niedziela, 28 listopada 2021 09:38

Jazzmanka z Podhala: "Odkąd pamiętam zawsze u nas w domu muzyka miała bardzo ważne miejsce".

Autor Edyta Sowa
Jazzmanka z Podhala: "Odkąd pamiętam zawsze u nas w domu muzyka miała bardzo ważne miejsce".

Dom z tradycją muzyczną, dźwięk instrumentów na co dzień, wspólne śpiewanie, koncertowanie i występy. To buduje wrażliwość i daje potencjał, siłę i pomysł na siebie. Taka jest Nika Lubowicz, artystka całą sobą. Niemal skazana na muzykę. Kiedy nie śpiewa, pomaga innym wokalnie, i ... szykuje kolejną płytę!

Muzykujecie pewnie od zawsze, jak to jest wychowywać się w domu gdzie mieszka muzyka? Jakie jest Twoje pierwsze muzyczne wspomnienie?

– Ostatnio uświadomiłam sobie, że ja nie znałam innego życia. Zarówno rodzice, jak i dwaj starsi bracia są muzykami, tak więc muzyka od urodzenia była dla mnie naturalnym środowiskiem. Odkąd pamiętam zawsze u nas w domu muzyka miała bardzo ważne miejsce. Rodzice do dnia dzisiejszego pracują w zakopiańskiej Szkole Muzycznej I stopnia im. M. Karłowicza, której jestem absolwentką – tak jak i moi bracia. Mama prowadziła tam zespoły wokalne, Tata zespoły instrumentalne tak więc my jako dzieci siłą rzeczy też w nich uczestniczyliśmy -  graliśmy i śpiewaliśmy w dużej grupie i dawało nam to wielką frajdę. Szczególnie miło wspominam okres kolędowy. W 1993 roku Rodzice nagrali i wydali kasetę z pastorałkami oraz autorskimi kolędami, co było dla nas wielkim wydarzeniem. Wiązało się z tym swego rodzaju „tournee” po wszystkich zakopiańskich i okolicznych kościołach. Około 50 dzieci ze szkoły muzycznej śpiewających i grających na jednej scenie. Ależ to były piękne czasy….

Później przyszły ogólnopolskie konkursy wokalne, na które jeździłam głównie z Tatą, bo to on dla mnie pisał piosenki. Sporo mnie to nauczyło – oprócz wielu sukcesów były również porażki, z którymi trzeba było sobie poradzić – i bardzo dobrze, bo na pewno też mnie to trochę zahartowało ( śmiech).

Skąd wziął się i dlaczego cały ten jazz?

– Jak już wspomniałam muzyka była u nas zawsze obecna – zwłaszcza klasyka i właśnie jazz. Tata jest absolwentem Wydziału Jazzu w Katowicach, stąd jazzowe płyty po prostu u nas były. Odkąd pamiętam uwielbiałam śpiewać; mimo tego, że I stopień szkoły muzycznej ukończyłam w klasach fortepianu oraz gitary – to jednak śpiew zawsze najbardziej mnie pociągał. No, a jak śpiew to oczywiście Ella Fitzgerald. Tata mi kiedyś puścił jej płytę i przepadłam….To co ta artystka potrafiła zrobić ze swoim głosem kompletnie „wgniotło mnie w fotel”. Zresztą do dziś jest dla mnie niedoścignionym wzorem. Potem był Bobby McFerrin, Take6, Stevie Wonder, Sting, Michael Jackson i wielu innych artystów, których podziwiam i uwielbiam…

Po latach sama zostałam absolwentką Akademii Muzycznej w Katowicach – najpierw ukończyłam Dyrygenturę Chóralną i Fortepian, a parę lat później Wokalistykę Jazzową. Nie mogło być inaczej.

Twój brat Jakub skomponował jeden z utworów do “Nędzarza i madame”, nowego, polskiego filmu który niedawno miał swoją premierę. Pochwalisz go trochę?

– Pewnie, że pochwalę! Jakub jest moim najstarszym bratem – pianistą klasycznym i jazzowym. (Mój drugi brat Dawid jest skrzypkiem – również klasycznym i jazzowym). Bardzo lubię z Kubą śpiewać bo rozumiemy się bez słów  - poza tym on potrafi grać z wokalistami, a nie każdy pianista to czuje. Poza tym świetnie się sprawdza w roli dyrygenta (w teatrze Roma w Warszawie), a także kompozytora. Razem z Dawidem skomponowali muzykę do musicalu Piloci, który był ogromnym sukcesem. Kuba napisał również muzykę do kilku bajek dla dzieci i innych spektakli, no a całkiem niedawno dowiedziałam się o piosence promującej film Nędzarz i Madame. Bardzo mnie ta piosenka wzruszyła – zwłaszcza w wykonaniu Andrzeja Lamperta – niezwykle utalentowanego wokalisty, który chyba jako jedyny jest dla mnie wiarygodny zarówno w muzyce klasycznej jak i rozrywkowej.

Czy współpracujecie z bratem przy różnych projektach muzycznych, jak wygląda praca rodzeństwa, spieracie się twórczo?

– Z Kubą widzimy się prawie codziennie w teatrze Roma, gdzie oboje pracujemy (on dyryguje, a ja śpiewam w zespole), natomiast koncertowo również jak najbardziej działamy jak tylko mamy czas. Oczywiście najchętniej działamy w trio z Dawidem, aczkolwiek każdy z nas jest związany z różnymi muzycznymi projektami (Dawid gra w zespole Atom String Quartet oraz Bester Quartet, z którymi bardzo dużo koncertują; Kuba natomiast mocno współpracuje z teatrami muzycznymi, więc też nasze kalendarze nie zawsze łatwo dopasować ;) ja z kolei na co dzień oprócz pracy w teatrze jestem pochłonięta pracą trenera wokalnego w programie Twoja Twarz Brzmi Znajomo. A czy się spieramy twórczo ?  Czasem się zdarza ale w sumie zawsze znajdujemy kompromis ( śmiech).

Pochodzisz z Zakopanego, udaje się przemycić jakieś elementy folkloru w muzyce? i czy to miejsce urodzenia w ogóle miało wpływ na ścieżkę kariery, dobór repertuaru?

– Oczywiście. Co prawda nie jesteśmy rodowitymi góralami „z dziada pradziada”, ale wszyscy się tu urodziliśmy i wychowaliśmy, co jest nie bez znaczenia. Elementy folkloru jak najbardziej staram się przemycać - zwłaszcza śpiewanie tzw. białym głosem i poruszanie się po góralskiej skali w improwizacjach wokalnych.

Pracowałaś przy obecnej edycji TTBZ, na ekranie nie widzimy wszystkich trenerów, a to pewnie nie lada wyzwanie, bo i efekty prezentowane przez uczestników są świetne! Jak wygląda praca takiego coacha?

– Pracuję tam od 6 lat, to była moja 10 edycja. Bardzo lubię tę pracę, chociaż jest wymagająca i pochłania dużo czasu i energii. Wygląda to tak, że edycja trwa 4 miesiące – prawie codziennie prowadzimy zajęcia po kilka godzin (Jest ośmioro uczestników i 10 odcinków - a bywały też edycje, gdzie było 12 odcinków). Jest jedna „szefowa”, którą widać w telewizji i dwie trenerki wokalne, których nie widać - Iza Puk i ja. Mówiąc krótko – zasuwamy bo jest duża presja czasowa, a umiejętności wokalne uczestników bywają różne. Niemniej jednak patrząc na to z perspektywy czasu – bardzo dużo się nauczyłam przez te 6 lat.  Miałam okazję pracować z ponad 80 aktorami, wokalistami, celebrytami. Przerobiliśmy ponad 800 piosenek więc siłą rzeczy zetknęłam się z wieloma ciekawymi osobowościami, doznałam wielu rożnych doświadczeń. I pomimo dużego zmęczenia na końcu każdej edycji –  jest radość!

Nika Lubowicz trenerka wokalna /foto. Nika Lubowicz
Nika i uczestnicy TTBZ/ foto. FB NL

O czym śni Nika? W 2015r. była nominacja do Fryderyków, 2106r., później kolędy skomponowane przez tatę, na co nadchodzi czas, szykujesz coś nowego?

– W ubiegłym roku udało mi się nagrać trzecią płytę, która czeka na swoje wydanie. Album jest swego rodzaju hołdem dla mojej ulubionej wokalistki Elli Fitzgerald, więc jak można się domyśleć, znajdują się na nim utwory z jej repertuaru. Natomiast skład, z którym miałam przyjemność nagrać tę płytę to pierwszoligowi muzycy jazzowi. Mogę śmiało powiedzieć „TOP of the TOP”.  Może nie będę więcej zdradzać - album ukaże się wiosną. A o czym śnię? Tak naprawdę to nie mam jakichś wielkich marzeń. Niech będzie tak jak jest.

Podhale

Podhale - najnowsze informacje

Rozrywka