piątek, 23 grudnia 2022 13:00

Proszą o pomoc w organizacji świątecznego spotkania dla osób w kryzysie bezdomności. "Czasem wydaje nam się, że są jednymi z najbardziej osamotnionych ludzi na świecie"

Autor Joanna Jamróz-Haładyj
Proszą o pomoc w organizacji świątecznego spotkania dla osób w kryzysie bezdomności. "Czasem wydaje nam się, że są jednymi z najbardziej osamotnionych ludzi na świecie"

Krakowska Wspólnota Hanna organizuje spotkanie świąteczne dla osób w kryzysie bezdomności. Jej członkowie już 26 grudnia spotkają się z najbardziej potrzebującymi. – To jest niezwykłe doświadczenie nie tylko dla naszych gości, ale także dla nas! Czasem słyszy się u nas we wspólnocie głosy, że aż z taką dbałością o każdy szczegół czasem nie spotykamy się nawet w naszych własnych domach – mówi w rozmowie z Głosem24 Joanna Malec ze Wspólnoty Hanna. Wciąż na różne sposoby można wesprzeć organizatorów w przygotowaniu spotkania.

Święta Bożego Narodzenia to dla wielu osób pełen radości, ciepła i spokoju czas spędzony z rodziną. Jednak dla osób w kryzysie bezdomności to często trudne chwile. Wspólnota Hanna z myślą o najbardziej potrzebujących organizuje spotkanie świąteczne.

– Boże Narodzenie należy do tych świąt, które zwyczajowo spędza się razem z innymi, we wspólnocie – choćby dwuosobowej. Do tego dąży większość z nas, bo wszyscy potrzebujemy i chcemy doświadczać bliskości drugiego człowieka. Nawet jeśli ktoś z własnego wyboru, podyktowanego obojętne jakimi powodami, chce spędzić takie święto w pojedynkę, to prawdopodobnie te dni będą dla niego trudne do zniesienia. Nie da się bowiem zamknąć oczu na rzeczywistość, w której ludzie w tym czasie spotykają się z rodzinami i z przyjaciółmi i wydaje się, że każdy ma kogoś u boku

– przekonują członkowie wspólnoty.

Od sześciu lat regularnie spotykają się i rozmawiają z osobami w kryzysie bezdomności w Krakowie.

– Czasem wydaje nam się, że są jednymi z najbardziej osamotnionych ludzi na świecie. Korzenie ich bezdomności bywają rozłożyste, głębokie, często są to uzależnienia i popsute relacje z rodziną, ale też między innymi choroby psychiczne i fizjologiczne, które uniemożliwiają podjęcie normalnej pracy. To nie tak, że oni ten stan wybierają i doskonale się czują jako „żule”, „darmozjady”, że nie jest im wstyd żebrać, że ich dni – wydawać by się mogło – pełne wolności nie są dla nich ciężarem, a bezdomność – powodem ich bólu. Na Plantach i w innych lokalizacjach miasta spotykamy osoby w kryzysie bezdomności w różnym stanie – czasem opłakanym, a czasem przyzwoitym. Spotykamy takich, którzy na poważnie szukają pracy. Którzy wypożyczają na Rajskiej książki i można z nimi sensownie porozmawiać na różne tematy. Którzy szukają towarzystwa niebezdomnych, bo sami chcieliby się z niego wydobyć. Którzy trwają w abstynencji lub do niej dążą. Którzy piją, bo są bezradni i próbują zagłuszyć cierpienie. Którzy równocześnie płaczą, bo już dłużej nie chcą tak żyć. Tylko że to nie takie proste i nie każdy ma w sobie tyle silnej woli, by z miejsca podnieść się z kryzysu. A skutków kryzysu nie da się wyleczyć jedną tabletką sprint caps. Niezależnie od tego, kto jaki jest i z czym się aktualnie zmaga, spotykamy się ze wszystkimi, którzy chcą się spotkać, w każdą środę na Plantach, szukamy ich w okolicy Dworca i Galerii Krakowskiej, na Kazimierzu. Przynosimy kanapki, zupę, coś do picia, czasem potrzebne rzeczy osobiste – bieliznę, plecak, kurtkę zimową. Ale przede wszystkim chcemy im towarzyszyć, być z nimi, rozmawiać. Żeby ich samotność była mniejsza. Żeby wiedzieli, że mają kogoś, kogo choć trochę obchodzą. Żeby ich wspierać, gdy są gotowi i decydują się na zmianę, a nawet wtedy, gdy nic nie zmieniają – po prostu jesteśmy i chcemy być

– wyjaśniają członkowie Wspólnoty Hanna.

Już 26 grudnia spotkają się z najbardziej potrzebującymi. W tym przedsięwzięciu nie chodzi tylko o podzielenie się jedzenie. O jego organizacji oraz o tym, jak można wesprzeć organizatorów, opowiada nam Joanna Malec ze Wspólnoty Hanna.

Jak zrodził się pomysł na zorganizowanie świąt dla osób w kryzysie bezdomności w Krakowie?            

– Idea ewoluowała wraz ze wspólnotą. Niewątpliwie inspiracją była też Wspólnota Sant'Egidio, od której wiele czerpaliśmy na początku naszej historii. Najpierw były po prostu spotkania na Plantach z ubogimi. Przyszły pierwsze święta i to zderzenie, że my pojedziemy do domu, będziemy siedzieć przy stole, śpiewać kolędy, jeść jedzenie, doświadczać ciepła relacji rodzinnych, a tutaj spotykamy osoby, które tego nie doświadczą. Nasi znajomi z Plant stawali się dla nas coraz ważniejsi i bliżsi. Rodziło się więc naturalnie pytanie: co możemy zrobić? Jak możemy się spotkać w tych ważnym dla nas czasie.

Pierwsze święta „przyszły na Planty” - choinka, opłatek, ciepłe słowo i gest w przestrzeni naszych cotygodniowych spotkań z osobami w kryzysie bezdomności. Było pięknie, ale pragnienie rosło, by można było usiąść, porozmawiać, pobyć w trochę innej przestrzeni. W kolejnym roku zorganizowaliśmy więc spotkanie w podziemiach Arcybractwa Miłosierdzia na Siennej. Wszystko po domowemu – biały obrus, choinki, zapach iglaków, dekoracje świąteczne, świeczki, ciepło, wzruszenie, bliskość. Chcieliśmy (i nadal chcemy), by wszystko było piękne! By nasi znajomi z Plant poczuli się otoczeni pięknem. To zaczyna się już na etapie projektowania zaproszeń, przez przygotowanie sali, nasze stroje, jedzenie            podane estetycznie na „prawdziwych” talerzach (nie na plastikach, na których zwykle jedzą), oprawę muzyczną, słowa wypowiadane przez nas podczas tego spotkania. To jest niezwykłe doświadczenie nie tylko dla naszych gości, ale także dla nas! Czasem słyszy się u nas we wspólnocie głosy, że aż z taką dbałością o każdy szczegół czasem nie spotykamy się nawet w naszych własnych domach.

Spotkanie świąteczne z ubogimi/ Fot. K. Kaszyca, Wspólnota Hanna

Jak wyglądają przygotowania do tego wydarzenia?

– O spotkaniu świątecznym zaczynamy myśleć bardzo konkretnie mniej więcej po zakończeniu Światowego Dnia Ubogich, czyli w połowie listopada. Ale już wcześniej rozpoczynają się pierwsze rozmowy – przede wszystkim dotyczące wyboru osób koordynujących całe przedsięwzięcie. W tym roku są to trzy osoby z naszej wspólnoty. To one spinają w całość poszczególne sekcje i koordynują pracę wszystkich zaangażowanych w organizację tego wydarzenia. Przygotowanie takiego spotkania to trochę jak dyrygowanie orkiestrą.

Potrzebne są osoby, które zajmą się logistyką, kuchnią, dekoracjami, prezentami, oprawą muzyczną, sprzątaniem, zakupami. Inne, które są kelnerami, czy gospodarzami stołu. Nie są to tylko osoby z naszej wspólnoty. W organizację i przebieg włączają się też inne grupy, osoby, firmy etc.

Przykładowo: salę użycza nam od kilku lat Parafia Miłosierdzia Bożego przy ul. Bandurskiego. Jedzenie dostajemy (częściowo za darmo, częściowo ze sporymi zniżkami) od krakowskich restauratorów, czy producentów. Pierniczki, które dodajemy do prezentów, pieką dzieci ze szkół, przedszkoli, członkowie i sympatycy wspólnoty, czy wolontariusze zagraniczni z zaprzyjaźnionej fundacji. Do pomocy na miejscu zgłaszają się członkowie innych wspólnot, osoby śledzące nasze profile w mediach społecznościowych, członkowie naszych rodzin, znajomi, przyjaciele. Oczywiście warto wspomnieć też osoby, które wspierają nas finansowo.

Ile osób planujecie gościć?

– Przygotowujemy miejsce dla ok. 100 osób. Ale dokładne rachunki tutaj są trudne. Co roku przygotowujemy listę osób, które znamy i które dostają od nas imienne zaproszenia. To nie jest spotkanie obcych, przypadkowych osób. Oczywiście niektóre osoby znamy lepiej, inne słabiej z naszych cotygodniowych spotkań. Ale jesteśmy też otwarci. Nie jest tak, że, jak nie masz zaproszenia lub nie jesteś na liście, nie wpuścimy. Bywa różnie – jedni nie przyjdą, inni przyprowadzą kogoś. Czasem ktoś z nas spotka kogoś po drodze i zaprosi. Trudno więc przewidzieć dokładną ilość miejsc, ale nigdy nie zabrakło dla nikogo ani miejsca, ani jedzenia.

Może w kontekście tego pytania warto przytoczyć historię z jednych z pierwszych spotkań świątecznych, jeszcze w Arcybractwie Miłosierdzia. Nie mieliśmy jeszcze doświadczenia w organizacji takich spotkań. Nie wiedzieliśmy, ile zaproszonych osób przyjdzie; czy będą pamiętać o spotkaniu; czy znajdą adres, no i czy starczy miejsca dla każdego. Zauważyliśmy, że mamy jeszcze miejsce przy stole, równocześnie wciąż ludzie jeszcze dochodzili. Kilka osób z naszej wspólnoty zdecydowało więc, że wyjdzie na zewnątrz i poszuka ludzi, którzy nie mają domu i marzną na zewnątrz – na Plantach, Rynku. Wrócili z kilkoma osobami - okazało się, że mamy komplet – idealnie – nie za dużo, nie za mało, co do jednego miejsca. Olbrzymie było wzruszenie tych „nieproszonych (wcześniej) gości”, kiedy z ulicy, gdzie było zimno i ciemno, trafili do naszej sali ciepłej nie tylko fizycznie, ale przede wszystkim dzięki atmosferze.

Jak będzie wyglądać ten wyjątkowy dzień?

– 26 grudnia razem z naszymi znajomymi i przyjaciółmi z Plant spędzimy czas na wspólnym posiłku, racząc się barszczem, pierogami i słodkościami. Sami będziemy sprzątaczami, kucharzami, kelnerami – przygotujemy wszystko i podamy jak na prawdziwym przyjęciu. Będą choinka, światełka, ozdoby, eleganckie serwetki, imienne miejsce przy stole (bo też każdy otrzymuje od nas imienne, indywidualne zaproszenie) i świąteczny prezent dla każdego. Będzie gromadne śpiewanie kolęd i będą zdjęcia ze świątecznymi gadżetami, bo wiemy, że nasi przyjaciele bardzo lubią się fotografować, a szczególnie razem z nami. Bardzo chcemy, żeby każdy mógł się poczuć chciany i przyjęty.

Spotkanie świąteczne z ubogimi/ Fot. K. Kaszyca, Wspólnota Hanna
Spotkanie świąteczne z ubogimi/ Fot. K. Kaszyca, Wspólnota Hanna

Jak można Państwa wesprzeć?    

– Organizacja spotkania bożonarodzeniowego dla osób w kryzysie bezdomności to, jak już wcześniej zaznaczyłam, duże przedsięwzięcie. Potrzebujemy wsparcia i pomocy innych. Możliwości włączenia się jest kilka:

  • można upiec ciasto i przynieść je 26. grudnia do sali przy Parafii Miłosierdzia Bożego w Krakowie,
  • można przygotować pierniczki, których potrzebujemy co najmniej 1000!, a które nasi goście znajdą w prezentach,
  • można przyjść na spotkanie i pomóc nam w kuchni lub być kelnerem (gospodarzami stołów mogą być jedynie członkowie wspólnoty ze względu na to, że znają dobrze naszych gości) – w tej sprawie prosimy o wcześniejszy kontakt za pośrednictwem profilu na FB (@wspolnotahanna),
  • można wesprzeć nas finansowo (za pośrednictwem zrzutki dostępnej na stronie: https://zrzutka.pl/24pbep.

Gdyby ktoś chciał się włączyć w przygotowania obchodów w przyszłym roku, to jesteśmy otwarci na pomoc w oprawie muzycznej, przygotowaniu programu artystycznego, zbiórek prezentów, wsparcia w postaci jedzenia. Jeśli macie jakieś pomysły - zapraszamy do kontaktu!

Wiele spotkań świątecznych jest organizowanych przed 24 grudnia, ale Wy chcecie otoczyć bezdomnych opieką dokładnie 26 grudnia. W tym spotkaniu nie chodzi tylko o to, by nakarmić głodnych...

– W Krakowie jest kilka miejsc, które wspierają osoby w kryzysie bezdomności, także w okresie świątecznym. Są organizowane wigilie! To piękne inicjatywy. Natomiast odkryliśmy, że to właśnie 26 grudnia często osoby w kryzysie bezdomności pozostają same. Miejsca, w których zwykle mogą się zagrzać, są zamknięte. Wciąż czuć świąteczną atmosferę, a oni są sami i wtedy wzmaga się poczucie samotności. Stąd właśnie pomysł, by spotkać się właśnie 26 grudnia.

Tak jak pani wspomniała - podobnie jak podczas naszych środowych spotkań z ubogimi - jedzenie jest, ale nie odgrywa centralnej roli. Często mówimy, że kanapka czy kubek kawy to pretekst, by się rozpocząć rozmowę i tym samym zacząć się poznawać, czy nawiązać coraz głębsze relacje.

Dla nas ważne jest w tym dniu, że nasi przyjaciele z Plant mogą się poczuć wyjątkowo - wiedzą, że na nich czeka konkretne miejsce, są nam znani z imienia. Podczas spotkania są też obsługiwani przez nas - chcemy im w tym dniu służyć. Naszym pragnieniem jest, aby przy świątecznym stole czuli, że są w centrum naszej uwagi, nie jako “osoby w kryzysie bezdomności”, ale konkretni ludzie ze swoimi osobowościami, poczuciem humoru, tacy, jacy są, bo tak często na co dzień doświadczają bycia na marginesie, na boku ludzkiej uwagi.

Dla wielu z nich, to bardzo mocne przeżycie. Wracają wspomnieniami do dzieciństwa albo jakichś namiastek “normalności” w ich życiu. Czasem dzięki temu doświadczeniu zaczynają myśleć o zmianie w swoim życiu. Czasem coś, co w nich umarło, wygasło zaczyna świecić na nowo.

Niezapomniane jest widzieć ich w ten dzień uśmiechniętych, pełnych pogody, pokoju. To jest przeżycie dla nas wszystkich.

Spotkanie świąteczne z ubogimi/ Fot. K. Kaszyca, Wspólnota Hanna
Spotkanie świąteczne z ubogimi/ Fot. K. Kaszyca, Wspólnota Hanna

Dlaczego to robicie? Co daje Wam pomaganie?

– Nie wiem, czy patrzymy na nasze wychodzenie w środy na Planty, czy organizację spotkania świątecznego jako pomaganie. Wiemy, że ubodzy radzą sobie w miarę dobrze ze zorganizowaniem sobie jedzenia. Bez nas w Krakowie daliby radę, ale chodzi właśnie o to coś więcej.

Inspiracją dla powstania naszej wspólnoty były słowa Papieża Franciszka, by wstać z kanapy, by wyjść na peryferia. Wychodzimy. I spotykamy ludzi. Czas na Plantach, to czas nawiązywania relacji, wspólnego grania, śpiewania, martwienia się o osoby, których dawno ani my, ani ubodzy nie widzieli - czy są w szpitalu, czy w więzieniu, czy coś się stało? To też czas wspólnego śmiechu. Co nam to daje? Tak jak każde spotkanie, które się dokonuje między dwoma osobami, także i te spotkania ubogacają nas, niszczą stereotypy, schematy myślenia, uczą wrażliwości. Uczymy się też dostrzegać nasze granice, potrzebę współpracy. Niektórzy muszą radzić sobie ze swoją nieśmiałością, a ktoś inny z poczuciem bezsilności.

Ja osobiście bardzo lubię te nasze środy. Wpisały się w mój kalendarz na stałe, podobnie jak 26 grudnia i spotkanie bożonarodzeniowe.

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka