Kosmos jest pełen tajemnic. To właśnie tam moglibyśmy być wyżsi nawet o 5 cm (grawitacja nie popycha nas w dół), a podróż samolotem z Polski na Pluton trwałaby... 800 lat. W tym artykule poruszymy jednak kwestię słynnej Komety Halleya, która ponownie będzie widoczna w wewnętrznym układzie słonecznym najprawdopodobniej w 2061 roku.
Odkrycie Halleya
Najsłynniejsza kometa świata znana jest ludziom już od dekad. Mało tego, pierwszy udokumentowany zapis jej zaobserwowania pochodzi z 613 roku p.n.e. z terytorium Chin. Swoją nazwę przyjęła jednak od nazwiska Edmonda Halleya, który badał zapiski o pojawianiu się komet z lat 1456–1682.
Angielski astronom i matematyk nie tylko przybliżył postać tej krótkookresowej komety, ale dodatkowo prawidłowo oszacował jej ponowne pojawienie się w peryhelium (najbliżej Słońca). Halley udowodnił, że kometa widoczna jest gołym okiem dla człowieka, co 76 lat.
Z racji, że ostatni raz była widziana gołym okiem przez człowieka w 1986 r., to najbliższy punkt na swojej orbicie wokół Słońca osiągnie 28 lipca 2061 r. Istnieje więc duża szansa, że część z nas doczeka tego momentu i będzie mogła napawać się tym widokiem.
A czy jest warto? Dla ludzi sprzed niespełna połowy wieku było to niesamowite wydarzenie, a Stany Zjednoczone na chwilę wręcz stanęły w miejscu, by podziwiać to zjawisko...
Zwiastowała wielkie wydarzenia
Kometa Halleya jest nietuzinkowa z wielu powodów. Samo jej jądro ma wymiary 14,9 x 8,2 km, co czyni z niej prawdziwego giganta. I to nie byle jakiego, ponieważ pokrywają ją wzgórza, doliny i kratery, a im bliżej słońca tym jej nietuzinkowość wzrasta.
Nie może więc dziwić zachwyt nad nią i to od tysięcy lat. Już wieki temu uważano, że pojawienie się Komety Halleya zwiastuje jakieś wielkie wydarzenie, które zapadnie w historii świata, czego najlepszym dowodem mogą być osobiste przekonania Wilhelma Zdobywcy w czasie inwazji na Anglię w 1066 r.
Tu należy również podkreślić, że dopiero pojawienie się teleskopu pozwoliło skonkretyzować wiedzę na jej temat. Stąd też to właśnie Edmond Halley jest uważany za "ojca" jej istnienia, a nie starożytni astronomowie.
Ludzie gotowi na... śmierć
Niewątpliwie do historii naszej wiedzy o kosmosie przeszły wydarzenia z 1910 r. To właśnie wtedy miała miejsce przedostatnia podróż komety do wewnętrznego Układu Słonecznego, gdzie można było ją zaobserwować z naszej planety. Sęk w tym, że pojawiła się ona wtedy niezwykle blisko Ziemi (zaledwie 22,4 miliona kilometrów od Ziemi), co zaowocowało absolutną paniką wśród ludzi.
Nie było jeszcze wtedy do końca wiadome, z czego się składa oraz jakie może wyrządzić szkody, dlatego ludzie nie tylko kupowali maski gazowe, ale wręcz żegnali się ze swoimi bliskimi i przygotowywali na całkowity koniec cywilizacyjny. Oczywiście obyło się wtedy bez takich tragedii, a 76 lat później - dzięki większym możliwościom technologicznym - m.in. dwie radziecko-francuskie sondy – wystrzelone w 1984 roku Wega 1 i Wega 2 – przeleciały w pobliżu komety, a jednej z nich udało się nawet zrobić zdjęcie jej jądro, co była niesamowitym bodźcem do dalszych badań...
Foto: Wikipedia (Kometa Halleya z 1986 r.)/NASA/W. Liller - NSSDC's Photo Gallery