powiekę i uszkodzoną gałkę oczną. Co chyba najbardziej przerażające w tej sprawie, sprawca uciął mu również kawałek języka.

Ze względu na stan zdrowia, kot znajduje się pod ścisłą obserwacją Krakowskiego Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami "KTOZ". Co jednak najważniejsze, ostatnie informacje są pozytywne i "Pandka" nie tylko zaczęła jeść samodzielnie, ale również jest coraz bardziej towarzyska i pozwala się głaskać czy przytulać.
57-letni mieszkaniec Krakowa usłyszał już zarzut znęcania ze szczególnym okrucieństwem, czyli najsurowszy możliwy w tej sprawie. Mężczyzna nie złożył żadnych wyjaśnień, dlatego o jego losie zdecyduje sąd. Obecnie jest on objęty dozorem policyjnym i nie może opuszczać kraju.
Foto: KTOZ Krakowskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami/Facebook