Wyspy Salomona w południowo-wschodniej Oceanii to miejsce, w którym jest coraz więcej przypadków zakażenia Covid-19. Koronawirus dotarł tam dopiero w styczniu tego roku.
Mimo że wiele państw europejskich ogłosiło zbliżający się koniec epidemii, są na świecie kraje, które dopiero teraz zmagają się z epidemią koronawirusa. Tak jest na Wyspach Salomona, gdzie mieszka niemal 700 tys. ludzi. Koronawirus przybył tam dopiero w styczniu tego roku. Od momentu rozpoczęcia epidemii na terenie Wysp Salomona, odnotowano tam już 6 tys. przypadków i ponad 80 zgonów.
Jak pisze "The Guardian", tamtejszy system opieki zdrowotnej jest przeciążony, a "ludzie umierają na podłodze". Pismo powołuje się na rozmowę z lekarzem i dwiema pielęgniarkami z National Referral Hospital w stolicy kraju Honiarze. Opowiedzieli oni o dramatycznej sytuacji w kraju.
– Ludzie umierają na podłodze, szpital jest przepełniony… Wszędzie jest pełno chorych i wszędzie jest pełno ciał
– powiedział lekarz i dodał:
– Kostnica jest pełna. To smutne doświadczenie. Nie widziałem tego nigdy wcześniej.
Brak personelu w szpitalu, w którym pracuje rozmówczyni "The Guardiana" sprawia, że do pracy przychodzą nawet osoby z dodatnim wynikiem testu. Pacjentami opiekują się także pielęgniarki-uczennice, które powinny być nadzorowane przez personel, ale tak nie jest.
Culwick Togamana minister zdrowia Wysp Salomona poinformował w zeszłym tygodniu, że służba zdrowia nie jest w stanie zapewnić opieki wszystkim zakażonym, dlatego zalecana jest izolacja.
Inf.: medonet.pl, fot: Wikimedia Commons/Leocadio Sebastian