piątek, 21 lutego 2025 09:10, aktualizacja 17 godzin temu

Kraków: Mieszkańcy ciągle się skarżą. Czy to "jedna z największych miejskich fuszerek w ostatnich latach"?

Autor Mirosław Haładyj
Kraków: Mieszkańcy ciągle się skarżą. Czy to "jedna z największych miejskich fuszerek w ostatnich latach"?

– Wielu mieszkańców skarży się na hałas, jaki generują dziury pomiędzy płytami na torowisku. Po otwarciu ulic Zwierzynieckiej i Kościuszki sporo osób z niedowierzaniem przyjmowało wiadomość, że mająca wiele zagłębień betonowa nawierzchnia ma zostać już na stałe. Można usłyszeć opinie, że jest teraz głośniej niż przed przebudową – mówi w rozmowie z Głosem24 radny dzielnicowy Krzysztof Kwarciak ze stowarzyszenia Ulepszamy Kraków!, który już w październiku ubiegłego roku zwracał uwagę na ten problem.

Sprawa wyremontowanych ulic Zwierzynieckiej i Kościuszki powraca. Można by napisać, że "niestety", ponieważ mieszkańcy, zamiast cieszyć się wyremontowanymi chodnikami i drogą, zmagają się z hałasem generowanym przez samochody, które współdzielą z komunikacją miejską torowisko. Okazało się bowiem, że jazda po betonowych płytach, którymi została wyłożona przestrzeń między szynami, stała się utrapieniem dla okolicznych mieszkańców. Wszystko przez zagłębienia oddzielające ich kolejne segmenty.

Nową nawierzchnię wykonano w czasie niedawno zakończonego remontu drogi. Mimo zapewnień organu odpowiedzialnego za przeprowadzenie prac, czyli ZDMK, o zgodności zastosowanych rozwiązań z obowiązującymi standardami, mieszkańcy narzekają na odgłosy dobiegające zza okna. Problemu, jak na razie, nie udało się rozwiązać, choć pierwsze sygnały o niedogodnościach związanych z nową nawierzchnią pojawiły się jeszcze w trakcie remontu obu ulic. Niestety, nic nie zapowiada szybkiego rozwiązania problemu, a jego dotychczasowa historia dowodzi, że władze miasta i podległe mu organy, mimo interwencji radnych i aktywistów, nie kwapią się z podjęciem konkretnych działań.

„Ciężko zrozumieć”, czyli radny po raz pierwszy

Radny Krzysztof Kwarciak ze stowarzyszenia Ulepszamy Kraków! zwracał uwagę na sprawę hałasu generowanego przez betonowe płyty już w październiku zeszłego roku, kiedy pierwsze samochody mogły przejechać wciąż jeszcze remontowaną drogą.

„Miasto realizuje projekt przebudowy ulicy Kościuszki w zupełnie innym kształcie, niż był prezentowany mieszkańcom przed rozpoczęciem robót. Opublikowane na miejskich stronach wizualizacje i mapy nie pokazują rzeczywistego obrazu inwestycji, a w zaciszu gabinetów urzędnicy wprowadzili bardzo kontrowersyjne zmiany, które zaczynają się ujawniać wraz z postępującymi pracami” – takimi słowami zaczął radny swój wpis na Facebooku, który został opublikowany 1 października 2024 r.

W dalszej części swojego posta Kwarciak wypunktował kwestie związane z przebudową ulicy, które – jego zdaniem – były niezgodne z wcześniejszymi ustaleniami. Wśród nich znalazła się także ta dotycząca materiałów, jakimi wyłożono nie tylko torowisko, ale też chodniki, do czego radny również miał swoje zastrzeżenia. „Przyglądając się przebudowie ulicy Kościuszki, można odnieść wrażenie, że jest prowadzona jakaś akcja czyszczenia magazynów z niepopularnych produktów. Na chodnikach są układane betonowe płyty, czyli materiał, którego popularność przeminęła wraz z PRL-em. Technologia współcześnie jest już rzadko stosowana ze względu na niską trwałość oraz dosyć siermiężną estetykę. Poszczególne elementy takiej nawierzchni stosunkowo łatwo pękają i w dodatku mają pomiędzy sobą spore odstępy, co sprawia, że woda łatwo wsiąka, rozsadzając podbudowę. W dzisiejszych czasach ciężko już znaleźć jakąś dużą inwestycję, gdzie do budowy chodników byłyby wykorzystane betonowe płyty starego typu, jak na ul. Kościuszki. Nawet przy magazynach na peryferiach stosuje się zazwyczaj nowocześniejsze rozwiązania. Trudno uwierzyć, że ktoś zdecydował się położyć dosyć obskurną nawierzchnię na reprezentacyjnej ulicy, przy której znajdują się ważne zabytki, jak Klasztor Sióstr Norbertanek. W czasie konsultacji społecznych urzędnicy zapewniali mieszkańców, że chodniki zostaną wyłożone estetyczną kostką tzw. bezfazową, czyli taką, która ściśle do siebie przylega, co ułatwia chodzenie. Ktoś jednak potem zmienił zapis w projekcie, a sprawa wyszła na jaw w ostatnich dniach, kiedy zaczęto układać trakty dla pieszych” – pisał wówczas radny, dodając w kwestii nawierzchni między tramwajowymi szynami: „W dodatku torowisko jest wykładane płytami betonowymi, które mają spore odstępy pomiędzy sobą. Po konstrukcji mają jeździć samochody, co będzie generować spory hałas. Takie samo rozwiązanie zastosowano na Zwierzynieckiej i dźwięk kół uderzających o zagłębienia jest bardzo głośny. Ciężko zrozumieć, czemu nie zdecydowano się po prostu wylać asfaltu. Położenie topornych betonowych płyt jest zupełnie irracjonalną decyzją”.

W swoim wpisie radny dzielnicowy poinformował także, że zwrócił się do miejskich władz w tej sprawie: „Dlatego w imieniu Stowarzyszenia Ulepszamy Kraków! zaapelowałem do prezydenta Aleksandra Miszalskiego o większe zaangażowanie się w sprawę i zorganizowanie otwartego spotkania z mieszkańcami dotyczącego przebudowy ulicy Kościuszki. Trzeba próbować uratować sytuację, na ile to jest jeszcze możliwe, bo inwestycja może stać się jedną z największych miejskich fuszerek w ostatnich latach”.

"Złożyłem petycję z apelem", czyli radny po raz drugi

18 listopada radny Kwarciak ponownie poruszył w swoich mediach społecznościowych kwestię betonowych płyt. I ponownie zwrócił uwagę, że uderzenia kół samochodów o zagłębienia w nawierzchni powodują nieustający hałas, który – jak przekazali lokatorzy pobliskich kamienic radnemu – jest gorszy niż przed remontem.

"W ostatnich dniach zgłosiła się do naszego Stowarzyszenia mieszkanka ulicy Zwierzynieckiej, której przeszkadza spory hałas, który generują pojazdy jeżdżące po nowych płytach. Nasze obserwacje potwierdzają, że, gdy samochód się trochę rozpędzi, to dźwięk staje się bardzo głośny i jest słyszalny z dużej odległości. Latem, przy otwartych oknach, cierpliwość lokatorów pobliskich kamienic może być poddawana dużej próbie" – pisał radny Kwarciak, zwracając uwagę, że problem może się jeszcze nasilić: "Wkrótce hałas może stanowić problem dla mieszkańców ul. Kościuszki, gdzie zostały położone takie same płyty, jak na ul. Zwierzynieckiej, a wskutek niezbyt fortunnej decyzji część ruchu samochodowego będzie przekierowana na torowisko. Przy okazji dyskusji toczącej się wokół przebudowy przedstawiciele ZDMK próbowali się bronić, używając argumentu, że pod szynami są kładzione maty tłumiące drgania. Wygłuszenie ogranicza jednak głównie dźwięk generowany przez jadące tramwaje, a w żaden sposób nie tłumi hałasu, jaki powstaje przez koła uderzające o odstępy pomiędzy płytami".

Zdaniem radnego winna jest technologia budowy torowisk, stosowana w Krakowie od dłuższego czasu. "Kilka lat temu zapadła jednak decyzja, żeby wszędzie kłaść dosyć toporne betonowe płyty, które są proste w montażu. Dzięki temu firmy działające na zlecenie miasta mają łatwiej, ale końcowy efekt jest dużo gorszy. Kontrowersyjne rozwiązanie zastosowano również m.in. na ul. Krakowskiej i Dunajewskiego, tyle że w tym wypadku nawierzchnia jest trochę lepiej dopasowana, choć nadal pozostawia wiele do życzenia" – tłumaczył w swoim poście radny i dodał: "W imieniu Stowarzyszenia Ulepszamy Kraków! złożyłem do Pana Prezydenta Aleksandra Miszalskiego petycję z apelem, żeby rozważyć możliwość chociaż częściowego wyrównania zagłębień na już zamontowanych płytach i zmienić technologię na nowocześniejszą przy kolejnych inwestycjach".

Czytaj także:

Mieszkańcy Zwierzynieckiej narzekają na hałas po remoncie torowiska
Stowarzyszenie Ulepszamy Kraków! apeluje o rozwiązanie problemu hałasu na ul. Zwierzynieckiej spowodowanego betonowymi płytami na torowisku.

W swoim wpisie Kwarciak zwrócił także uwagę, że jeszcze dekadę temu, jeśli po torowisku miały jeździć pojazdy, standardem było wylewanie między torami równego asfaltu. Jednak kilka lat temu miejscy urzędnicy podjęli decyzję o stosowaniu prefabrykowanych płyt betonowych, które są łatwiejsze i szybsze w montażu. Takie rozwiązanie pojawiło się m.in. na ulicach Krakowskiej i Dunajewskiego. Jednak, jak opisuje radny, zdarzało się, "że źle wykonana jezdnia czasem pękała i wykonawcy musieli dokonywać napraw w ramach gwarancji". Jednak, zdaniem radnego, "zamiast zastanowić się, jak ulepszyć technologię, postanowiono pójść na skróty, a urzędnicy wybrali najprostsze rozwiązanie dla firm realizujących zlecenia". Jak argumentuje Kwarciak: "Płyty są dosyć łatwe w montażu, więc trzeba się bardzo postarać, żeby coś poszło nie tak. Przedsiębiorstwa budowlane mają prościej, ale konsekwencje zastosowania gorszego w użytkowaniu rozwiązania ponoszą mieszkańcy. Zagłębienia są nie tylko efektem niskiej jakości płyt, ale mają również za zadanie odprowadzać wodę. Alternatywnym rozwiązaniem jest układanie nawierzchni pod odpowiednim kątem, aby deszczówka mogła spłynąć, ale to wymaga sporej precyzji. A dokładność wykonania robót raczej nie jest znakiem rozpoznawczym miejskich inwestycji".

"Niezrozumiałe kontrowersje", czyli miasto tłumaczy

Niedługo po wpisie radnego na stronie internetowej magistratu pojawił się artykuł pod tytułem "Torowisko z płyt betonowych kontra asfalt", w którym Zarząd Dróg Miasta Krakowa (ZDMK) tłumaczył użycie betonowych elementów. Z jego treści wynikało, że stosowanie prefabrykowanych płyt betonowych do budowy torowisk jest obecnie najlepszą dostępną technologią, zapewniającą wysoką trwałość i wytrzymałość, zwłaszcza na ulicach, po których poruszają się nie tylko tramwaje, ale także samochody i autobusy.

Poruszając kwestię budzących kontrowersje odstępów między płytami, ZDMK wyjaśniało, że nie służą one do odprowadzania wody, bo ta spływa grawitacyjnie dzięki odpowiednio wyprofilowanym spadkom torowiska. Przerwy między segmentami są wypełniane specjalną spoiną poliuretanową, która podlega gwarancji i w razie uszkodzenia jest naprawiana.

"Niezrozumiałe kontrowersje wzbudzają przerwy pomiędzy poszczególnymi segmentami torowiska. Zarząd Dróg Miasta Krakowa podkreśla, że nie służą one do odprowadzenia wody z torowiska. Jeśli takie informacje pojawiają się w przestrzeni publicznej, świadczy to tylko o braku wiedzy technicznej kolportującego. Tylko prefabrykowany odcinek torowiska z wytwórni daje możliwie najwyższą wytrzymałość betonu. Odstępy pomiędzy poszczególnymi sekcjami są uszczelniane specjalną spoiną – materiałem żywicznym na bazie poliuretanu. Woda jest odprowadzana grawitacyjnie poprzez odpowiednie spadki torowiska. Dla budujących uzyskanie takich spadków to żmudne i skomplikowane zadanie. Wyprofilowanie podbudowy musi być bardzo precyzyjne. Z technicznego punktu widzenia to budowanie bardziej praco– i czasochłonne niż na przykład wylewanie betonu, układanie na nim szyn i zalewanie ich asfaltem. Do tego spoiny, tak jak asfalt na nowej inwestycji drogowej, podlegają gwarancji. W wypadku ubytku, wykruszenia czy uszkodzenia spoina jest uzupełniana, aby różnica pomiędzy poziomem spoiny a płytą torowiska była jak najmniejsza. Tolerancja to maksymalnie jeden centymetr. Dotyczy to także poszczególnych płyt" – czytamy w opublikowanym na stronie internetowej urzędu miasta tekście.

W artykule zaznaczono również, że prefabrykowane płyty betonowe posiadają wszelkie wymagane certyfikaty, a ich produkcja odbywa się zgodnie z rygorystycznymi normami technologicznymi. Dodano również, że torowiska są wyposażane w maty tłumiące drgania i hałas powodowany przez tramwaje oraz że wprowadzono ograniczenie prędkości do 30 km/h, by dodatkowo zmniejszyć poziom hałasu.

"Technologia prefabrykowanych płyt betonowych do budowy torowisk stale się rozwija oraz jest dostosowywana do specyfiki konkretnej ulicy czy skrzyżowania. Dla zmniejszenia liczby potrzebnych sekcji projektuje się możliwie długie moduły na zamówienie. Tak będzie w przypadku planowanej wymiany rozjazdów w rejonie Collegium Novum i Teatru Bagatela" – czytamy w zakończeniu artykułu.

Czytaj także:

Przebudowa węzła Bagatela: “Mieszkańców czeka trudny rok”
Przebudowa węzła Bagatela ruszy w maju 2026. Potrwa 11 miesięcy, z głównymi utrudnieniami przez 7. Celem jest poprawa komunikacji i bezpieczeństwa.

"Szkoda, że idą Państwo w zaparte…", czyli radny po raz trzeci

Na artykuł zareagował Krzysztof Kwarciak, którego tłumaczenia ZDMK nie przekonały. W swoim wpisie z 21 listopada zeszłego roku następująco skwitował publikację dotyczącą użycia betonowych płyt: "Nie byłoby problemu, gdyby płyty betonowe zostały równo ułożone i ściśle do siebie przylegały. W samej publikacji zamieszczonej na miejskich stronach znalazła się informacja, że tolerancja to maksymalnie jeden centymetr. To naprawdę jest bardzo duży margines błędu, który nie powinien być akceptowany w przypadku ważnej drogi. Takie różnice wystarczą, żeby nierówności generowały spore drgania. Faktem jest, że położone płyty spełniają normy".

Na koniec dodał: "Wydaje mi się jednak, że zastosowano dosyć toporną technologię, która raczej się nadaje do wyłożenia placu przed jakimś magazynem na peryferiach. Zresztą mam duży dysonans, czytając oficjalnie stanowisko jednostki i słuchając opinii pracowników ZDMK na temat efektu prac. Szkoda, że idą Państwo w zaparte…".

ZDMK zaprzeczało, na sesji zawrzało

Sprawa hałasu na remontowanych ulicach dotarła także do magistratu. Podczas jednej z sesji rady miasta, która odbyła się pod koniec zeszłego roku, radna Agnieszka Łętocha odniosła się do komunikatu ZDMK z 26 listopada, w którym stwierdzono, że „nie wpłynęły żadne informacje o hałasie”. Jej zdaniem było to jawne ignorowanie głosów mieszkańców, którzy od czerwca wielokrotnie sygnalizowali problem na różnych spotkaniach, w których sama również uczestniczyła.

W trakcie dyskusji okazało się, że dyrektor ZDMK, Magdalena Nowak-Obrzut, nie autoryzowała wspomnianego komunikatu. Jednak dla Łętochy fakt ten niewiele zmieniał i dowodził tylko ignoranctwa zarządców miasta.

Dzień później ZDMK oficjalnie przyznało, że komunikat z 26 listopada mógł być źle interpretowany, ponieważ pisząc o tym, że "nie wpłynęły żadne informacje o hałasie", urzędnicy mieli na myśli oficjalne pisma i skargi. Zdaniem ZDMK doniesienia o uciążliwościach generowanych przez przejeżdżające samochody były zgłaszane i wyjaśniane na bieżąco w czasie spotkań z mieszkańcami oraz podczas rad budowy. – Trudno się dziwić, dlaczego mieszkańcy często nie ufają oficjalnym urzędowym informacjom... Wydany przez ZDMK komunikat miał zasugerować, że tylko ja mam jakiś problem, a nikt inny nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń, co okazało się jednak nieprawdą. Przyparci do muru urzędnicy wycofali się ze swoich twierdzeń i przyznają, że mogły one wprowadzać w błąd – skomentował całą sprawę w rozmowie z Głosem24 radny Kwarciak, dodając: – Zarządzający miejskimi mediami nie zamieścili jednak żadnego sprostowania, a jedynie została wyedytowana opublikowana wcześniej informacja, do której teraz już pewnie nikt nie będzie zaglądał…

Mieszkańcy też interweniują

To, że problem hałasu istnieje i nie jest jedynie wymysłem czepialskiego radnego, dowodzi ostatnie w zeszłym roku spotkanie Przewodniczącego RMK z mieszkańcami, które odbyło się na Zwierzyńcu 12 grudnia. Uczestniczyli w nim radna Agnieszka Łętocha, wiceprzewodnicząca Rady Miasta Krakowa Iwona Chamielec, Przewodniczący Komisji Infrastruktury Tomasz Daros, przedstawiciele Rady Dzielnicy VII Zwierzyniec oraz dzielnicowy Arkadiusz Drużyński.

W oficjalnej informacji zamieszczonej na stronie internetowej magistratu podano, że "podczas tego spotkania mieszkańcy zgłosili szereg tematów do dyskusji, m.in.: odbiór ul. Kościuszki (mieszkańcy zgłaszają wiele wad związanych z wykonaniem inwestycji, takich jak np. płyty na ulicy, które generują duży hałas)".

– Rozmowy z Państwem pomagają nam lepiej zrozumieć potrzeby tej części Krakowa i skuteczniej na nie reagować – podsumował spotkanie Jakub Kosek, Przewodniczący Rady Miasta Krakowa. Jak na razie w sprawie hałasu Zwierzynieckiej i Kościuszki brakuje oficjalnych informacji, które sygnalizowałyby, że tematem zajmują się miejskie organy władzy.

"Trudno uwierzyć, że w dzisiejszych czasach nie da się znaleźć rozwiązania"

W rozmowie z portalem Głos24 radny Kwarciak nie ukrywał rozgoryczenia związanego z całą sytuacją. – Uważam, że miasto powinno rozważyć możliwość jakiegoś uzupełnienia przerw pomiędzy betonowymi blokami, bo zastosowana technologia jest dosyć toporna i stwarza naprawdę wiele problemów. Interpelacje radnych miejskich, kolejne pisma i skargi nie przynoszą jednak na razie efektu, a można odnieść wrażenie, że problem jest bagatelizowany przez urzędników… – stwierdził, nie kryjąc rozczarowania.

– Rozumiem, że zarówno z technicznego (przestrzegania norm), jak i prawnego punktu widzenia wszystko jest dobrze. To jednak nie oznacza, że jest też tak w rzeczywistości. Jeżeli miasto nie dba o swoich mieszkańców, to kto to ma robić? I co liczy się dla urzędników? Poprawnie zrealizowana inwestycja czy dobrostan osób dla których została przeprowadzona?  – pyta retorycznie Kwarciak. – Trudno uwierzyć, że w dzisiejszych czasach nie da się znaleźć rozwiązania, które byłoby jednocześnie trwałe i nie sprawiało tylu problemów w eksploatacji. Sytuacja pokazuje, jak duży problem miasto ma z niską jakością inwestycji – podsumowuje na koniec członek stowarzyszenia Ulepszamy Kraków!.

Zamienił stryjek…

Na koniec warto wspomnieć, że głównym celem remontu ulic Zwierzynieckiej i Kościuszki była poprawa komfortu jazdy tramwajami. Jej koszt wyniósł 94 mln zł. Można zatem stwierdzić, że cel inwestycji został osiągnięty. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że do opisu całej sytuacji dobrze pasuje cytat z bajki Jana Brzechwy o pewnej transakcji z użyciem siekierki i kijka.

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka