czwartek, 8 lutego 2024 07:00

Pokoleniowa cukiernia z najlepszymi pączkami w Krakowie? "Tradycyjne receptury to cała magia"

Autor Patryk Trzaska
Pokoleniowa cukiernia z najlepszymi pączkami w Krakowie? "Tradycyjne receptury to cała magia"

Przez wielu uznawana jest za jedną z najlepszych w Krakowie. Wielokrotnie wygrywała konkursy za najlepszą jakość pączków. Cukiernia Śliwa posiada bogatą historię. Od lat cieszy się niezmiennie dużym gronem klientów, którzy chwalą sobie uniwersalny smak słodkich wypieków. Jaki jest sekret "Śliwy? O tym rozmawiamy z Małgorzatą Bejm, współwłaścicielką cukierni.

Cukiernia "Śliwa" istnieje od 1958 roku i niezmiennie znajduje się przy ulicy Królewskiej 8 w Krakowie. Jest to biznes rodzinny przekazywany z pokolenia na pokolenie. Mimo upływu czasu, cukiernia wciąż cieszy się ogromną popularnością. Co roku w tłusty czwartek, jeszcze przed otwarciem lokalu ustawiają się przed nim długie kolejki. – Swoje trzeba odstać, ale warto. Jak pączki w tłusty czwartek to tylko ze "Śliwy" – mówiła nam w zeszłym roku pani Barbara.

Aby sprostać oczekiwaniom klientów przygotowania do tłustego czwartku trzeba jednak zacząć zdecydowanie wcześniej. – Niestety, ale niewiele można przygotować wcześniej. Nasze pączki są zawsze smażone na świeżo. Z tego, co wiem, niektóre cukiernie przygotowują wcześniej zapasy pączków, które zostają zamrożone, a następnie pieczone. My nie jesteśmy fanami takiego rozwiązania i u nas taka praktyka nie istnieje. Jedyne co możemy przygotować wcześniej to nadzienie, pomadę/lukier i kartony do pakowania zamówień – uchyla rąbka tajemnicy Małgorzata Bejm, córka założyciela, która cukiernię "Śliwa" prowadzi obecnie z bratem, Piotrem Śliwą.  

Jaki jest sekret pączków, które piecze "Śliwa"? W Krakowie, w opinii wielu uchodzą one za jedne z najlepszych, o ile nie najlepsze. – Tradycyjne receptury to cała magia. U nas dalej jest zeszyt, który należał do mojego taty, a w nim przepisy, do których zaglądamy do tej pory. Nasze przepisy są praktycznie niezmienne od 65  lat. Dodatkowo, część maszyn, dzięki którym te pączki powstają, były kupowane lata temu, przez mojego tatę Stanisława Śliwę – założyciela cukierni – mówi nam właścicielka lokalu.

Nie jest tajemnicą, że tłusty czwartek jest najcięższym dniem roku dla każdego cukiernika. Wielogodzinna praca, setki kilogramów składników, a to wszystko przy presji czasu, którą potęgują ogromne kolejki, ustawiające się przed lokalem. – Nie jestem w stanie podać, ile wykorzystujemy towaru, ale pączki w tym dniu są produkowane w tysiącach. Zdecydowanie, tłusty czwartek to bardzo zwariowany dzień i z normalnością nie ma nic wspólnego. Dla cukiernika taki dzień można podsumować trzema słowami: skupienie, tempo, monotonia. Skąd kolejki? Widocznie trafiamy w gusta naszych klientów. A tak na poważnie, to myślę, że właśnie ta niezmienność smaku od lat powoduje, że klienci chcą do nas przychodzić. Musimy o tym pamiętać, że znaczna większość naszych klientów to osoby, które jako dzieci przychodziły do nas z rodzicami czy dziadkami, a teraz przyprowadzają kolejne pokolenie, aby poznało ich smaki dzieciństwa. I to jest cudowne i bardzo budujące – zdradza Małgorzata Bejm.

Dla niektórych, stanie w kolejce po pączka ze "Śliwy" to wręcz tradycja, którą wielokrotnie relacjonowaliśmy. – Pamiętam jeden rok - mróz, śnieżyca i my rozdający herbatę klientom stojącym w kolejce. Rzeczywiście, co roku zdarzają się też tacy, którzy dla samej tradycji stoją godzinę - dwie tylko po jednego pączka i za to mają nasz wielki szacunek - opowiada pani Małgorzata.  

Pączki to nie tylko klasyczny smak czyli wypełnienie nadzieniem z konfiturą z róży. Coraz więcej cukierni proponuje różnorodne wariacje smaków tradycyjnego pączka. Niektórzy zamiast "smaków dzieciństwa" preferują pączki z porzeczkami, masą korówkową, czy pistacją.  Co jest lepsze? Tradycja czy nowoczesność? – Zdecydowanie tradycja! Prostota smaków i piękny zapach ciast pieczonych bez żadnych “udziwnień” – odpowiada bez zastanowienia nasza rozmówczyni.

Pączek jednak pączkowi nierówny. Przepisów jest wiele, ale wszystkie łączy zapowiedź upieczenia "idealnego" pączka. W internecie jest wiele mitów na ten temat. Czy warto im jednak ufać? – Osobiście jestem daleka od czytania takich mitów. Oczywiście pełno jest stwierdzeń, że pączki idealne powinny być smażone na smalcu, mieć perfekcyjną obwódkę pośrodku, ciemniejszą górę i minimalnie jaśniejszy spód i tak dalej. Dla nas najważniejsze jest to, że naszym klientom i przy okazji także nam, smakują nasze wyroby. Jak wiemy, o gustach się nie dyskutuje i każdy ma prawo wyboru. Jedni wolą bardziej tradycyjne, jak u nas, a inni z wymyślnymi nadzieniami. Dodatkowo, akurat w taki dzień jak tłusty czwartek, gdzie praca idzie taśmowo, ciężko zrobić “idealne” pączki – przyznaje właścicielka cukierni "Śliwa".

Warto zaznaczyć, że w przypadku "Śliwy" w tłusty czwartek produkuje się jedynie pączki. Śmiało można pokusić się o stwierdzenie, że popyt jest tak duży, że jest to opłacalny biznes. – Tłusty czwartek to tylko i wyłącznie pączki. Nie bylibyśmy w stanie robić nic innego. Cały zespół nawet ten, który na co dzień zajmuje się wykonywaniem ciast  deserowych jest zaangażowany do pracy przy pączkach - zapewnia właścicielka.

Czy pieczenie pączków jest ciągle opłacalne? - To chyba zależy, co dla kogo znaczy "opłacalne". Dla nas jest opłacalne, bo z tego żyjemy i cieszymy się, że już tyle lat utrzymujemy się na  rynku, a dodatkowo dajemy pracę kilkunastu innym osobom. Należy jednak  pamiętać, że nie jest to łatwa praca, zwłaszcza w obecnych czasach gdy koszty utrzymania ciągle wzrastają – podsumowuje Małgorzata Bejm.

Cukiernia "Śliwa" - fot. Patryk Trzaska/Głos24

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka