poniedziałek, 27 marca 2023 05:39, aktualizacja 2 lata temu

„Mocny, rockowy styl i sporo elektroniki.” Jest nowa płyta Püdelsów [WIDEO]

Autor Marzena Gitler
„Mocny, rockowy styl i sporo elektroniki.” Jest nowa płyta Püdelsów [WIDEO]

- Są to jedne z najważniejszych utworów, które ukształtowały całą dalszą drogę Püdelsów. Stąd marzenie „Pudla”, żeby tę płytę nagrać, jednak nie udało mu się tego z nami zrobić. Pozostało jeszcze kilka tracków, które zagrał na gitarze i można znaleźć je na tej płycie – mówi Piotr „Lala” Lewicki. - Na każdym etapie tworzenia tej płyty, jak i podczas wykonywania utworów, zawsze mam wrażenie, że Andrzej jest przy mnie – dodaje Piotr „Foreman”Foryś.

Püdelsi, legendarny zespół polskiej sceny alternatywnej, w którym karierę muzyczną rozpoczynał m.in Maciej Maleńczuk, wydał właśnie swoją 13. płytę. Krakowska grupa wylansowała wiele znanych utworów, takich jak: "Samba Mamba", "Wolność Słowa", "Kocham Się", "Jestem sam", "Dawna Dziewczyna", Morrison" czy "Bella Pupa". Część z nich, w nowej aranżacji, znalazła się w nowym albumie „Ciemna strona”. Püdelsi, założeni w połowie lat 80. przez Andrzeja "Pudla" Bieniasza, chcą nią oddać hołd swojemu zmarłemu dwa lata temu koledze. Są na niej odświeżone kompozycje, wybrane z pierwszych trzech płyt kapeli. Powraca najlepsze, ciemne brzmienie Püdelsów i prześmiewcze, awangardowe teksty Piotra Marka, którego niespodziewana śmierć (popełnił samobójstwo w 1985 roku) doprowadziła do powstania zespołu. Marek był niekwestionowanym idolem „Pudla”, zdecydowanie wyprzedzał swoje czasy, był dla niego wielką inspiracją i – jak widać - nadal może bawić i fascynować.

Singlem promującym nową płytę jest utwór: „Ćmiła baba mak”, do którego nagrano teledysk szyderczo pokazujący świat „korpoludków” i ich sposoby na odreagowanie (nie polecamy naśladować). Drugi singiel i oryginalny, animowany teledysk, to „Spiżowy Ratler”, gdzie w duecie z „Forysiem” śpiewa Renata Przemyk. Na płycie usłyszymy też w dwóch utworach Macieja Maleńczuka. O „Ciemnej stronie” rozmawiamy z Piotrem „Foremanem” Forysiem oraz Piotrem „Lalą” Lewickim.

Nowa płyta, z nowym brzemieniem, ukazała się dwa lata po śmierci waszego lidera, Andrzeja Bieniasza „Pudla”. Jak sobie radzicie z jego brakiem?

Lala: Ta płyta była spełnieniem marzeń „Pudla” i my musieliśmy ją nagrać, bo czekała na swoje wydanie ponad dwadzieścia lat. Na albumie „Ciemna strona” można znaleźć utwory, które już kiedyś zostały nagrane przez Püdelsów, ale w zupełnie innych czasach. Są to jedne z najważniejszych utworów, które ukształtowały całą dalszą drogę Püdelsów. Stąd marzenie „Pudla”, żeby tę płytę nagrać, jednak nie udało mu się tego z nami zrobić. Pozostało jeszcze kilka tracków, które zagrał na gitarze i można znaleźć je na tej płycie.

Słysząc nazwę płyty „Ciemna strona”, przychodzi do głowy skojarzenie, „Jasna strona” – płyta, którą wydaliście w 2004 roku. Czy one mają ze sobą coś wspólnego?

Lala: To co na pewno mają ze sobą wspólnego, to fakt, że obie są płytami Püdelsów. „Jasna strona” była pop’ową płytą, nagraną jeszcze z Maćkiem Maleńczukiem, przed jego odejściem. Znajduje się tam też wiele utworów napisanych przez krakowskiego artystę, malarza Piotra Marka. Płyta pokazuje jeden z etapów drogi Püdelsów, bo zespół nie pokazywał rzeczywistości tylko w sposób satyryczny, ale niekiedy też mroczny.

Foreman: Kiedy zespół wydał „Jasną stronę” w 2004 roku, napisanie „Ciemnej strony” prosiło się samo. Po moim dołączeniu do zespołu w 2010 roku od razu pojawił się pomysł abym rozpoczął pracę nad „Ciemną stroną”, ze względu na fakt, że jestem metalowcem. Zespół przez lata przechodził przez różne ścieżki, udało nam się zrealizować parę albumów, ale wykonanie tego cały czas się przesuwało. W końcu narodził się pomysł i lista utworów, które miały się znaleźć na tej płycie, ale nagle pojawiła się choroba Andrzeja (Andrzeja Bieniasza zmarł w 2021 roku z powodu chłoniaka – przyp. red.). Chcieliśmy zrobić dla niego hołd, jest to człowiek, który bardzo wiele dla nas znaczy. Nagraliśmy tę płytę najlepiej jak potrafiliśmy, żeby Püdelsi zabrzmieli jak z 2003 roku.

Czy są tam też utwory, których wasi fani zawsze oczekują na waszych koncertach?

Foreman: Tak, na przykład utwór „Morrison” albo „Wiara jak dupa”, które gramy zawsze.

Nowe brzmienie? Co tam takiego nowego wnieśliście?

Foreman: Było z tym parę zawirowań, Piotr, który jest odpowiedzialny za brzmienie tej płyty, narzucił mocny, rockowy styl. Nie był to pierwotny pomysł, ale w trakcie działań nad płytą się skrystalizował.

Lala: Jest też sporo elektroniki i brzmienia zakręconego. Mamy 2023 rok, więc musieliśmy zrobić coś, aby oddać ducha starych utworów, jednocześnie żeby miały nasz charakter.

Kogo zaprosiliście do współpracy?

Lala: W dwóch utworach na tej płycie wystąpił Maciej Maleńczuk, co bardzo nas ucieszyło, bo wiele lat nie było go w Püdelsach. To była wielka przyjemność, że wpadł na „stare śmieci”. Zaszczyciła nas też swoją obecnością Renata Przemyk, z którą się bardzo lubimy. Bez wahania zgodziła się nagrać piękny utwór „Tango spiżowy ratler”.

Foreman: Ciekawostką jest to, że duet powstał przez przypadek, po podłożeniu głosu Renaty do wcześniej nagranego podkładu, z moim wokalem.

Lala: Bardzo często dopiero w studiu okazuje się, że kiedy siada się do ostatecznej wersji, przez czysty przypadek powstają dzieła.

Opowiedzcie jak będziecie tę płytę promować i gdzie możemy ją kupić?

Lala: Można ją kupić w internecie, dystrybutorem jest drukarniamuzyczna.pl, jest na platformach streamowych i przede wszystkim będzie dostępna na koncertach.

Na kiedy planujecie kolejne koncerty, gdzie was usłyszymy?

Foreman: Zagraliśmy ostatnio świetny koncert w Radiu Kraków w ramach promocji nowej płyty. Mieliśmy bardzo fajne przyjęcie, piosenki szły w eter przez godzinę. Mamy rejestrację koncertu w wersji wideo, więc za jakiś czas go zmontujemy i wypuścimy.

Czy będzie jakiś wideoklip z koncertu, bądź będziecie go nagrywać?

Foreman: Mamy nagrane dwa wideoklipy, jeden z nich to teledysk „Ćmiła baba mak”, a autorem scenariusza był Piotr. Drugi klip również jest bardzo ciekawy, „Tango spiżowy ratler” nagrany z Renatą Przemyk, za który odpowiadał młody artysta z Kalisza, Michał Kwiatkowski.

Lala: Tu mieliśmy parę ciekawych sytuacji. To jest korespondencyjnie zrealizowany teledysk, musiałem więc tłumaczyć jak krakowianie są zdystansowani, każdy szczegół był dokładnie omawiany. Jesteśmy bardzo zadowoleni z efektów i na pewno będziemy z tym artystą jeszcze współpracować.

Czy jest coś co jeszcze chcielibyście pogłębić, rozwinąć? Przecież na tej płycie wasza kariera się nie kończy.

Lala: Kwintesencją istnienia zespoły są koncerty. Na pewno nagramy płytę koncertową, ale marzy nam się, aby to nie był jedynie zapis koncertu, ale też spektakl, a to wymaga zaangażowania środków i ludzi. Bardzo dużo można wyrazić obrazem, a nie tylko za pomocą słów.

Foreman: Kiedy jeszcze Andrzej żył, graliśmy w Krynicy koncert z orkiestrą symfoniczną, było tam mnóstwo świateł led z tyłu. Wtedy Andrzej opracował plan pokazu multimedialnego, udało się go zrealizować tylko raz, ale efekt był piorunujący.

Musimy wrócić do Piotra Marka. To jego obraz znajduje się na okładce płyty?

Foreman: Obraz nazywa się „Wehikuł czasu” i jest z 1978 roku. Chcemy, aby jego sztuka była wyeksponowana podczas tego widowiska. Również teksty, których był autorem odnosiły się bezpośrednio do opisu tego, co dzieje się na jego obrazach.

Lala: Uknułem teorię, że był prekursorem wczesnych prezentacji multimedialnych, kiedy wystawiał swój obraz i jednocześnie grał na gitarze i śpiewał o tym, co jest na tym obrazie.

Musiał być rzeczywiście fascynującą postacią, skoro wywarł takie piętno na Andrzeju, „Pudlu” i również wy ciągle do tego wracacie, i odkrywacie jego twórczość na nowo.

Lala: Znamy twórczość Piotra głownie z relacji Andrzeja. Kiedy Piotr Marek był u szczytu swoich możliwości (niestety tragicznie przerwanych) byłem dzieciakiem chodzącym z gitarą, nawet nie pomyślałem, że będę kiedyś grał w Püdelsach. Przychodziłem do sklepu Andrzeja (on prowadził sklep muzyczny "Pop Magic" przy ulicy Karmelickiej i był takim krakowskim guru). Piotra Marka pamiętam jako postać, której się nawet trochę bałem. Był artystą na pierwszy rzut oka i co miał odpowiedzieć 15-latkowi z długimi włosami?

– „Foreman” nosisz na szyi logo zespołu. Dużo dla ciebie znaczy?

Foreman: Tak, to jest Hoża Mojra, artystyczne dzieło Piotra Marka. Dla mnie to jest znak szczególny. Jestem człowiekiem, który lubi symbole, ale podchodzę do nich w niechętny sposób. Jednak w momencie, w którym już zaakceptuję jeden z nich, to zostaje ze mną na całe życie. Hoża Mojra przeszła ten cały etap.

–  Jak go rozumiesz, co on dla Ciebie znaczy?

Foreman: Dla mnie to jest tak naprawdę „Pudel”. Z tym znakiem zapoznał mnie Andrzej i dzięki niemu ten znak pokochałem. Słyszałem, że jest pewne wytłumaczenie Hożej Mojry, ale tylko Piotr Marek potrafił je wytłumaczyć.

Lala: Jest to też symboliczne przedstawienie oka Boga, trochę kpiące. Wiemy, że istnieje wersja z okiem w samym środku Hożej Mojry.

Czy czujecie obecność Andrzeja na waszych próbach, podczas tworzenia płyty? Myślicie, że wam pomaga, podpowiada?

Foreman: Na każdym etapie tworzenia tej płyty, jak i podczas wykonywania utworów, zawsze mam wrażenie, że Andrzej jest przy mnie. Nie jest człowiekiem specjalnie wierzącym, ale rozmawiam z duchami, jakkolwiek to nie brzmi. Wiem i mam poczucie, że Andrzej wielokrotnie był przy mnie. Spędziłem z nim wiele wieczorów, przegadaliśmy setki godzin i masę tematów. Można było z nim rozmawiać w nieskończoność, nawet na temat piłki nożnej, bo Andrzej był wielkim fanem, więc ja też nim musiałem zostać. Uważam, że nawet Piotr Marek jest przy mnie podczas nagrywania płyt. Nieraz miałem odczucie, że duchy wciągają mnie w wir tajemnicy. Ostatnio, podczas koncertu w Radiu Kraków, był taki moment, że nagle Piotrowi strzeliła struna w gitarze. Nigdy się to nie zdarzyło podczas koncertu Pudelsów.

Lala: Tego dnia wyjątkowo wziąłem dwie gitary, swoją i jedną „Pudla”. Na wszelki wypadek, gdyby z moją się coś stało. Rzeczywiście struna pękła i to w takim momencie, że miałem czas, by spokojnie podmienić instrument. To było miło, że podał mi rękę z zaświatów. W godny sposób powinniśmy skorzystać ze spadku, który kolega nam zostawił i nie zawieść jego oczekiwań. Odszedł za wcześnie, przez co czujemy pewną odpowiedzialność za tworzenie tego albumu. Chcę wierzyć w to, że podobałoby mu się to, co zrobiliśmy w jego imieniu. To są jego kompozycje, a nasze interpretacje. Na płycie znajduje się też wiele utworów autorstwa innych muzyków, którzy wcześniej tworzyli Püdelsów, bo na przestrzeni lat przewinęło się przez zespół wielu krakowskich artystów. Niektórzy byli twórcami, którzy dokładali swoją cegiełkę do całości, część poszła później swoją drogą.

Z tym chciałabym zostawić naszych widzów, z tą nutką tajemnicy, żeby sami posłuchali muzyki i spróbowali usłyszeć te duchy, o których mówicie. Ożywić osoby, które tworzyły ten materiał, bo to nie tylko ludzie żywi, ale też ci, którzy są po drugiej stronie. Nic innego nie pozostaje jak słuchać i się pasjonować.

Lala: Do póki istnieje pamięć zbiorowa i chęć oglądania, słuchania dzieł tych ludzi, to ci artyści żyją.

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka