Po uroczystościach w Białorusi z okazji 77. rocznicy dnia zwycięstwa Rosji nad hitlerowskimi Niemcami odbyła się konferencja Aleksandra Łukaszenki. Wśród wielu pytań pojawiło się jedno o Polskę, a mianowicie jej potencjalny atak na Białoruś.
Według białoruskiego prezydenta niepokój może budzić to, że obecnie prowadzone są na polskim terytorium zakrojone na szeroką skalę ćwiczenia wojskowe. Ale nie odpowiedział na pytanie, że czy odczytuje to jako akcję PR, czy rzeczywiste zagrożenie. Ale, co podkreślił, ataku się nie boi.
- Niech spróbują. Pokonaliśmy tutaj wrogów znacznie silniejszych niż Polska. Więc jeśli chcą spróbować, proszę – odparł groźnie dyktator.
Dodatkowo podkreślił, , że jest "zaniepokojony" tym, co dzieje się w Polsce przy granicy z Białorusią. W jego opinii nasze wojska miały zwiększyć liczebność w tym rejonie z 3 tys. do 32 tys. A razem z wojskami litewskimi - nawet 40 tys. – Nie wolno nam niczego przeoczyć. Bardzo uważnie obserwujemy sytuację - dodał. I podkreślił, że białoruska armia nie stoi przeciw NATO sama, ale jest razem z Rosją. A ta ma w swoim arsenale broń jądrową, której może użyć.
Foto: Pomnik obrońców twierdzy brzeskiej/Wikipedia