czwartek, 28 stycznia 2021 09:12

Dramat przedsiębiorców. Krynica umiera?

Autor Aleksandra Tokarz
Dramat przedsiębiorców. Krynica umiera?

Kiedyś – zimowe centrum Małopolski. Dziś wymarłe miasto, bez turystów i kuracjuszy. Tak wygląda Krynica Zdrój i sąsiednia Muszyna – miejscowości, które żyły dzięki gościom. Tych jednak nie ma już od dłuższego czasu. Przedsiębiorcy mają dość. Otwarcie przyznają, że nie mają już za co żyć.

Kolejni małopolscy przedsiębiorcy buntują się i, pomimo obowiązujących w kraju obostrzeń, zapowiadają otwarcie, lub otwarli już swoje biznesy. Ogólnopolski wymiar ma akcja pod hasłem #otwieraMY, do której dołączają przedsiębiorcy, których lokale są niekiedy na skraju upadłości.

14 stycznia w Krynicy-Zdroju odbył się „milczący protest”, w ramach którego przed Pijalnią Główną zebrało się kilkaset osób – hotelarzy, restauratorów, przewodników oraz właścicieli sklepów z pamiątkami. Wszyscy mają dość. Przez zamknięte hotele, sanatoria, stoki narciarskie czy restauracje, Krynica i Muszyna mogą jedynie liczyć straty.

Ludzi nie stać na kary

Przedsiębiorcy mają dość chaotycznych decyzji rządu. Mówią o bankructwach i walce o przetrwanie. Chcą otwierać swoje biznesy. Ale są też tacy, którzy przestraszyli się gróźb rządu. Wbrew zapowiedziom, część restauratorów i właścicieli pensjonatów w Krynicy-Zdroju nie otworzyła szerzej swoich drzwi. Ludzie się wystraszyli? – Być może nie zdecydowali się na otwarcie, ponieważ zamknięte pozostają stoki. Sama prowadzę pokoje gościnne przy wyciągach narciarskich. Nasi zimowi goście to tylko i wyłącznie narciarze. Ja nie jestem tak bardzo odważna, bo mam tylko 15 miejsc noclegowych. Jeśli mam więc stanąć przed decyzją otwarcia i na przykład karą 30 tysięcy złotych, których nie jestem w stanie zarobić, co wtedy? Ekonomia mówi sama za siebie. Tym bardziej, że gdybym się otwarła, to nie miałabym gości, z uwagi na brak możliwości korzystania z wyciągów narciarskich – tłumaczy Maria Lelito, radna Krynicy-Zdroju, a także właścicielka Willa Marie. Jak dodaje nasza rozmówczyni, pomoc od państwa otrzymała na wiosnę. W tym momencie, ponieważ jest samozatrudniona, z uwagi na niewielką działalność, pomocy nie ma żadnej. – Jestem zapożyczona u rodziny. Rachunki, kredyt – przecież my musimy z czegoś żyć – mówi.

Właścicielka Willa Marie ma nadzieję, że od 1 lutego, nawet w ograniczonych sanitarnie warunkach, przynajmniej częściowo, obostrzenia zostaną poluzowane. – Nie mieliśmy dobrego lata, ani początkowych dni zimy. Z uwagi na ograniczenia w hotelach, mogliśmy przyjmować tylko osoby w delegacji i lekarzy. Mój obiekt jest niewielki – mogłabym go wynajmować nawet dla jednej rodziny… - mówi Maria Lelito. Jak przyznaje, nie działa, bo boi się działać.

W środę, 27 stycznia, działalność wznowiła jednak stacja narciarska w Tyliczu. Decyzję właścicieli obiektu skomentował burmistrz Muszyny Jan Golba. Zauważył, że rząd w dalszym ciągu nie podjął decyzji w sprawie otwarcia stoków. Nie zapowiedział także, czy w ogóle to uczyni. - Zdesperowani, brakiem jakichkolwiek dochodów, przedsiębiorcy w rejonach górskich nie chcą się podporządkować rozporządzeniu wprowadzającemu zakaz prowadzenia działalności gospodarczej. Uważają, że swobodę jej prowadzenia daje im ustawa o działalności gospodarczej – twierdzi Jan Golba. - Obawiam się, że jest to początek tworzenia się społecznego nieposłuszeństwa. Z jednej strony występuje strach przed pandemią, ale z drugiej strony pojawia się desperacja tych, których byt został poważnie zagrożony widmem całkowitego bankructwa. Może warto w końcu znaleźć "Salomonowe" wyjście.

Wicepremier Gowin proszony o pomoc i wsparcie

Sytuacja branży turystycznej jest dramatyczna. 21 stycznia radni Krynicy-Zdroju wystosowali pismo do wicepremiera Jarosława Gowina i wszystkich parlamentarzystów z tutejszego okręgu wyborczego. W nim znalazły się postulaty – prośby o pomoc i wsparcie.

Do Rady Miejskiej w Krynicy-Zdroju masowo zwrócili się bowiem przedsiębiorcy, prowadzący swoje działalności gospodarcze w obrębie tamtejszej gminy. To przede wszystkim osoby, które prowadzą hotele, pensjonaty, ośrodki turystyczne, wyciągi narciarskie, ale także działalności związane z obsługą imprez okolicznościowych czy zaopatrzeniem.

- Sytuacja, w jakiej znaleźli się wskutek wybuchu pandemii oraz nałożonych obostrzeń i zakazów panujących w kraju od marca ubiegłego roku doprowadza, a w wielu przypadkach już doprowadziła, do pozbawienia ich oszczędności całego życia oraz jedynego źródła utrzymania - piszą radni. - Pomoc otrzymali wiosną, a trwające od kilku miesięcy zamknięcie oraz brak widoków na poprawę i ciągłe odraczanie jakichkolwiek decyzji, związanych z możliwością prowadzenia działalności we wskazanych sektorach, skutkuje na ten moment poszukiwaniem jakiejkolwiek formy ratunku branży turystycznej.

- Planowane wsparcie w postaci możliwości umorzenia przez samorządy podatków wobec kilkumiesięcznego już zamrożenia gospodarki turystycznej to nieznaczna pomoc, która nie pozwoli na przeżycie kolejnych miesięcy- argumentują. Jak podkreślają radni, pozostawienie przedsiębiorców bez jakiegokolwiek wsparcia może przynieść wieloletnie, negatywne skutki dla Krynicy-Zdroju, a także wielu innych miejscowości turystycznych. 75% prowadzonej w regionie działalności, jest bowiem związana z turystyką.

- Liczymy na to, że ktoś się nami zainteresuje. W całej Polsce są osoby samozatrudnione. Państwo o nich zapomniało. Jesteśmy żyjącymi organizmami. To nie jest tak, że możemy przeżyć, nie otrzymując żadnej pomocy – tłumaczy radna Maria Lelito.

W Nowym Sączu otwarcia nie będzie

Do akcji #otwieraMY, zgodnie z zapowiedziami w mediach społecznościowych, dołączył Infinity Music Club z Nowego Sącza. Jak poinformowano w komunikacie, 22 stycznia klub miał zostać otwarty dla członków Partii Strajk Przedsiębiorców. Właściciele zastrzegli, że będą stosować się do wymogów sanitarnych.

Dzień przed planowanym wydarzeniem poinformowano jednak, że do otwarcia nie dojdzie. A przynajmniej nie w tym terminie. - Po długich rozmowach z Prawnikami, Adwokatami, oraz osobami które postanowiły również otworzyć swoje lokale, stwierdzamy, że nie uda się to, przynajmniej w najbliższym czasie. A dlaczego? Ponieważ jesteśmy sami z takim wydarzeniem w Naszym małym mieście, żadne inne lokale nie zastrajkują dlatego jako jedyni nie wygraMY! Każdy zdaje sobie sprawę, że z dniem otworzenia lokalu szykuje się gruba obława. Jesteśmy zmuszeni przełożyć datę imprezy, aby mieć większe szanse. Zabezpieczamy się prawnikami oraz adwokatami z najlepszych kancelarii, abyśmy byli w 100% pewni. Jesteśmy w kontakcie telefonicznym z klubami z Polski, które wspierają i informują Nas, że to nie jest takie proste - organizacja Strajku musi być idealnie zaplanowana, aby była bezpieczna dla Nas, a przede wszystkim dla Was!  Z naszej strony jesteśmy przygotowani kompleksowo w obsługę barów, ochronę, dj-ów, reżimu sanitarnego i wszystko co jest najpotrzebniejsze. Pozostała tylko kwestia prawna, która jest w tej chwili kluczowa i którą nam utrudniają. Chcieliśmy otworzyć, ponieważ sytuacja jest fatalna, zero pomocy, zero tarcz od rządu, ale niestety nie uda się to w tym tygodniu. Będziemy Was informować o zmianach... - napisano w mediach społecznościowych.

Infinity Music Club jest jak dotąd jedynym sądeckim lokalem, który zapowiedział otwarcie i dołączył do akcji #otwieraMY. Sytuacja przedsiębiorców jest niezwykle trudna. Jak długo jeszcze będą musieli radzić sobie z ograniczeniami? Ilu z nich przetrwa kryzys? Jak będzie wyglądała Krynica-Zdrój za kilka miesięcy? Pytań jest wiele. Odpowiedzi, jak na razie, zero.

fot. Kolesky/Wikimedia Commons

Nowy Sącz

Nowy Sącz - najnowsze informacje

Rozrywka