W zachodniej Małopolsce tradycja pielgrzymowania do Kalwarii Zebrzydowskiej trwa już od wieków.
Trasa do kalwaryjskiego sanktuarium z Libiąża wiodła przez Ziajki, gdzie pielgrzymi łodzią przepływali przez Wisłę, a potem kierowali się na Włosienicę, Przeciszów, Zator, Wadowice i... aż do Kalwarii.
Z opowiadań ludzi urodzonych na przełomie XIX i XX wieku, wiemy, że pielgrzymi w Włosienicy przez lata zaopatrywali się w płachty zwane „włosiankami”, które, idąc w stronę Kalwarii, nakładali na siebie i w pasie wiązali sznurkami. Były to ludowe nakrycia ciemnego koloru, uplecione z włosów i sierści, gdyż wierzono, że jest to strój pokutniczy i niewolniczy (ponoć pielgrzymi w włosiankach na Kalwarię chodzili aż do odzyskania niepodległości naszej ojczyzny). Wierzono, że pielgrzymi przyodziani we włosianki, we wspólnej modlitwie i śpiewie pieśni kościelnych, „łatwiej będą mieć grzechy odpuszczone, a zdrowie chorym przywrócone”.
Nazwa wsi Włosienica, według legendy, pochodzi właśnie od wspomnianych włosianek. Do dziś, w tej miejscowości mieszkają ludzie o nazwisku Płachta. Fotografia przedstawia pielgrzymkę do Kalwarii. Na tym zdjęciu rozpoznano tylko trzy osoby: Stanisław Onyszkiewicz, Kuras, Bębenek
Wiesław Koneczny