Kontrowersje wokół remontów ulic stały się już swoistą krakowską tradycją. Miasto przy kolejnych inwestycjach popełnia podobne błędy, a potem nikt nie wyciąga żadnych wniosków z nietrafionych decyzji.
Lista zarzutów wobec samorządowych przedsięwzięć jest bardzo długa. Zdarza się, że na sporych odcinkach przebudowanych arterii zielona jest tylko farba na latarniach. Do tego dochodzą kiepskiej jakości materiały i czasem próby uszczęśliwiania mieszkańców na siłę wprowadzaniem rewolucji komunikacyjnych, które prowokują pytania, co autor miał na myśli. Ostatnio temat sposobu prowadzenia inwestycji odżył za sprawą rosnących kontrowersji wokół remontu ulicy Kościuszki. W tym wypadku miasto realizuje projekt w zupełnie innym kształcie, niż był prezentowany podczas konsultacji społecznych. Opublikowane na miejskich stronach wizualizacje i mapy nie pokazują rzeczywistego obrazu przedsięwzięcia, a w zaciszu gabinetów urzędnicy wprowadzili bardzo kontrowersyjne zmiany, które ujawniają się, wraz z postępującymi pracami. W efekcie realizowana jest swoista inwestycyjna niespodzianka. Jeżeli ma się w przyszłości coś zmienić, potrzebna jest radykalna zmiana podejścia do samorządowych przedsięwzięć.
Przy okazji kolejnych inwestycji, torowiska są wykładane dosyć topornymi płytami betonowymi, które mają spore odstępy pomiędzy sobą. Materiał jest stosowany nawet wtedy, gdy po konstrukcji mają jeździć samochody czy autobusy. W efekcie koła przejeżdżających pojazdów uderzają o zagłębienia, co wydaje głośny dźwięk. Powstałe na łączeniach wibracje są również bardzo odczuwalne dla pasażerów autobusów. Budzące wątpliwości rozwiązanie pojawiło się już na ulicach: Krakowskiej, Basztowej, Dunajewskiego czy Zwierzynieckiej. Teraz płyty są układane na ul. Kościuszki, co wywołuje spore protesty mieszkańców. Jeszcze 10 lat temu, gdy po torowisku miały jeździć samochody, wylewano równy asfalt. Zdarzało się jednak, że źle wykonana nawierzchnia czasem pękała i wykonawcy musieli dokonywać napraw w ramach gwarancji. Zamiast zastanowić się, jak ulepszyć technologie, postanowiono pójść na skróty, a urzędnicy wybrali najprostsze rozwiązanie dla firm realizujących zlecenia. Płyty są dosyć łatwe w montażu, więc trzeba się bardzo postarać, żeby coś poszło nie tak. Przedsiębiorstwa budowlane mają prościej, ale konsekwencje zastosowania gorszego w użytkowaniu rozwiązania ponoszą mieszkańcy. Przy okazji dyskusji toczącej się wokół przebudowy ul. Kościuszki przedstawiciele ZDMK próbowali się bronić, używając argumentu, że pod torowiskiem są kładzione maty tłumiące drgania. Wygłuszenie ogranicza jednak głównie dźwięk generowany przez jadące tramwaje, a w żaden sposób nie tłumi hałasu, jaki powstaje przez koła uderzające o odstępy pomiędzy płytami.
Przyglądając się przebudowie ulicy Kościuszki, można odnieść wrażenie, że jest prowadzona jakaś akcja czyszczenia magazynów z niepopularnych produktów. Na chodnikach są układane betonowe płyty, czyli materiał, którego popularność przeminęła wraz z PRL-em. Technologia współcześnie jest już rzadko stosowana, ze względu na niską trwałość oraz dosyć siermiężną estetykę. Poszczególne elementy takiej nawierzchni stosunkowo łatwo pękają i w dodatku mają pomiędzy sobą spore odstępy, co sprawia, że woda łatwo wsiąka, rozsadzając podbudowę. W dzisiejszych czasach trudno już znaleźć jakąś dużą inwestycję, w której do budowy chodników byłyby wykorzystane betonowe płyty starego typu, jak na ul. Kościuszki. Trudno uwierzyć, że ktoś zdecydował się położyć dosyć obskurną nawierzchnię na reprezentacyjnej ulicy, przy której znajdują się ważne zabytki, jak Klasztor Sióstr Norbertanek. W czasie konsultacji społecznych urzędnicy zapewniali mieszkańców, że chodniki zostaną wyłożone estetyczną kostką tzw. bezfazową, czyli taką, która ściśle do siebie przylega, co ułatwia chodzenie. Ktoś jednak potem zmienił zapis w projekcie, a sprawa wyszła na jaw w ostatnich dniach, kiedy zaczęto układać trakty dla pieszych. W dodatku są miejsca, gdzie nawierzchnia jest układana w taki sposób, jak by ktoś próbował dopasować do siebie niepasujące puzzle, co daje kuriozalny efekt. Przedstawiciele miasta jednak odpierają zarzuty, twierdząc, że kładzione płyty są wykonane z wysokiej jakości betonu. Zdaniem urzędników w tym wypadku absolutnie niedopuszczalne są analogie do rozwiązań stosowanych przed laty. Jak się jednak wyszukuje w internecie informacje o zastosowanych płytach, to najbardziej zachwalanym ich atutem jest niska cena. W zamieszczonych opiniach jeden z nabywców chwali produkt, twierdząc, że idealnie się nadał do wyłożenia tanim kosztem terenu wokół jego stodoły. Pojawia się również argument, że płyty są wygodniejsze dla pieszych niż kostka. W tej kwestii można by jeszcze dyskutować, ale przecież nie byłoby problemu gdyby nawierzchnia była wykonana z kamienia.
W przypadku ulicy Kościuszki na ostatniej prostej urzędnicy postanowili również zmienić organizację ruchu na inną, niż była prezentowana mieszkańcom. Dlatego wprowadzone rozwiązania mają niewiele wspólnego z planami, które zostały pokazane tuż przed rozpoczęciem inwestycji. Na odcinku pomiędzy ulicami Senatorską a Flisacką w stronę centrum, samochody mają kursować po torowisku, co oznacza, że tramwaje będą tracić czas, stojąc w korku, który często tworzy się na ulicy Kościuszki w godzinach szczytu. Niestety rzekomy priorytet dla transportu zbiorowego, jak widać w tym wypadku, często pozostaje tylko sloganem. Wszystkie miasta w Polsce starają się odseparować ruch samochodowy od tramwajowego, żeby zapewnić sprawniejszy przejazd komunikacji miejskiej. Kraków jest chyba jedynym samorządem, który prowadzi odwrotną politykę. W dodatku pojazdy będą przez część drogi jechać oddzielnym pasem, a potem wjeżdżać na torowisko, co może prowadzić do wypadków. W prezentowanym mieszkańcom projekcie torowisko i pas dla samochodów miały być rozdzielone, tak jak przed przebudową. Slalom czeka rowerzystów jadących bardzo popularną trasą od Mostu Zwierzynieckiego na bulwary Wisły. Najpierw trzeba będzie przejechać przez jezdnię na drugą stronę, a po kilkudziesięciu metrach ponownie przekroczyć drogę. Największym problemem wprowadzonych rozwiązań jest ich kolizyjność. Bardzo skomplikowany układ wielokrotnie przeplatających się różnych ciągów może być pułapką dla pieszych, rowerzystów, motorniczych czy kierowców. Miała być ulica, a wyjdzie labirynt. Myślę, że rozwiązania z ulicy Kościuszki będą omawiane na uczelniach podczas zajęć ze studentami jako przykład, jak nie należy projektować dróg.
Wielu rzeczy nie widać zza urzędniczego biurka. Dlatego konsultacje społeczne powinny mieć kluczowe znaczenie przy planowaniu inwestycji. Zasięgnięcie opinii społeczności lokalnej często niestety traktowane jest tylko jako formalność, którą trzeba odhaczyć. Nieraz się zdarza, że zgłaszane postulaty nie są analizowane, o czym świadczą nieodnoszące się do meritum szablonowe odpowiedzi, jakie otrzymują mieszkańcy. Miasto powinno zwiększyć transparentność inwestycji i zamieszczać w internecie informacje o wszelkich zmianach wprowadzanych w projekcie. Kluczowe jest także wyciąganie konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych za popełniane błędy. Brak odpowiedzialności jest zawsze bardzo demoralizujący w każdej strukturze.
fot: Mateusz Łysik / Głos24