"Ujawniamy, jak łatwo załatwić sobie interpelację u posła". Dziennikarze "Dziennika Gazety Prawnej" zwrócili się do posłów z prośbą o interpelacje w sprawie leczenia psów rasy shiba inu. Posłowie ochoczo zaangażowali się w akcję pomocą, nawet nie sprawdzając, czy problem rzeczywiście istnieje. Wszystko okazało się być eksperymentem dziennikarskim.
Interpelacje poselskie stały się bardzo modne na przestrzeni ostatnich kilku kadencji parlamentu. Politycy często przy okazji kampanii wyborczej chwalą się statystykami dotyczącymi ich aktywności poselskiej. Do takich działań należą m.in. właśnie interpelacje kierowane do szefów poszczególnych resortów.
Czy jednak każda interpelacja jest zasadna i ma pokrycie w faktach oraz jak łatwo jest nakłonić polityka do takiej interwencji? Na to pytanie postanowili znaleźć odpowiedzieć dziennikarze "Dziennika Gazety Prawnej". Korzystając z wymyślonych danych, zwrócili się oni do parlamentarzystów z prośba o interpelację poselską, dotyczącą pomocny dla psów rasy shiba inu. Podający się za zatroskanych o zwierzęta przedstawicieli stowarzyszenia poprosili posłów o interpelację ws. trudności w dostępie do leku viskyrem dla rasy rasy shiba inu.
Problem w tym, że ani osoby, które pod prośbą się podpisały ani sam problemy opisane w prośbie nie jest prawdziwy. Nie zostało to jednak zweryfikowane przez parlamentarzystów, a ministra rolnictwa zasypano interpelacjami w sprawie, która nie ma pokrycia w faktach. "Ujawniamy, jak łatwo załatwić sobie interpelację u posła" – napisała na X (dawniej Twitter) Anna Wittenberg, dziennikarka Dziennika Gazety Prawnej.
Wśród tych, którzy zostali przyłapani na nie weryfikowaniu faktów został przyłapany poseł z Małopolski – Paweł Śliz z Polski 2050.
Po ujawnieniu, że cała akcja była prowokacją dziennikarską, interpelacja została wycofana.
fot. Joseph S Clark(Wikipedia)/Polska 2050. Edycja: Głos24