Wrak amerykańskiego bombowca B-25 Mitchell, zestrzelonego pod koniec wojny, odnaleźli po 75 latach pasjonaci historii.
B-25 Mitchell to średni bombowiec amerykański z okresu II wojny światowej. Wyprodukowano prawie 10 000 egzemplarzy tej maszyny. Najsłynniejszą akcją przeprowadzoną na B-25 podczas II wojny światowej był rajd ppłk Doolittle'a na wyspy japońskie w kwietniu 1942 - pierwszy nalot na terytorium Japonii dokonany przez amerykańskie lotnictwo, który mogliśmy oglądać w filmie Pearl Harbor (rolę Doolittle’a grał Alec Baldwin).
Jednak maszyna, której szczątki znaleziono pod Bieruniem nie była pilotowana przez Amerykańskich lotników. 862 samoloty B-25 zostały dostarczone do Związku Radzieckiego i były wykorzystywane przez radzieckie lotnictwo. I właśnie jeden z nich został zestrzelony przez Niemców 19 stycznia 1945 r. nad Oświęcimiem i rozbił się w bieruńskim lesie. Zginęło 4 lotników, jeden – dowódca - zdołał wyskoczyć i dostał się do niewoli.
- Na bieruńskiej Kolonii kończy się zimowy dzień, nie słychać huku armat ani wybuchów bomb, mieszkańcy kładą się do snu. I nagle, spokój ten, ok godz. 21 przerywa ryk, ludzie wybiegają na podwórka. Zauważają na bezchmurnym niebie, jak od strony Oświęcimia leci samolot oświetlony snopami świateł reflektorów, ciągnąc za sobą warkocz ognia.... - Tak o katastrofie lotniczej, która miała miejsce 19.01.1945 - pisze Roman Golus.
To, że wrak jest gdzieś w okolicy wiedzieli wszyscy okoliczni mieszkańcy. Ale dopiero w sobotę, pasjonaci historii z Muzeum Śląskiego Września 1939 w Tychach zdołali go odnaleźć.
Fot: Muzeum Śląskiego Września 1939 w Tychach