25 lipca 2021 o godzinie 17:00 odbędą się obchody 78. rocznicy pacyfikacji Woli Justowskiej. Hitlerowska akcja „Las Wolski” zabrała życie 24 Polaków. O dramatycznych wydarzeniach, których była świadkiem, opowiedziała 89-letnia Maria Pyzłowska.
W tym roku przypada 78. rocznica dramatycznych wydarzeń, które rozegrały się podczas II Wojny Światowej, na Woli Justowskiej w Krakowie. Była noc z 27-28 lipca 1943 roku. Na tereny okolicznych wsi, między Wisłą a Rudawą, wkroczyły oddziały niemieckiej policji, wojska, żandarmerii i policjanci granatowi. Utworzyli zamknięte centrum, do którego wstęp mieli tylko Reichsdeutschowie, czyli obywatele Rzeszy i nieliczne osoby, znające specjalne hasło.
Gestapowcy wezwali sołtysa gromady Wola Justowska - Stanisława Konika, któremu dali rozkaz okazania szczegółowych list mieszkańców. Interesowały ich nazwiska złodziei, przestępców, niezameldowanych, działaczy politycznych i ludzi żyjących ponad stan. Gdy sołtys stwierdził, że takich ludzi tu nie ma, gestapowcy przystąpili do działania. O godzinie 6.45 patrole wtargnęły do domów, dokonując rewizji. Domownicy byli wyrzucani z domów na łąkę, gdzie w ogromnym upale, twarzą do ziemi, cały dzień oczekiwali na to, czy przyjdzie ich kolej przesłuchania, czy w ogóle przeżyją.
Kopali doły dla sąsiadów
- Nas wszystkich zabrali z domów. Zostawiali tylko staruszków, którzy nie mogli chodzić. Mojego dziadka i babcie zostawili, a nas wszystkich wygonili - relacjonuje 89-letnia Maria Pyzłowska, mieszkanka Woli Justowskiej, która razem z matką i czwórką rodzeństwa leżała na łące podczas pacyfikacji. Jej wspomnienia można zobaczyć na filmie nagranym przez IPN. - Matki z dziećmi posyłali do szkoły, ale moja mama nie chciała tam iść, bo zabrali naszego ojca. A ona powiedziała, że jak mamy zginąć to razem z ojcem. I tak żeśmy tu na tej łące leżeli. Po jednej stronie kobiety i dzieci, po drugiej stronie mężczyźni - mówi w filmie nagranym przez krakowski IPN w 2020 roku Maria Pyzłowska.
Mieszkańcy Woli Justowskiej spodziewali się najgorszego. Obawiali się, że nie przeżyją. - Niemcy wybierali niektórych mężczyzn, żeby kopali doły dla tych co mieli tutaj umrzeć. A później, jak ich już rozstrzelali, to nam kazali leżeć na ziemi, żeby nie patrzeć. My słyszeliśmy jak strzelali do tych ludzi. Później wybrali mojego ojca i innych mężczyzn, żeby porozbierać zmarłych i przygotować do zakopania. Niemcy mieli już przygotowane wapno, takie rzadkie, i polewali tym ciała zmarłych - wspomina mieszkanka Woli Justowskiej, która była jeszcze dzieckiem, kiedy to wszystko się działo.
To nie był koniec akcji. Hitlerowcy zażądali od Polaków przysięgi lojalności. - Na wieczór, musieliśmy składać im przysięgę. Jeden z nich mówił po polsku. Musieliśmy przysięgać, że tam zginęło dużo Niemców, żeby się to więcej nie powtórzyło. Przysięgę musieliśmy składać wszyscy, którzy na tej łące byliśmy - podkreśla pani Maria. - Wieczorem dopiero nas puścili do domu, ale po bokach, dalej było pełno wojska. Wszędzie tych Niemców było dużo. Przyszliśmy do domu, a ojciec przyszedł później, dopiero jak pochowali wszystkich zmarłych. Tak było gorąco wtedy, że starsze osoby, to mdlały koło tych drzew - mówi kobieta, która mimo upływu lat dobrze zapamiętała te dramatyczne chwile.
Gestapowska propaganda
Jaki cel mieli gestapowcy, którzy dopuścili się makabrycznej zbrodni? Niemcy mordowali na mocy wprowadzonego w 1941 roku, przez Adolfa Hitlera, rozkazu o „Jurysdykcji Barbarossa”. W praktyce oznaczał on przyzwolenie na natychmiastowe wykonywanie egzekucji na osobach podejrzewanych o działalność konspiracyjną.
W czasie rewizji domu u Ludmiły Korbutowej, wykryto tajną drukarnię Stronnictwa Demokratycznego. Wszystko wskazuje na to, że na kobietę został złożony donos, który był okazją do rozpoczęcia pacyfikacji. Wśród tłumu zebranego na łące, wybierano poszczególne osoby mogące mieć powiązania z drukarnią i prowadzono ich na tortury do stodoły Stanisława Konopki. Wieszanie za ręce na sznurze, bicie kijami i cepami, spuszczanie na ziemie aby polać zimną wodą po czym dalsze przesłuchiwanie to tylko niektóre z tortur stosowanych przez gestapo. Kończyły się one połamaniami i utratą przytomności przesłuchiwanych. W trakcie tego, wybranym osobom, kreślono kredą krzyż na plecach. Wykopane groby niestety spełniły swoje przeznaczenie. 21 osób z narysowanym krzyżem na plecach Niemcy ustawili i rozstrzelali około godziny 17. Po wszystkim jeden z Niemców, prawdopodobnie ten, który mówił po polsku, wygłosił przemowę.
Gestapowcy nakazali zmaltretowanym i wystraszonym ludziom przysięgać lojalność wobec Rzeszy niemieckiej oraz oddawać na ich rzecz kontyngenty. Rozkazali również podnieść do góry ręce jako znak zgody, a zajście to sfilmowano aby rozprzestrzeniać niemiecką propagandę. Dopiero po takim obdarciu z godności, żołnierze wypuścili mieszkańców i rozkazali się rozejść.
Nie wszyscy tamtego dnia jednak wrócili do domu. Około 80 osób zostało wywiezionych do obozów koncentracyjnych, w tym na Montelupich i do Oświęcimia. Zginęła tam Ludmiła Korbutowa i siostry Jakubowskie, które zostały później uznane jako 3 kolejne ofiary pacyfikacji. Inni spoczęli w mogile na łące. Dopiero dwa lata później zostali ekshumowani i przeniesieni na Cmentarz Zwierzyniecki na Salwatorze.
78 lat pamięci
Mieszkańcy nie zapomnieli o pacyfikacji. Jej datę upamiętnia jedna z ulic, którą nazwano właśnie ulica 28 Lipca 1943 r.. Na Łące Męczeństwa, jak dzisiaj jest ona nazywana, stoi pomnik z pamiątkową tablicą, przy której co roku odbywają się uroczystości upamiętniające tragiczną śmierć 24 osób. Odwiedzają też mogiłę na cmentarzu, w której spoczęli zamordowani.
O Janie i Stanisławie Lelito, zamordowanych przez Niemców podczas pacyfikacji w Krakowie na Woli Justowskiej, pamiętają też mieszkańcy Wieliczki. Na wielickim cmentarzu w kwaterze VII, znajduje się grób, na którym rodzina upamiętniła zamordowanych wieliczan tabliczką.
W tym roku przypada 78. rocznica pacyfikacji na Woli Justowskiej. Uroczystości zaplanowano na poprzedzająca rocznicę niedziele, 25 lipca. Rozpoczną się o godzinie 17:00 przy pomniku zamordowanych Polaków Łące Męczeństwa, a o godzinie 18:00 odbędzie się msza w kościele NMP Królowej Polski przy al. Panieńskich Skał.
Źródła:
Krystyna Pieradzka – Terror hitlerowski i rządy gestapo w Krakowie 1939-1945
Echo Krakowa 1968/ artykuł Tadeusz Wroński
IPN Kraków
Wypowiedź Marii Pyzłowskiej dla IPN Kraków
Aleksandra Kukuła, fot.: Aleksandra Kukuła / Głos24