Do zdarzenia doszło w niedzielny poranek, w podtarnowskiej wsi Biała. Prowadzący samochód uszkodził ogrodzenie posesji, wjechał w sąsiadujący z nim przystanek autobusowy, a po wszystkim, jak gdyby nic się nie stało, odjechał… Na szczęście na przystanku nie było ludzi.
- Kierowca pozostawił po sobie cenną wskazówkę, na którą natknęli się policjanci drogówki, jak tylko dotarli na miejsce. Dzięki znalezionej „wizytówce” - tablicy rejestracyjnej, szybko udało się ustalić markę pojazdu i jego właściciela - tłumaczy asp. Paweł Klimek, rzecznik prasowy tarnowskiej policji.
Ale jak się okazało, to nie on w chwili feralnego zdarzenia siedział za kierownicą seata. Kierowcą okazał się jego syn.
- Policjanci podczas penetracji terenu, w Tarnowie na ulicy Klikowskiej dostrzegli 21-latka, który na sygnał mundurowych grzecznie zatrzymał samochód. Badanie mieszkańca powiatu tarnowskiego dało odpowiedź na pytanie, dlaczego „zaparkował” pojazd na przystanku w Białej, a potem zdecydował się na ucieczkę - dodaje rzecznik.
Mężczyzna wydmuchał 1,9 promila alkoholu. Teraz już nigdzie nie ucieknie, bo mundurowi zatrzymali mu prawo jazdy. Ale to tak naprawdę dopiero początek jego kłopotów. Grozi mu proces i do dwóch lat więzienia.
fot. KMP Tarnów