O zwycięskim meczu siatkarek z UKS Setbol Oświęcim z przedstawicielkami UMKS Kęczanin Kęty, najbardziej emocjonujących momentach rozgrywki, nieocenionym wsparciu koleżanek z klubu i solidnym dopingu kibiców, opowiada Sandra Piszczek, reprezentantka UKS Setbol Oświęcim.
Z uczennicą Powiatowego Zespołu numer 2 SOMSiT im. Ignacego Łukasiewicza w Oświęcimiu rozmawia Jakub Konior:
Jakub Konior: Jak wyglądały Wasze przygotowania do meczu Ligi Juniorek...?
Sandra Piszczek: -Tak naprawdę ruszyły już w trakcie wakacji na obozie sportowym w Rewalu. W sposób szczególny pracowałyśmy nad blokiem i atakiem. Warto podkreślić, że na zgrupowania poczyniłyśmy duże postępy, które były widoczne podczas meczu.
Czego najbardziej obawiałyście się ze strony swoich przeciwniczek z UMKS Kęczanin Kęty?
- Tuż przed meczem doszły nas słuchy, że dziewczyny z Kęt również poczyniły bardzo duży progres. Ponadto na boisku było wiele nowych zawodniczek, a więc nie wiedziałyśmy czego możemy się spodziewać z ich strony. Zwłaszcza, że dawno nie grałyśmy z tą drużyną.
Końcowy wynik meczu 3:0 dla siatkarek z UKS Setbol Oświęcim to zasługa...?
- Przede wszystkim bardzo dobrego zgrania naszego zespołu i ciężkiej pracy każdej z dziewczyn.
Spodziewałyście się, że pójdzie Wam, aż tak dobrze?
- Szczerze mówiąc nie brałyśmy pod uwagę, że uda nam się zakończyć to spotkanie z takim świetnym wynikiem.
Najbardziej emocjonujące momenty w trakcie 71-minutowego spotkania?
- Najbardziej nerwowo było w trakcie całego trzeciego seta niby cały czas wygrywałyśmy, ale z nami nigdy nie wiadomo i zawsze mówimy, że kto nie wygrywa 3:0 przegrywa 3:2 dlatego musiałyśmy się jeszcze bardziej spiąć, aby nie spełnił się ten czarny scenariusz.
Czy w hali sportowej popularnego „Chemika” towarzyszyli Wam wierni kibice?
- Kibice byli obecni. To właśnie ze względu na nich zdawałyśmy sobie sprawę, że musimy zaprezentować wysoki poziom gry. Za sprawą solidnego dopingu niewątpliwie w dużym stopniu przyczynili się do naszej wygranej. Z meczu na mecz trybuny w hali sportowej powiatowej Dwójki coraz bardziej się zapełniają co nas niezmiernie cieszy. Ponadto jak to dziewczyny lubimy być w centrum uwagi.
Niezawodny sposób, który pozwala Ci na pozbycie się stresu w trakcie meczu...?
- Jest nim poczucie wsparcia ze strony moich koleżanek z klubu. Pamiętam, że zanim weszłam na boisko praktycznie każda z dziewczyn podeszła do mnie, aby dodać mi otuchy i przypomnieć, że nie mam się czym denerwować.
Szczególne przemyślenia po minionych rozgrywkach?
- Jestem rozgrywającą i jeszcze niedawno rozgrywałam z miejsca, a teraz próbuje z wyskoku w związku z czym cieszę się z poczynionego postępu. Pamiętam, że po meczu dwóch trenerów pogratulowało mi mojej gry. Zdaje sobie sprawę, że nie mogę spocząć na laurach tylko pracować jeszcze ciężej.
Dziękuję bardzo za rozmowę i poświęcony czas.
Foto: Kinga Kuźma