Turyści je uwielbiają, kierowcy i obrońcy zwierząt nienawidzą. Mowa oczywiście o zaprzęgach konnych, którymi, za stosowną opłatą, możemy zwiedzić historyczne centrum Krakowa. I choć w przeciwieństwie do fasiągów do Morskiego Oka konie nie muszą ciągnąć kilkunastu osób pod górę, lekkiego życia nie mają.
Dorożki przez lata stały się nieodłącznym elementem Rynku Głównego w Krakowie. Pierwsze przejazdy „fiakrami” odbyły się w 1855 r. Początkowo służyły jako element komunikacji miejskiej, później były wypierane przez tramwaje konne i ostatecznie elektryczne. Jednak konie, zamiast odejść na emeryturę, zaczęły wozić turystów, którzy skłonni są zapłacić kilkaset złotych za przejażdżkę dorożką dookoła centrum. Obrońcy zwierząt zamiast zysku dorożkarzy, widzą jednak w tym wyzysk i męczenie koni. Ogłoszony właśnie kolejny przetarg na wjazd, przejazd i zajmowanie miejsc postojowych na Rynku Głównym przez dorożki, według Darii Gosek-Popiołek rozmija się z przedwyborczymi obietnicami prezydenta Aleksandra Miszalskiego.
— Jakie rozmowy i konsultacje poprzedziły tę decyzję? Na podstawie jakich opracowań i dokumentów została podjęta decyzja o przetargu? Ile razy odbyły się spotkania z przedstawicielami Krakowskiego Stowarzyszenia Obrony Zwierząt (KSOZ) lub innych organizacji zajmujących się ochroną praw zwierząt oraz z przedstawicielami dorożkarzy? — pyta Daria Gosek-Popiołek, posłanka Lewicy Razem, w swojej interpelacji do prezydenta Krakowa.
- Zobacz też:
Posłanka zwróciła się również z prośbą o udostępnienie wszelkich dokumentów i notatek powstałych w związku z tym procesem decyzyjnym.
Kwestia funkcjonowania dorożek na krakowskim Rynku od lat budzi emocje. Zwolennicy podkreślają ich znaczenie dla tradycji i turystyki miasta, podczas gdy przeciwnicy zwracają uwagę na dobrostan zwierząt i konieczność dostosowania się do współczesnych standardów. Warto też wspomnieć o niebezpiecznych incydentach z udziałem dorożek, gdy na przykład spłoszone konie omal nie przewróciły dorożki i nie poturbowały przechodniów, albo przemęczony koń upadł na ulicy. Krakowskie Stowarzyszenie Obrony Zwierząt od lat domaga się rozpisania przez Radę Miasta Krakowa zapowiedzianego referendum lokalnego, w którym o dorożkach wypowiedzą się sami mieszkańcy. Pod apelem do Radnych Miasta Krakowa w tej sprawie podpisało się 5588 osób.
Daria Gosek-Popiołek wyraziła swoje stanowisko w tej sprawie:
— Dorożki na krakowskim Rynku to przeżytek, źle pojęta tradycja i męczenie zwierząt. Mam nadzieję, że miasto świadomie kieruje procesem w kierunku odpowiedzialnych decyzji, chociaż dotychczasowe działania niestety na to nie wskazują — napisała posłanka na swoim Facebooku.
W czasie kampanii prezydenckiej Aleksander Miszalski obiecywał, że w sprawie dorożek na Rynku w Krakowie należy...
Opublikowany przez Daria Gosek-Popiołek Czwartek, 14 listopada 2024
Do chwili publikacji artykułu prezydent nie odpowiedział na interpelację posłanki.