sobota, 23 grudnia 2023 16:08

„Boże Narodzenie to już nie dla mnie”. W tym roku znowu nie będzie świętować

Autor Mirosław Haładyj
„Boże Narodzenie to już nie dla mnie”. W tym roku znowu nie będzie świętować

– W tamtym roku napisałam im w Wigilię SMS-a, bo nie odbierali telefonu. Oddzwonili w Nowy Rok. Przepraszali, ale ja to wszystko rozumiem – mówi w rozmowie z Głosem24 mieszkanka jednego z krakowskich osiedli, pani Basia.

Panią Basię można spotkać każdego dnia na jednym z krakowskich osiedli. Rano robi zakupy, a po południu spaceruje. Zawsze robi to sama. Czasami zatrzymuje się na chwilę pogawędki z sąsiadami, ale, jak mówi, ostatnio zdarza jej się to coraz rzadziej. – Wie pan, sporo ludzi umarło, inni wybudowali się za miastem, w bloku mieszka dużo studentów, a młodzi nie mają czasu na pogawędki – to zrozumiałe. Mają życie do przeżycia, więc zawsze za czymś gonią. W domu częściej ich nie ma, niż są.

„Starzy ludzie są uciążliwi dla młodych”

Na rzucone przez sprzątaczkę w pośpiechu „Wesołych świąt” odpowiada uśmiechem. Zapytana o zbliżającą się Wigilię odstawia na bok wózek na zakupy, bierze głęboki wdech i mówi: – Boże Narodzenie to już nie dla mnie. Starzy ludzie są uciążliwi dla młodych, a ja ciężarem być nie chcę. Nie jestem sama, w Zielonkach mam wnuka, ale on musiałby mnie do siebie zawieźć, potem odwieźć, a ma przecież swoją rodzinę – żonę, synka, a teraz spodziewają się córki.

Pani Basia przekonuje, że nie ma żalu o to, że jej bliscy nie zawsze pamiętają, by zadzwonić z życzeniami. – W tamtym roku napisałam im w Wigilię SMS-a, bo nie odbierali telefonu. Oddzwonili w Nowy Rok. Przepraszali, ale ja to wszystko rozumiem.

Był harmider, dziś jest cisza

Pani Basia ożywia się na myśl o świętach sprzed lat: -Najpiękniejsze wspomnienia to te z czasu, gdy dzieci były małe. W domu może nie zawsze był porządek… No dobrze, częściej go nie było, ale za to słyszało się i śmiech, i kolędy. Było zamieszanie, gonitwa za zakupami i prezentami, a dziś jest cisza. No chyba, że włączę kolędowanie w telewizji.

Zwykle w Wigilię idzie spać około 19:00. Najpierw ogląda stare zdjęcia, rozmyśla i wspomina. Później je wigilijną kolację. – W tym roku zjem barszczyk i krokieta kupionego w barze – tu obok mają naprawdę pyszne jedzenie. Zawsze kupuję u nich makowiec, do którego mam słabość. Pamiętam też o pierniku, który uwielbia wnuczek, gdyby znalazł czas. Wstaję dość wcześnie, więc w Boże Narodzenie zbieram się do kościoła, a potem jem świąteczne śniadanie w towarzystwie telewizora.

Jak mówi, ostatnio telewizor ogląda rzadziej, bo popsuł jej się aparat słuchowy i mniej słyszy. – Wnuczek ma przyjechać po Nowym Roku, wtedy zabierze mnie do punktu, żeby sprawdzili, co się stało z aparatem.

Pani Basia z ożywieniem wspomina rodzinne święta sprzed lat. – Ostatnie takie prawdziwe święta były zanim umarł mąż. Byliśmy razem: ja, mąż, syn, synowa i Kacperek, czyli wnusio. Młodzi mieli wtedy dwie Wigilie, bo najpierw przyjeżdżali do nas, a później jechali do rodziców synowej, ale zawsze byliśmy razem. Później umarł syn, więc synowa odwiedzała mnie co drugi rok. Dziś synowa mieszka w Niemczech z drugim mężem, cieszę się, że jest szczęśliwa. Z kolei Kacperek ma już swoją rodzinę i stara się do mnie zadzwonić, jeśli pozwoli mu na to czas. Dwa lata temu w Wigilię spotkałam się z sąsiadką. To były bardzo miłe święta. Zaprosiła mnie do siebie, połamałyśmy się opłatkiem, zjadłyśmy barszczyk i rybę, i porozmawiałyśmy trochę. Rok temu byłam już sama, bo Ewunia się wyprowadziła. Mieszkała na ostatnim piętrze, a że w naszym bloku często psuje się winda, postanowiła na starość zadbać o siebie i przenieść się niżej. Teraz mieszka na parterze, ale ja nie wiem, czy to do końca dobrze – złodzieje nie śpią – mówi.

„Żebym jak najdłużej miała siły”

Zapytana o to, czego jej życzyć, seniorka odpowiada, patrząc na torbę na kółkach: –Zdrowia, żebym jak najdłużej miała siły chodzić do sklepu. Nie umiem robić zakupów przez internet, a nie chciałabym być ciężarem dla Kacperka.

Na słowa, że może wnuk znajdzie czas, by ją odwiedzić, pani Basia uśmiecha się i dodaje: – Kacperek bardzo chciałby spotkać się ze mną w Wigilię i ja oczywiście jak co roku na niego czekam. Zawsze mam nadzieję na taką niespodziankę. Mam już przygotowany prezent dla niego i jego żony w kopercie oraz kupioną zabawkę dla prawnuka, ale wie pan, jak to jest z młodymi. Mają tyle na głowie, że nie zawsze są w stanie się pojawić. Zielonki to nie druga strona ulicy, s oni zawsze odbierają te drobiazgi po Nowym Roku. Na pewno przyjdą. Czekam na nich.

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka