W październiku liczba zgonów wzrosła o ponad 13 tysięcy w stosunku do lat poprzednich.
Wiosenny lockdown zbiera swoje żniwo wśród najsłabszych. Wzrost w październiku o 13 tysięcy liczby zgonów w porównaniu do poprzednich lat to nie tyle efekt koronawirusa, co obostrzeń związanych z epidemią. Tak uważa Robert Czyżak, prezes Polskiej Izby Branży Pogrzebowej, który w rozmowie z portalem wp.pl powiedział:
– To pierwszy efekt wiosennego lockdownu. Umierają najsłabsze osoby, które wcześniej były pozbawione leczenia w szpitalach.
Właściciele firm z branży pogrzebowej tylu pochówków co w w ostatnich tygodniach nie odnotowali jeszcze w historii z ostatnich lat. To niepokojące zjawisko nie daje się wytłumaczyć wzrastająca liczbą ofiar epidemii, czy trudnym sezonem jesiennym, w którym zazwyczaj wzrost zgonów był zauważalny.
Jak podaje portal wp.pl w październiku w Polsce zmarło 47 tys. osób. Dane pochodzą z urzędów stanu cywilnego. W analogicznym okresie czasu w latach 2017-2019 umierało ok. 34 tys. osób. Skąd więc różnica 13 tys. zgonów, skoro statystyki ofiar COVID-19 podają liczbę 3,1 tys. osób?
Robert Czyżak, prezes Polskiej Izby Branży Pogrzebowej nie ma wątpliwości:
– Wśród zmarłych znaczącą grupę stanowią osoby, które ze względu na wiosenny lockdown pozbawione były opieki medycznej. Ewentualnie chorowały na przewlekłe choroby, a unikały szpitali nie podejmując leczenia ze względu na zagrożenie zakażenia koronawirusem
– mówi w wywiadzie dla portalu wp.pl. Swoje obserwacje Czyżak opiera na relacjach rodzin osób zmarłych oraz dokumentacji, która trafia do zakładów pogrzebowych razem ze zwłokami.
Portal wp.pl poprosił prezesa Polskiej Izby Branży Pogrzebowej o komentarz na temat piątkowych danych Ministerstwa Zdrowia, w których odnotowano 445 zgonów spowodowanych pośrednio i bezpośrednio koronawirusem. Czyżak powiedział, że te dane są dla niego jednoznacznym potwierdzeniem kryzysu w służbie zdrowia.
Czytaj także:
Ponadto, prezes Polskiej Izby Branży Pogrzebowej powiedział portalowi wp.pl, że "według jego szacunków w szpitalach jednoimiennych śmiertelność pacjentów trzykrotnie przewyższa dane ze zwykłych szpitali "niecovidowych" o podobnej liczbie łóżek". To jednak, jak stwierdził Czyżak nikogo nie powinno dziwić, ponieważ w szpitalach przeznaczonych dla chorych na COVID-19 znajdują się najcięższe przypadki.
Umierają w domach
Eksperci już wcześniej przypuszczali, że pod dużą liczbą zgonów kryją się niezdiagnozowane przypadki chorych na COVID-19. Ponadto, zwiększenie ich liczby to pokłosie osób, które przez pandemię nie mogli dostać się do lekarzy i szpitali.
Prezes Polskiej Izby Branży Pogrzebowej w rozmowie z wp.pl zwrócił uwagę na ten fakt, ponieważ w ostatnim czasie w branży dużo zgonów odnotowano w domach:
– Obecnie spotykamy się z dużą liczbą zgonów w domach. Wygląda to tak, że najsłabsze osoby obciążone wieloma chorobami umierają w samotności, gdy ich stan się pogarsza. To jeszcze jeden dowód na kryzys w służbie zdrowia wywołany działaniami wokół epidemii.
Inf.: wp.pl