piątek, 7 lutego 2020 13:56

Chrzanów: Historia we wspomnieniach: Historia rodziny Konecznych cz. 7

Autor Bernard Szwabowski
Chrzanów: Historia we wspomnieniach: Historia rodziny Konecznych cz. 7

Wiesław Koneczny-senior przekazał mi swoje zapiski,które ja -junior w ''Głosie Chrzanowskim '' przekazuję je czytelnikom... Gosposia u mojego Dziadka Maria Maciołówna wywodząca się ze Skomielnej Białej zawsze była dla nas Konecznych ostoją w trudnym okresie okupacji.Kto miał w tych  czasach znajomości  na wsi mógł stamtąd  zaopatrywać się w wiktuały spożywcze ,nieraz niedostępne w mieście lub skąpo przydzielone ''na kartki''.Była też możliwość  wyjazdu w plener, jakby namiastka letnich wakacji...

Muszę wspomnieć, że willa na Salwatorze w której mieszkał mój Dziadek Feliks , Ciocia Bronia i gosposia Maciołówna była częstym celem naszych wizyt. Wigilie Bożego Narodzenia oraz święcone na  Wielkanoc obchodziliśmy tam wspólnie z Dziadkiem i Ciocią Bronią. Nieraz jadaliśmy tam obiady , a zawsze przy okazji toczyły się mądre dyskusje. Patriarchalny styl życia zachowywał Dziadek zawsze, ale też żywo interesował się naszymi kłopotami (tzn. chodziło o moją mamę ,mnie i mojego brata) i szczerze ubolewał zarówno nad nieszczęściami osobistymi każdego z nas,jak i nad niedolą Naszego Narodu Polskiego. Rozmowy z Dziadkiem były zawsze bardzo pouczające dzielił się z nami wiedzą historyczną i głęboko katolickimi zapatrywaniami na moralność i życie społeczne.Tak było i po wojnie...

W roku 1945 wróciłem z Niemiec i odbywałem studia w zakresie filologii klasycznej na Uniwersytecie Jagielońskim.  Jak wspomniałem wcześniej mieszkaliśmy w trudnych warunkach - ciasnota przy ulicy Mikołajskiej. Dziadek dla stworzenia mi lepszych warunków do nauki wziął mnie do siebie na Salwator , gdzie miałem oddzielny pokój(oczywiście odzyskaliśmy w całości willę, zajętą podczas wojny przez Niemców). Tak więc od roku 1945 mieszkałem wspólnie z Dziadkiem i Ciocią Bronią; wtedy też kontakty moje z Dziadkiem stały się najbliższe i teraz właśnie chcę opisać zwyczaje i charakter Dziadka,tak jak Go z bliska poznałem. Przede wszystkim Dziadek odznaczał się niezwykłą pracowitością i obowiązkowością. Po wojnie pragnął wznowić wykłady na Uniwersytecie Jagielońskim, ale reżim komunistyczny stawiał Mu  duże przeszkody ;pracował więc po prostu u siebie w domu, pisząc i kończąc swoje dzieła. Biblioteka domowa Dziadka była imponująca,nie tylko dzieła historyczne i nauk pomocniczych historii, ale przeróżne encyklopedie, atlasy,a także literatura polska i obca, też w obcych językach,przeważnie po francusku,rzadziej po angielsku.

Poliglotycznych zdolności Dziadek raczej nie posiadał; dobrze znał język niemiecki i francuski, angielski gorzej, choć mógł czytać i rozumieć teksty w tym języku; z racji rodzinnych koligacji znał też język czeski;inne języki słowiańskie raczej biernie(  były też w jego bibliotece książki w języku rosyjskim i serbo-chorwackim). Oczywiście ze wszystkich tych książek  ja obficie korzystałem. Dziadek zasiadał do pisania bardzo wcześnie rano; przed południem nie zaniedbywał przechadzki dla zdrowia, także zimową porą o ile pogoda dopisywała; latem przesiadywał w ogrodzie, gdzie wnosiło się niewielki stół i krzesło . Bywało ,że udawał się do miasta, do Biblioteki Jagielońskiej... Ogród przy naszej willi nie był duży, taki jak przy wszystkich domkach jednorodzinnych tej willowej dzielnicy. Pełno było w nim kwiatów hodowanych i pielęgnowanych szczególnie pieczołowicie przez Ciocię Bronię;rosły też dwie jabłonie i jedna grusza,były krzaki porzeczek i agrestu. Latem odbywał dziadek także dłuższe wycieczki kilkudniowe po górach Beskidach . Obiady  bywały zwykle około godziny 14 - po krótkiej drzemce kontynuował Dziadek swoją pracę aż do kolacji.Spać chodził wcześniej. Do stołu nakrywała nasza Marynia jak nazywaliśmy gosposię  Marię Maciołównę. Na zawołanie, że obiad już na stole Dziadek spokojnie odpowiadał ,że musi skończyć ''do kropki'', nie przerywał  nigdy pisania w pół zdania. Jak zwykle ja i Jego córka ,Ciocia Bronia,czekaliśmy grzecznie ze swoimi krzesłami, Dziadek przychodził i dawał znak do siadania. Zwłaszcza wtedy, podczas obiadu istniała sposobność mojej rozmowy z Dziadkiem . Potrafił on zainteresować mnie swoimi poglądami na historię, na prawa dziejowe , zaciekawiał swoją teorią o wielu różnych niewspółmiennych cywilizacjach, jak że różną od obiegowych poglądów o istnieniu jakby jednej cywilizacji. Było to jakby drugie moje studium obok oficjalnych studiów filologicznych,których też nie zaniedbywałem.

Poznałem wielu ciekawych ludzi, którzy odwiedzali Dziadka; byli oni ze świata nauki- toczyły się ciekawe dyskusje. Stałym gościem w willi u Dziadka był między innymi archiprezbiter kościoła Mariackiego , ksiądz infułat Ferdynand Machay, postać znana wówczas w środowisku krakowskim .Dziadek deklarował się zawsze jako wierzący katolik, ,jakkolwiek był dalekim od dewocji i jakiejkolwiek taniej manifestacji . Jego określeniem - zawartym w jednym z Jego dzieł - było ,że katolicyzm jest religią " intencji i intelektu".

Wiesław Koneczny cdn.

zdjęcie :Stanisław, syn Feliksa Konecznego ze swoimi synami Wiesławem i Jackiem.

Historia

Historia - najnowsze informacje

Rozrywka