Blue Monday, czyli „najbardziej depresyjny dzień w roku”, przypadający zwykle na trzeci poniedziałek stycznia, to w rzeczywistości mit. Pomysł na ten termin został stworzony w celach marketingowych przez biuro podróży Sky Travel w 2004 roku. – Nie ma żadnych badań potwierdzających w sposób poprawny metodologicznie efektu opisanego przez twórcę terminu Blue Monday – wskazuje dr Magdalena Nowicka psycholożka z Uniwersytetu SWPS.
Określenie Blue Monday (z ang. smutny, przygnębiający poniedziałek) zostało wprowadzone w 2005 roku przez brytyjskiego psychologa Cliffa Arnalla, związanego z Uniwersytetem w Cardiff. Firma Sky Travel, współpracując z nim, poszukiwała chwytu reklamowego, który zachęciłby ludzi do rezerwacji wakacji. Sam Arnall przyznał później, że stworzył wzór matematyczny na prośbę agencji PR, a jego „obliczenia” były jedynie pseudonaukową zabawą.
Dr Magdalena Nowicka z Uniwersytetu SWPS podkreśla, że metodologia stojąca za tym terminem jest daleka od naukowej. Wzór uwzględniał takie czynniki jak pogoda, poziom motywacji czy konieczność działania, które są trudne do zmierzenia i arbitralne. Z kolei dr Dean Burnett, autor książki The Idiot Brain, nazywa Blue Monday „niedorzecznym terminem”, który łączy niekompatybilne zmienne, nie mające żadnego naukowego uzasadnienia. – Termin Blue Monday trudno uznać za naukowy, dlatego iż proces jego definiowania nie uwzględniał praktycznie żadnych elementów rzetelnej metodologii naukowej. W 2004 r. do Cliffa Arnalla, psychologa pracującego na Uniwersytecie Cardiff, zgłosiła się firma PR–owa. Firma ta, na polecenie biura podróży Sky Travel, poprosiła Arnalla, by pomógł obliczyć "najlepszy dzień na rezerwację, lub kupno wycieczki". Arnall tak też zrobił, choć – jak wspomniałam wcześniej – nie wykorzystał w tym procesie metod wnioskowania naukowego. Zbudował pseudonaukowy wzór matematyczny. Uwzględnił w nim m.in. pogodę, ale też rozmaite czynniki niepoliczalne – jak "motywację" czy "potrzebę podjęcia działania" – zaznacza dr Magdalena Nowicka z Katedry Psychologii Różnic Indywidualnych, Diagnozy i Psychometrii Wydziału Psychologii w Warszawie Uniwersytetu SWPS.
Dlaczego termin Blue Monday zyskał popularność?
Chociaż założenia Arnalla nie miały na celu wyliczenia dnia o najniższym poziomie nastroju, idea ta szybko została przejęta przez marketing. Jednak zjawisko to, jak wskazuje dr Nowicka, może mieć pewne uzasadnienie w realnym życiu. – Choć koncepcja Arnalla jest bardzo daleka od naukowości, zyskała ogromną popularność i być może tkwi w niej jakieś ziarno prawdy. Być może zakładany przez Arnalla styczniowy spadek nastroju, zwykle dający się zanotować około 3. tygodnia stycznia wynika z często podzielanych przez nas społecznie takich doświadczeń, jak typowe dla tego okresu poczucie, iż nie damy rady zrealizować postanowień noworocznych, konieczność ponoszenia konsekwencji dużych wydatków związanych z okresem świąteczno–noworocznym czy po prostu – ograniczony dostęp do światła słonecznego – wskazuje psycholożka z Uniwersytetu SWPS.
Ekspertka dodaje też, że początek roku często przynosi konfrontację z rzeczywistością po optymistycznym okresie świąteczno–noworocznym. To kontrast między „hurraoptymizmem” a codziennymi trudnościami może sprawiać, że zmiana nastroju staje się bardziej zauważalna. – Ta różnica powoduje, iż zmiana samopoczucia jest dla nas bardziej zauważalna. Z pewnością jednak zjawisko styczniowego spadku nastroju nie ma charakteru tak powszechnego, jak zakładał to Arnall, i stanowi pewne uproszczenie terminu depresji – mówi dr Nowicka.
Niemniej, jak podkreśla badaczka, spadek samopoczucia w styczniu nie jest zjawiskiem uniwersalnym ani powszechnym. Stanowi raczej uproszczony sposób opisu sezonowych wahań nastroju, które są naturalnym efektem ograniczonego światła dziennego i spadku aktywności. – Cały okres jesienno–zimowy wiąże się z uogólnionym spadkiem nastroju u większości społeczeństwa, co wynika głównie z braku dostępu do światła słonecznego i zmniejszonej aktywności. Nie jest to jednak depresja, a jedynie pewna "odziedziczona" przez nas w procesie ewolucji zmiana samopoczucia i sposobu funkcjonowania uzależniona od warunków klimatycznych, nakazująca nam zwolnić, odpocząć – mówi dr Magdalena Nowicka.
Niebezpieczny mit
Choć Blue Monday może wydawać się nieszkodliwym konceptem, zdaniem ekspertów może być szkodliwy, zwłaszcza w kontekście depresji. – Termin Arnalla przypisuje odpowiedzialność za tę chorobę przejściowym czynnikom zewnętrznym i w pewnym sensie bagatelizuje powagę objawów depresji. Może stanowić więc pewne uzasadnienie dla niesięgania po pomoc. Termin Blue Monday prawdopodobnie zyskał popularność w świecie marketingu, stanowiąc bardzo dobre uzasadnienie dla szybkich zabiegów regulacji nastroju takich jak zakupy i skierowany na hedonizm konsumpcjonizm. Warto jednak wspomnieć, iż metody te są długoterminowo nieskuteczne i mogą skutkować kolejnymi spadkami nastroju – podkreśla dr Nowicka.
Zamiast uciekać się do zakupów czy innych krótkoterminowych metod poprawy nastroju, psycholożka zaleca skupić się na umiarkowanej aktywności fizycznej, kontakcie z naturą i budowaniu relacji z innymi ludźmi. To właśnie te działania przynoszą długotrwałe korzyści dla zdrowia psychicznego i emocjonalnego.
- Czytaj także:
***
Dr Magdalena Nowicka – Psycholog, psychoterapeuta. Zajmuje się psychologią różnic indywidualnych oraz psychometrią. Naukowo interesuje się zagadnieniami związanymi z regulacją afektywną – bada, w jaki sposób ludzie wpływają na swój nastrój oraz jakie są uwarunkowania skuteczności różnych zabiegów regulacyjnych. Autorka i współautorka artykułów naukowych poświęconych dynamice nastroju, depresji oraz schizofrenii. Jest asystentem redakcji „Studiów Psychologicznych”. Na Uniwersytecie SWPS prowadzi zajęcia z zakresu psychologii różnic indywidualnych, psychometrii i wywiadu psychologicznego.
Fot. gł.: Kristina Tripkovic, Unsplash