środa, 11 czerwca 2025 07:46, aktualizacja 1 dzień temu

Sztuka przyznania się do winy. Jak Finlandia pokonała Polskę?

Autor Krystian Kwiecień
Sztuka przyznania się do winy. Jak Finlandia pokonała Polskę?

Reprezentacja Polski pojechała do Helsinek na istotny mecz z Finlandią. Teraz nikt tak naprawdę nie poczuwa się do winy za to, że Skandynawowie pokonali naszą drużynę.

Na mecz w stolicy Finlandii złożyło się zbyt wiele złych informacji, oraz świadomych decyzji. Zaczęło się od konfliktu w szatni, a zakończyło na porażce na boisku. Już mecz z Mołdawią nie napawał optymizmem, a później doszedł do tego konflikt na linii Robert Lewandowski-Michał Probierz.

Finowie, choć słabo zaczęli bieżące eliminacje (1:0 z Maltą, 2:2 z Litwą, 0:2 z Holandią), po wczorajszym meczu klarują się jako ci, którzy mogą nam zabrać baraże. Taki scenariusz jest możliwy o tyle, że we wrześniu, gdy będzie kolejna przerwa reprezentacyjna, Biało-Czerwoni zagrają na wyjeździe z Holandią, a Finowie zagrają sparing z Norwegami. Następnie dojdzie do bezpośredniego starcia, gdzie w Polsce mogą się rozstrzygnąć kwestie baraży, lub ich braku.

  • Zobacz też:
Przed nami Finlandia-Polska. Jakim rywalem są Skandynawowie?
Naszym przeciwnikiem będzie reprezentacja Finlandii, która jest naszym największym rywalem w walce o strefę barażową.

Jaki był plan?

Polska w Helsinkach nie miała pomysłu na grę. Były momenty, w których gospodarze dzielnie się bronili, przed naporem kadry Probierza, ale nie było ich znowu aż tak wiele. Paradoksalnie Jakub Kiwior wykorzystał jedną z mniej klarownym okazji, wykorzystując zamieszanie w polu karnym przeciwnika i wpychając piłkę do bramki.

Najlepsza akcja, to wypracowana okazja Krzysztofa Piątka z 11 minuty, gdy po jego strzale refleksem musiał popisać się golkiper Finów Lukas Hradecky. Dobijał jeszcze Matty Cash, ale tym razem gospodarzy uratował jeden z obrońców. Poza tym na przestrzeni całego meczu Polacy oddali kilka celnych strzałów, ale bardziej na alibi, patrząc na ich jakość i siłę.

Nie byli mocni, ale wystarczający

Finlandia, choć nie zachwycała, potrafiła zaskoczyć grą kombinacyjną. Przykładem mogą być tak naprawdę obie ich bramki. Co prawda na 1:0 strzelili po karnym Joela Pohjanpalo, ale wykorzystany błąd Łukasza Skorupskiego i spokój w rozegraniu w polu karnym Polaków też trzeba docenić. Z kolei gol na 2:0 to przykład świetnie rozegranej kontry. Szybka otwierająca piłka do Olivera Antmana, następnie dogranie na pustą bramkę do byłego piłkarza Cracovii Benjamina Kallmana było wzorowo przeprowadzonym kontratakiem.

Po tym trafieniu Biało-Czerwoni już nie potrafili się pozbierać. Gol Kiwiora miał w sobie więcej przypadku niż wykorzystanego schematu w ofensywie. Między dwoma golami dla Finlandii była jeszcze poprzeczka gospodarzy, co też pokazuje, że to oni byli bliżej rozbicia nas, niż my wyrwania choćby remisu. W drugim spotkaniu grupy Holandia rozbiła Maltę 8:0 i będzie walczyć o to, by po wrześniowym meczu z Polską wskoczyć na pozycję lidera naszej grupy. Biało-Czerwoni z kolei spadli na trzecią lokatę niedającą nic.

Refleksje selekcjonera

Na pomeczowej konferencji dowiedzieliśmy się jedynie tyle, że takie błędy jak ten Skorupskiego się zdarzają, że w zasadzie dobrze weszliśmy w mecz, a w końcówce mogliśmy wyrównać. Z szerszej perspektywy dostaliśmy zapewnienie od trenera Probierza, że ten nie poda się do dymisji. Czyli chyba nadal to niczyja wina, tylko tak po prostu wyszło.

Selekcjoner nie jest słabym trenerem, patrząc na to, że w Ekstraklasie potrafił z przeciętnych drużyn zrobić liczące się ekipy. Z reprezentacją jednak to jest równia pochyła, której największym sukcesem było uratowanie awansu na ubiegłoroczne Euro. Teraz ten sam trener jest jednym z filarów obecnych problemów, które muszą się skończyć. Wydaje się, że już nie z nim u sterów.

Fot: Krystian Kwiecień / Głos24

Obserwuj nas w Google News

Sport - najnowsze informacje

Rozrywka