sobota, 12 lutego 2022 07:35

Czy w Krakowie powstanie sklep socjalny? „Wierzę w cuda. Tu nie chodzi tylko o sprzedaż tańszych produktów, te miejsca tworzą coś więcej”

Autor Mirosław Haładyj
Czy w Krakowie powstanie sklep socjalny? „Wierzę w cuda. Tu nie chodzi tylko o sprzedaż tańszych produktów, te miejsca tworzą coś więcej”

Pod koniec zeszłego roku w Krakowie miał zostać otwarty pierwszy sklep socjalny dla osób w trudnej sytuacji materialnej. Ostatecznie jednak do umowy między miastem, a Fundacją Wolne Miejsce nie doszło. Na drodze do powstania placówki, w której mógłby zaopatrywać się osoby w trudnej sytuacji materialnej, stanęły pieniądze. Jednak, jeżeli wszystko pójdzie z planem, już jesienią tego roku potrzebujący będą mogli zrobić zakupy w dużo niższych niż rynkowe cenach.

Inicjatywa sklepów socjalnych pojawiła się w Polsce dzięki Fundacji Wolne Miejsce. Pierwszy taki sklep został otwarty w Katowicach i spotkał się z dużym zainteresowaniem ze strony osób znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej. Wkrótce potem podobne inicjatywy zaczęły pojawiać się także w innych miastach Polski. W Małopolsce pierwszy sklep socjalny zorganizowano w Tarnowie, a na jego otwarciu 9 listopada zeszłego roku pojawiły się tłumy.

Dostępne w sklepach socjalnych artykuły spożywcze, chemia domowa, czy środki higieny osobistej to pełnowartościowe produkty, które można nabyć w dużo niższej cenie. Nie ulega wątpliwości, że tego typu placówki w obecnych czasach stanowią realne wsparcie dla osób, które (z różnych powodów) dotknęło ubóstwo. Z pewnością sytuacji materialnej Polaków nie poprawiła dwuletnia epidemia i rosnące od początku tego roku inflacja oraz opłaty za media. Produkty oferowane na sklepowych półkach są dużo mniejsze, niż te w „normalnych” marketach i sieciowych dyskontach, słynących z niskich cen. Osiemdziesięcioprocentowa i większa obniżka na produktach spożywczych robi wrażenie. – Przykładowo u nas chleb jest po 80 groszy, bułki po 10 groszy, jogurty (140 g) mamy po 80-85 groszy, także tak wygląda przebitka cenowa – mówi Małgorzata Frach, prezes Fundacji Dzielnia, która stoi za niedawno otwartym (7 lutego) sklepem socjalnym Rampa w Zduńskiej Woli.

Ponadto, sklepy socjalne posiadają jeszcze jedną ważną cechę – korzystający z nich potrzebujący nie otrzymują produktów, których nie potrzebują, tak jak to ma miejsce w przypadku paczek żywnościowych rozdawanych przez MOPS-y czy inne instytucje i organizacje dobroczynne. To z kolei przyczynia się do zmniejszenia ilości wyrzucanego pokarmu, co w Polsce stanowi poważny problem. Poza kwestiami ekonomicznymi, które z pewnością odrywają tutaj najważniejszą rolę, jest jeszcze aspekt psychologiczny. Jak tłumaczy prezes Fundacji Wolne Miejsce Mikołaj Rykowski, nie mniej ważny: – Sklepy socjalne to nie tylko idea niemarnowania żywności, ale przede wszystkim, co jest bardzo istotnie, przywracania godności drugiemu człowiekowi. W wielu miejscach pomocowych jest rozdawnictwo. Ktoś dostaje w siatce coś, czego być może nawet nie użyje, nie potrzebuje. W naszych sklepach każda osoba, która jest w trudnej sytuacji materialnej, jest klientem – dokonuje samodzielnych wyborów. W ten sposób przywracana jest całkowicie jej godność, bo w sklepie nie ma nic za darmo. Coś kosztuje 50 groszy, złotówkę, dwie, trzy, ale kosztuje i każdy potrzebujący wydaje pieniądze. Te z kolei są po to, żeby utrzymać taki sklep, żeby ktoś, kto w nim pracuje, bo przecież mamy normalnie zatrudnionych pracowników, miał wynagrodzenie.

Problemem nie był remont

We wrześniu zeszłego roku pierwszy sklep socjalny miał pojawić się także w Krakowie, przy ul. Siemaszki 31. Fundacja Wolne Miejsce zapewnić miała personel i zaopatrzeni sklepu, a magistrat wyznaczyć lokal na jego funkcjonowanie. Ostatecznie projekt nie został sfinalizowany. Na przeszkodzie stanęły pieniądze, a konkretnie ich brak. Okazało się bowiem, że fundacja nie jest w stanie ponieść kosztów dostosowania budynku wskazanego przez miasto do wymogów prowadzenia sklepu. O sprawę zapytaliśmy prezesa Fundacji Wolne Miejsce Mikołaja Rykowskiego. – Problemem nie był remont sam w sobie, ale jego skala. Gdy oglądaliśmy lokal, widzieliśmy go pobieżnie i myśleliśmy, że można go, jak to się mówi, odmalować i otworzyć. Ale kiedy przyjechali nasi specjaliści, projektanci, okazało się, że ten lokal wymaga dużo większych nakładów finansowych ze względu na to, że należy przynajmniej kilka ścian zburzyć i postawić je inaczej, trzeba wymienić instalację elektryczną całkowicie na nową, trzeba dostosować wejście dla osób z niepełnosprawnościami, dlatego że dzisiaj są takie, a nie inne wymogi, a to przerasta możliwości fundacji. Jeśli remont kosztowałby niewiele, to oczywiście byśmy go zrobili, ale tutaj już mówimy o pracach, które mogą kosztować kilkaset tysięcy zł. Więc to już są poważne kwoty i poważne ingerencje w lokal, to nie jest kwestia tylko i wyłącznie odświeżenia, tak, jak wcześniej myśleliśmy – powiedział Rykowski i dodał: – Projekt sklepów socjalnych jest trudnym projektem, dlatego że muszą tutaj spotkać się dwie możliwości, dwie siły. Siła miasta, która jest oczywiście o wiele, wiele ważniejsza, bo to miasto powinno zaoferować lokal, ale także pomóc w jego remoncie, w dostosowaniu go do potrzeb sklepu specjalnego. I to jest oczywiście koszt. Jest to trudne, szczególnie biorąc pod uwagę obecną sytuację ekonomiczną miast. A nasza strona, czyli strona Fundacji Wolne Miejsce jest po to, aby móc zorganizować pracę w takim sklepie socjalnym, czyli zatrudnić pracowników, zaopatrywać go w różnego rodzaju towary, które są potrzebne na co dzień, no i zadbać o logistykę, aby to wszystko funkcjonowało. Jako fundacja jesteśmy gotowi do takiego działania – robimy to w wielu innych miastach, ale teraz inicjatywa jest po stronie Urzędu Miasta Krakowa.

W sprawie niedoszłego otwarcia skontaktowaliśmy się także z Wydziałem Polityki Społecznej i Zdrowia UMK. W rozmowie z naszą redakcją Zastępca Dyrektora Wydziału Mateusz Płoskonka powiedział: – Rzeczywiście takie rozmowy były w ubiegłym roku daleko zaawansowane, byliśmy przed podpisaniem umowy, natomiast z uwagi na sytuację operatora, wycofał się on z realizacji tego zadania. Zapytany o to, na jakim etapie jest projekt sklepu socjalnego, który miałby powstać przy Siemaszki 31, dyrektor Płoskonka poinformował, że lokal będzie remontowany i ruszy procedura mająca na celu wyłonienie operatora: – Sytuacja bieżąca jest taka, że w tym momencie jesteśmy po dokonaniu wyceny, jeżeli chodzi o remont konieczny do przeprowadzenia w tej lokalizacji, jak również w kwestiach związanych z jej wyposażeniem. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Krakowie ma w najbliższym miesiącu uruchomić otwarty konkurs ofert, którego celem będzie wyłonienie operatora, zakładając, że to zadanie mogłoby ruszyć jesienią tego roku. To będzie konkurs w trybie ustawy o pożytku publicznym i wolontariacie, czyli będą mogły składać oferty stowarzyszenia i fundacje, które w tym obszarze działają i funkcjonują. To jest procedura, która trwa do dwóch miesięcy, później następuje podpisanie umowy, wykonanie stosownych prac przygotowawczych i uruchomienie sklepu, które, jak wspominałem, miałoby nastąpić w tym roku jesienią. Płoskonka zapytany o dalszą współpracę z Fundacją Wolne Miejsce powiedział, że została ona zakończona, ale nie wyklucza nawiązania jej na nowo: – Czy będą startowali w otwartym konkursie ofert, czy nie, tego nie wiem. To jest otwarty konkurs, każdy będzie mógł złożyć ofertę.

Coś więcej niż sprzedaż

Prezesa Fundacji Wolne Miejsce zapytaliśmy też o zasady, na jakich działają sklepy socjalne.

Sieć sklepów socjalnych naszej fundacji nazywa się Spichlerz. Zasady są takie, że staramy się, aby ceny produktów, taki koszyk ogólnych zakupów, były na poziomie 50% cen rynkowych. Czyli ktoś, kto wydaje w jakimś tradycyjnym sklepie powiedzmy 100 zł, u nas wyda 50. Wiadomo, czasami coś jest droższe, coś tańsze, jak na przykład warzywa, które są bardzo tanie, czy pieczywo. Inne rzeczy, jak np. chemia gospodarcza, już nie są tak tanie, ale zawsze jest to niższa cena od tej w „normalnym” sklepie – wyjaśnił Rykowski. – Aby zrobić zakupy w sklepie socjalnym, należy mieć skierowanie z miejskiego ośrodka pomocy społecznej. Może je otrzymać każda osoba, która ma dochód na poziomie około 2000 zł miesięcznie. To jest jedna droga. Druga droga jest taka, że w kawiarenkach naszej sieci sklepów można spotkać się z dyżurującymi tam pracownikami fundacji i zgłosić im potrzebę korzystania ze sklepu. Zgoda na to, jeżeli jest zasadna, wypisywana zostaje na podstawie wywiadu, bez oglądania dokumentów i nie ma potrzeby ich przynoszenia. Decyduje rozmowa, bo fundacje są po to, żeby pomagać, więc w naszej kawiarence takie skierowanie potrzebująca osoba również może otrzymać. I trzecią formą korzystania ze sklepów, która jest bardzo ciekawa i skierowana do wszystkich mieszkańców, jest to, że w soboty nie trzeba okazywać skierowania. To są dni wyprzedaży, to są dni, gdzie myślimy o zasadzie niemarnowania żywności. Jeżeli mamy bardzo dużo warzyw, owoców, czy jakiegoś nabiału, produktów, które w sposób naturalny mogą nie dotrwać do poniedziałku, bo niedziele są wolne, to chcemy, żeby skorzystał każdy, kto potrzebuje, obojętnie, ile zarabia. Chodzi o to, żeby nie zmarnować tej żywności, aby ktoś mógł z niej skorzystać – tłumaczy prezes Rykowski i dodaje: – Sklepy socjalne są potrzebne i to nie chodzi tylko o samą sprzedaż tańszych produktów, bo to oczywiście jest bardzo duża pomoc dla osób mniej zarabiających. Ale te sklepy tworzą coś więcej, to nie tylko sprzedaż, to także kawiarenki, miejsce spotkania z drugim człowiekiem. Tam wytwarza się całe zaplecze wolontaryjne. Właśnie stamtąd mamy sygnały do organizowania wielu akcji, choćby wigilii dla samotnych, spotkań wielkanocnych, różnych akcji pomocowych. To wszystko tam się dzieje. Stamtąd też obdzielamy wiele innych instytucji miejskich, bo czasami towaru jest w nadmiarze, więc to jest naprawdę genialny projekt.

Jak zaznaczył w rozmowie z naszą redakcją prezes Rykowski, główną ideą sklepów socjalnych jest właśnie spotkanie z drugą osobą, osobą potrzebującą, której kłopoty finansowe są często skutkiem, a nie przyczyną, trudnej sytuacji, w której się znalazła. – Podczas rozmów z naszymi pracownikami bardzo często dochodzi do zapoznania się, do relacji, co często prowadzi do odkrycia właściwego źródło problemu. I to jest istota naszego działania. Nie jest nią sprzedaż produktów, ale właśnie pomoc osobom, które naprawdę jej potrzebują. Mamy w fundacji psychologów, mamy też prawników. Wszystko to oczywiście za darmo, zaznaczam. Pomagamy także doraźnie, gdy ktoś zgłasza jakąś potrzebę, a my jako fundacja (lub ktoś z naszych wolontariuszy) możemy ją zrealizować. To są na przykład zakupy dla seniorów na telefon z dostawą do domu, zakupy dla ludzi na kwarantannach. To wszystko dzieje się codziennie i można powiedzieć, że to duży mechanizm, który działa w ten sposób, że, choć nie wiemy jeszcze, kto i z jaką potrzebą przyjdzie do nas, to po spotkaniu okazuje się, że dzieją się cuda. A jestem człowiekiem wierzącym, więc wierzę w cuda. I zawsze, za każdym razem, kiedy przychodzą ludzie z jakimś problemem, to nagle okazuje się, że możemy go bardzo łatwo rozwiązać – mówi społecznik.

„Wierzę, że w Krakowie to też się stanie”

Prezes Fundacji Wolne Miejsce, zapytany o początki działalności, opowiedział nam w skrócie jej historię. Pochwalił się także swoim najświeższym sukcesem oraz stwierdził, że mocno wierzy w to, że także w stolicy Małopolski powstanie sklep socjalny. – 20 ponad lat temu wraz z żoną zaprosiliśmy na Wigilię, na wolne miejsce (stąd nazwa fundacji) samotnego sąsiada, nie wiedząc, że z tego powstanie jakakolwiek organizacja pomocowa. Po prostu zrobiliśmy to dlatego, że tam chcieliśmy „złamać” tradycję pustego, wolnego, niezajętego miejsca i przeznaczyć je dla człowieka. I z czasem okazało się, że zaczęliśmy zapraszać więcej osób. Potem zrobiły się z tego największe wydarzenia świąteczne w Polsce, a wtedy taka organizacja wiedeńska dostrzegła nas jako organizację pozarządową, która dosyć prężnie się rozwija i zaprosiła nas na wizytę do Wiednia, aby pokazać nam swoją ideę i spróbować poprzez nas przeszczepić ją poza granicę, do Polski. To nam się udało, ponieważ ze mną pojechał wiceprezydent Katowic, pan Jerzy Woźniak. Pojechała też ze mną Naczelnik Wydziału Społecznego pani Małgorzata Moryń-Trzęsimiech i dzięki temu miałem łatwiej, ponieważ, gdy urzędnicy w Katowicach zobaczyli na własne oczy, jak ta idea funkcjonuje, było nam łatwiej otworzyć pierwszy sklep socjalny w Polsce. Staramy się też pomagać w innych miastach, co jest trudniejsze, bo tak, jak mówię, w Katowicach miałem najlepsze warunki, ponieważ mój zwierzchnik, czyli prezydent miasta, sam był przekonany do tej idei. I wiedział, że to jest potrzebne ludziom i że to musi działać właśnie na współpracy miasta i organizacji pozarządowej, więc to u nas poszło fajnie. Tak samo w Warszawie. Wierzę, że w Krakowie to też się stanie, czy z udziałem naszej fundacji, czy innej. Zresztą pochwalę się, że jako idea sklepów socjalnych w Polsce dostaliśmy się do finału międzynarodowego konkursu „The Innovation in Politics Awards 2021”. Na prawie 400 zgłoszonych projektów z różnych miast Europy, dziewięć zostało nagrodzonych i jesteśmy w finałowej dziewiątce. W Rzymie w zeszłym tygodniu odbyło się rozdanie nagród – mówił Rykowski.

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka