czwartek, 24 lipca 2025 04:30, aktualizacja 1 dzień temu

"Vinci 2", czyli gwiazdozbiór z prezydentem Miszalskim. To był po prostu dobry film

Autor Krystian Kwiecień
"Vinci 2", czyli gwiazdozbiór z prezydentem Miszalskim. To był po prostu dobry film

W czasach popularyzacji "sequeli", czyli drugich części filmów tworzonych nawet po latach, polskie środowisko filmowe również zaczęło podążać za tym nurtem. Na ekrany kin trafił nowy "Vinci" w reżyserii Juliusza Machulskiego. Wokół tego projektu narosło sporo kontrowersji, jednak sam film nie okazał się zły.

Po dwudziestu latach ktoś wpadł na pomysł odrestaurowania lubianego dzieła. Może nie jest to legenda godna "Kilera", "Seksmisji", czy "Chłopaki nie płaczą", ale faktem jest, że "Vinci" także ma swoich fanów, a niektóre postacie (jak Robert "Cuma" Cumiński), czy teksty (przykładowo "Churcziłała - Beckenbauer") można uznać za kultowe.

Niemniej powrót "Vinci" po dwudziestu latach było dość zaskakującym pomysłem. W jednym z filmików na swoim kanale Youtube Cezary Pazura wyznał, że kiedyś w żartach rozmawiali z reżyserem Machulskim, że jeśli brakuje dobrych filmów w kinach, to oni muszą wziąć się do pracy i to zmienić. Być może tutaj punkt widzenia był podobny.

Kontrowersje wokół filmu

Film odbił się szerokim echem na długo, zanim trafił do kina. Już w ubiegłym roku, gdy podobnie jak w pierwszej części akcja rozgrywała się w Krakowie, ekipa filmowa miała kilka "wpadek". Przede wszystkim chodziło o udział prezydenta Miszalskiego w filmie. Można się zastanowić, czy ma to większe znaczenie. Chodzi o to, że jednocześne zamknięcie ówcześnie remontowanego Mostu Dębnickiego, czy odpalone fajerwerki nocą bez wcześniejszego poinformowania mieszkańców to spore wizerunkowe problemy.

  • Zobacz też:
Nie milkną echa kontrowersji wokół “Vinci 2”. Prezydent wziął udział??
Radny Jan Hoffman twierdzi, że Prezydent Miasta Krakowa zagrał w najnowszym filmie Juliusza Machulskiego.

Teraz zapewne temat wróci, być może nawet z podwójną mocą. Zarzuty radnego Jana Hoffmana otrzymały swoje potwierdzenie w faktach. We wrześniu ubiegłego roku otrzymaliśmy informację, że w zasadzie dobrze brać udział w takich inicjatywach dla promocji miasta. W dodatku mogę potwierdzić, Aleksander Miszalski pojawia się na ekranie. Na niedługo, ale się pojawia i spokojnie, to jedyna informacja zdradzająca fabułę jeśli chodzi o większe szczegóły.

— Kwota wkładu  finansowego (koprodukcyjnego), jaka została zaproponowana laureatowi po analizie wniosku przez 3 niezależnych ekspertów to 250 000,00 netto (z wnioskowanej 400 000,00 netto). Środki, jakie są przeznaczone na realizację zadania, jakim jest Fundusz Filmowy w Krakowie, w całości pochodzą z budżetu Gminy Miejskiej Kraków.

- powiedziała w rozmowie z nami wtedy rzeczniczka Krakowskiego Biura Festiwalowego Katarzyna Jakubowiak.

Po prostu dobry film

Kontrowersje to jednak inna działka, która zapewne jak już wspomniałem, doczeka się rychłego powrotu. Tak należy przynajmniej zakładać. Miałem okazję być na przedpremierze i sam w sobie film miał punkty wspólne między częścią pierwszą i drugą. Nie licząc tego, że na ekranie pojawiają się znani bohaterowie, jak Robert Cumiński (Robert Więckiewicz), Julian Wolniewicz (Borys Szyc), Magda (Kamila Baar), czy komisarz Łukasz Wilk grany przez Marcina Dorocińskiego, przewijają się także nowe twarze, które przez ostatnie lata zaczęły budować swoją renomę.

Między innymi Piotr Witkowski, który szczególną uwagę widzów mógł przykuć serialem "Idź przodem bracie", oraz Jędrzej Hycnar, który wybił się między innymi filmem "Napad". Kraków w "Vinci 2" jest przedstawiony jako wizytówka wszystkiego, co najlepsze w Polsce. Piękne zabytki, malownicze ulice, klimatyczne lokale i bary. Chyba najbardziej "brudna" dosłownie i metaforycznie została przedstawiona rzeka Wisła, ale zapewne tutaj nawet sztuczna inteligencja musiałaby się wysilić, by to naprawić.

Jeśli chodzi o samą fabułę, to w mojej opinii była wciągająca. Faktem jest, że mam słabość do filmów Juliusza Machulskiego, ale wszystko mówiąc kolokwialnie się "kleiło". Na skalę kraju może zbyt wiele osób nie będzie interesował wątek Aleksandra Miszalskiego, tylko historia "Cumy", który ma w planach kradzież eksponatu z muzeum, choć innego niż "Damę z łasiczką".

Jaki był sens jego powstania?

Czy "Vinci 2" był potrzebny? Czy "jedynka" nie wyczerpuje tej historii? W dobie powstawania drugich części, które są robione często na siłę i tylko ze względu na łatwy zarobek, to wydaje się, że ta propozycja jest naprawdę dobra. Nie jest to film wybitny, być może nie ma nawet podejścia do "Vinci". Natomiast nie jest to odgrzewany produkt, by sprawdzić, czy dalej się da go zjeść. Przykładowo w 2019 po 30-latach na ekrany wrócił "Kogel Mogel", który od tamtej pory doczekał się kolejnych dwóch części. Tutaj raczej to nie grozi.

Nawet jeśli reżyser byłby w stanie wymyślić kontynuację tej historii, to chyba samo miasto nie będzie chciało po raz kolejny przechodzić przez kontrowersję w tak mimo wszystko pobocznej sprawie jak kręcenie filmu przy współpracy z ekipą filmową. Chyba że "Cuma" miałby nie przechodzić tym razem kanałami, a tunelami metra, ale może nie będę podpowiadał.

Fot: Głos24 / Praca własna

Obserwuj nas w Google News

Kultura - najnowsze informacje

Rozrywka