środa, 20 kwietnia 2022 16:38

Rękawka 2022: Bitwa wojów pod kopcem Krakusa! "Tam nie ma taryfy ulgowej"

Autor Marzena Gitler
Rękawka 2022: Bitwa wojów pod kopcem Krakusa! "Tam nie ma taryfy ulgowej"

300 wojów i białogłów w starannie przygotowanych strojach, dziesiątki namiotów i straganów, tysiące odwiedzających - tradycyjne święto Rękawki wróciło pod Kopiec Krakusa po dwuletniej przerwie. Największe emocje, jak zawsze, wywołała bitwa, przed którą rzesze widzów dosłownie oblepiły historyczny kopiec.

- Tradycyjne święto Rękawki jest tak naprawdę pewnym wehikułem czasu, który umożliwia nam przeniesienie się w przeszłość i zobaczenie, jak wyglądało życie, jak wyglądała codzienność w wiekach średnich, przedchrześcijańskich - mówi Przemysław Walaszczyk z Centrum Kultury Podgórza, które jest organizatorem wydarzenia.

Święto rozpoczęło się obrzędem rozpalenia ognia na Kopcu Krakusa i biegiem wojów w pełnym uzbrojeniu dookoła kopca. Obchodom towarzyszył kolorowy jarmark ze straganami wypełnionymi rzemiosłem. Tegoroczny program oscylował wokół klechd i podań krakowskich. Zaprezentowano alternatywną wersję ubicia Smoka Wawelskiego i inne legendy w unowocześnionej wersji.

- Przyjechaliśmy tutaj wraz z naszym sojuszem, między innymi z Najmną Drużyną Zagród Śląskich w około 20 osób - mówi Jakub Jakubski, jeden z rekonstruktorów Golęszyckiej Drużyny Dąb, która specjalizuje się w odtwarzaniu kultury Słowian i czasów wczesnego średniowiecza.  

Jego drużyna, wraz z innymi podobnymi grupami rekonstruktorów tworzyła obozowisko, w którym wojowie, giermkowie, białki a nawet duchowieństwo tworzyli barwny korowód wczesnośredniowiecznych postaci. - W obozowisku oczywiście są namioty, w których można spać, jeśli są jakieś dłuższe imprezy, stół wraz z tradycyjną biesiadą z różnymi napitkami, oraz elementy uzbrojenia, na przykład tarcze, ławy i podobne rzeczy - wymienia nasz rozmówca.

Z miodami i świecami przyjechali na jarmark rekonstruktorzy z Nałęczowa, którzy specjalizują się w tych tradycyjnych wyrobach. Dlatego zamiast zbroi wybrali habity bernardynów, którzy słynęli z produkcji pitnego miodu.

Na straganach nie brakowało wyrobów ze skóry, tkanych ozdób, wykutej w metalu biżuterii, korali z kamieni naturalnych i tradycyjnego jedzenia. Nie zabrakło też kramów z jedzeniem. Największa kolejka ustawiła się do stołu z chlebem krojonym z wielkich bochnów, serwowanym ze smalcem.

Na Rękawkę przyjechało ponad 300 rekonstruktorów. To coraz bardziej popularna pasja, która łączy pokolenia. - Przede wszystkim jest to taka ucieczka od codzienności. Można spróbować czegoś nowego, zobaczyć, jak ludzie żyli wcześniej i tak jak jest w moim przypadku, podchodzić do tego sportowo - trenując pojedynki i bitwy, aby rozwijać się nie tylko umysłowo i poznawać tą historię, ale też samemu zmęczyć się, doświadczyć tego potu i krwi podczas bitew i pojedynków - mówi Jakub Jakubski. - Bijemy się zdecydowanie na poważnie. Tam nie ma taryfy ulgowej. Bijemy się z pełną mocą na broń stalową. Jest ona tempa, ale nikt na nic nie uważa. Są pewne zasady: nie można uderzać w pewne miejsca, nie można na przykład bić po twarzy, nie można się bić po piszczelach, ale nie oszczędzamy się - dodaje. - Nie znamy scenariusza. Zobaczymy, co wyjdzie. Mam nadzieję, że będzie dobra bitwa i niech wygrają lepsi - mówił przed bitwą.

Właśnie wielka bitwa Wiślan z najeźdźcami zawsze na Rękawkę przyciąga najwięcej widzów i tak było w tym roku. Mieszkańcy Krakowa - całe rodziny i turyści gęsto obsiedli Kopiec Krakusa i otoczyli pole, na którym z hukiem zwarły się dwie drużyny.  

Kto przybył na Rękawkę w tym roku na pewno nie żałował. Nawet pogoda okazała się łaskawa dla organizatorów.

Kraków - najnowsze informacje

Rozrywka