poniedziałek, 8 kwietnia 2019 13:20, aktualizacja 6 lat temu

Ogień rozprzestrzenia się szybciej, niż biegnący człowiek. Są ofiary śmiertelne i ranni

Autor Mirosław Haładyj
Ogień rozprzestrzenia się szybciej, niż biegnący człowiek. Są ofiary śmiertelne i ranni

Temat wiosennego wypalania traw powraca, co roku, jak bumerang. Szkodliwość takiego postępowania i jego fatalne skutki z pozoru wydają się być czymś oczywistym. Nie dla wszystkich jednak, co (niestety) znajduje odzwierciedlenie w statystyce straży pożarnej. Postanowiliśmy bliżej przyglądnąć się temu problemowi w naszym regionie.


Wiosenne miesiące są czasem, w którym strażacy mają pełne ręce roboty. To właśnie na marzec i kwiecień przypada najwięcej interwencji związanych z płonącą wysuszoną roślinnością. Wypalane są przede wszystkim nieużytki rolne, którymi nikt się nie zajmuje. Płoną niewykoszone przydrożne rowy, zasuszone trawy w pobliżu nasypów kolejowych, wreszcie bezpańskie połacie łąk, choć bywa i tak, że również te, które posiadają właścicieli, ale nie są przez nich utrzymywane w prawidłowym stanie. Na razie podczas tegorocznego, wiosennego wypalanie traw w rejonie beskidzkim nikt nie ucierpiał, ale pierwsze ofiary w Polce już są. Łącznie życie straciło już cztery osoby, wśród nich 85-letniej kobieta, mieszkanka Międzybrodzia Bialskiego z sąsiedniego powiatu żywieckiego. 2 kwietnia strażacy, odnaleźli jej ciało w trakcie przeczesywania terenu po ugaszeniu pożaru tamtejszych nieużytków.

W 2018 roku w całej Polsce z powodu wypalania traw życie straciło siedem osób, a osiemdziesiąt jeden zostało rannych. Nie każdy zdaje sobie z tego sprawę (wśród tych osób są także podpalacze), ale podłożony ogień może rozprzestrzeniać się z prędkością większą, niż biegnący człowiek. Dużą rolę odgrywa w tym przypadku wiatr. Wiejąc ze zmiennych kierunków może odciąć drogę ucieczki sprawcy i osoby postronnej oraz sprawić, że pożar przeniesie się na pobliskie lasy czy zabudowania, tworząc bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia ludzi. Poza ofiarami wśród ludzi, pożary traw, co roku przynoszą ogromne straty finansowe. W 2018 roku osiągnęły one kwotę prawie 33 mln zł. Akcje gaśnicze tego typu są bardzo kosztowne, angażują bowiem dużo jednostek ratowniczych i ludzi, ze względu na to, że zajmują duże obszary. Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej podała, że w zeszłym roku w całym kraju strażacy średnio co 10 min. wyjeżdżali do płonących nieużytków, a czas trwania jednej akcji gaśniczej statystycznie wyniósł 52 min. Pracochłonne gaszenie traw, sprawia, że strażacy nie mogą brać udziału w innych akcjach ratowniczych. Płonąca przydrożna roślinność stwarza zagrożenie także w ruchu samochodowym. Dym z pożarów wpływa negatywnie na widoczność, co może skutkować kolizjami i wypadkami.

Statystyki dają nadzieję

Pożary traw nadal stanowią bardzo dużą część wszystkich interwencji strażackich w regionie. Według danych z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Suchej Beskidzkiej w tym roku stanowią one (stan na 5 kwietnia) już jedną trzecią wszystkich pożarów. Szczegółowo sytuacja wygląda następująco: w gminach Budzów, Stryszawa i Zembrzyce dwa razy gaszono pożary, w gminie Bystra pięć, w gminie Jordanów sześć (w tym dwa w mieście). W tej niechlubnej statystyce przoduje Maków Podhalański, ponieważ do tamtejszych pożarów strażacy musieli wyjeżdżać aż szesnaście razy.
Czy ta ilość interwencji, to dużo? O odpowiedź poprosiliśmy Starszego Kapitana Łukasza Białończyka, Oficera Prasowego KP PSP w Suchej Beskidzkiej.

- Analizując ilość pożarów w ciągu roku, w tym ilość pożarów traw, należy brać pod uwagę okres kilku ostatnich lat, a nie ostatnich dwunastu miesięcy. To dlatego, że roczna ilość pożarów nieużytków, w dużym stopniu zależy od wiosennej pogody. W tym roku, mieliśmy sytuację, w której śnieg stosunkowo długo zalegał na polach, a zaraz potem pojawiły się pierwsze deszcze. W przypadku takiej wiosny, liczba podpaleń jest niższa. Dlatego dopiero po porównaniu kilku ostatnich lat, można stwierdzić, czy ilość pożarów traw maleje. Potwierdzają to nasze statystyki. Jest to także efekt współpracy między Komendą Powiatową Państwowej Straży Pożarnej z Komendą Powiatową Policji, która trwa już od kilku lat i prowadzona jest w zakresie obsługi zdarzeń związanych z pożarami traw. Polega to na tym, że o każdym pożarze informowana jest Policja, która na miejsce wysyła patrol. Patrol ma za zadanie ustalenie okoliczności powstania pożaru oraz ewentualne ukaranie winnych. Uważamy, że taki system współpracy z Policją przynosi wymierne efekty.

Zgodnie z sugestiami, sprawdziliśmy, jak w poprzednich latach, kształtowały się statystyki:
- w 2015 r. odnotowano 82 pożary traw, co stanowiło 32% wszystkich pożarów,
- w 2016 r. odnotowano 64 pożary traw, co stanowiło 25% wszystkich pożarów,
- w 2017 r. odnotowano 95 pożarów traw, co stanowiło 32% wszystkich pożarów,
- w 2018 r. odnotowano 50 pożarów traw, co stanowiło 23% wszystkich pożarów.
Tendencję spadkową rzeczywiście można zauważyć, jeżeli weźmiemy pod uwagę jeszcze dłuższy okres czasu, niż ostatnie cztery lata. W latach 2012 – 2014, odsetek pożarów traw był dużo wyższy i wynosił kolejno: 57%, 43% i 50%. Podczas rozmowy z Oficerem Prasowego KP PSP w Suchej Beskidzkiej, poruszyliśmy jeszcze kilka kwestii związanych z tym problemem.

Panie Łukaszu, czy istnieje jakaś zależność między częstotliwościową pożarów a regionem?

Tak. Co roku najwięcej pożarów traw występuje w gminie i mieście Maków Podhalański. Statystyka z kilku ostatnich lat pokazuje, że jest to ok. 40-50% wszystkich pożarów traw w powiecie suskim. Zależy to przede wszystkim od braku rolnictwa na tych terenach, a przez to dużej ilości nieużytków rolnych.

Zazwyczaj nieużytki znajdują się w znacznej odległości od zabudowań. Stwarza to pozory bezpieczeństwa i tego, że pożar sam wygaśnie.

To tylko pozory. Pożar traw bardzo rzadko wygasają same. Ponadto ogień, znajdujący się z dala od zabudowań, w ciągu dnia jest przez mieszkańców niewidoczny. To stanowi dla nich dodatkowe zagrożenie. Zgłoszenia o palących się nieużytkach często spływają dopiero pod wieczór, gdy łuna pożaru zaczyna być widoczna. Tylko, że wtedy, strażacy mają już do gaszenia teren o powierzchni kilka hektarów.

Czy problem wypalania traw dotyczy tylko obszarów wiejskich?

Nie. Pożaru traw występują również w miastach, przykładami mogą być Maków Podhalański Jordanów, czy Sucha Beskidzka.

Co jest najtrudniejsze w akcji gaśniczej płonących łąk?

Najtrudniejsze jest gaszenie pożaru w momencie, kiedy występuje silny wiatr. Zwłaszcza, jeżeli jest to jesienią, gdzie suche trawy są wysokie.

Istnieje przekonanie, że podpaleń traw dokonują zwykle osoby starsze. Czy zgodziłby się pan z tą tezą?

Niestety nie prowadzimy takiej statystyki. Trudno stwierdzić, kto częściej podpala.

Czy zdarzało się, że strażacy, po przyjeździe na miejsce pożaru, dokonywali zatrzymań na gorącym uczynku podpalaczy?

Od kilku lat Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej współpracuje z Komendą Powiatową Policji w zakresie obsługi zdarzeń związanych z pożarami traw. Polega to na tym, że o każdym pożarze informowana jest Policja, która na miejsce wysyła patrol. Zdarza się że Policja sama dzwoni do straży, ponieważ zatrzymała osobę wypadającą trawę i prosi o ugaszenie pożaru.

Jakie działania prewencyjne podejmuje straż, w celu zapobiegania tego typu zdarzeniom?

W tej kwestii podstawą jest edukacja. Co roku prowadzimy akcje Stop Pożarom Traw. Zaczynamy od apeli, które są czytane w kościołach i informacji umieszczonych na stronach Komendy Powiatowej. Zachęcamy do zapoznania się ze stroną internetową stoppozaromtraw.pl, na której znajduje się informacja o niebezpieczeństwach, jakie niesie ze sobą wypalanie traw, a także kosztach z tym związanych, które, jako społeczeństwo, ponosimy wszyscy.

Mity użyźniania i pomocy

Co najczęściej jest przyczyną podpaleń? Ludzka głupota i lenistwo. Głupota, ponieważ nadal funkcjonuje pogląd, że popiół użyźni glebę, a lenistwo, gdyż podłożenie ognia z pewnością jest łatwym i szybkim sposobem na „zrobienie miejsca” dla wyrastającej nowej trawy. Ile jednak jest prawdy w obu tych mitach? W zweryfikowaniu obiegowych opinii pomógł nam pan Wojciech Szewczyk, dr hab. inż. z Zakładu Łąkarstwa w Instytucie Produkcji Roślinnej Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie. Nie pozostawia on złudzeń, co do prawdziwości obu kwestii:

- Wypalanie traw w okresie wiosennym to zmora ostatnich 20-30 lat, spowodowana zaniechaniem użytkowania zarówno gruntów ornych, jak i użytków zielonych. Rozniecenie pożaru nie stanowi rozwiązania. Kumulująca się masa, powstająca z obumarłych roślin, stanowi dobre paliwo dla zarzewi ognia, który w swoich konsekwencjach jest fatalny dla organizmów zasiedlających takie tereny. Chodzi tu zarówno o rośliny, jak i zwierzęta, które często giną w pożarach, a to powoduje ogromne zubożenie bioróżnorodność spalonych terenów. Jeśli chodzi o „użyźniające” aspekty pożarów to w istocie mamy do czynienia tylko z pozornym wzbogaceniem siedliska w składniki nawozowe.

Podpalenia często tłumaczy się chęcią "pomocy" nowej trawie w wyrośnięciu. Ta stara, uschnięta, zalega na powierzchni utrudniając dostęp światłu. Czy faktycznie nie można pozbyć się jej w inny sposób?

Faktem jest, że zalegająca na powierzchni obumarła roślinność tworzy nieraz gruby, sfilcowany wojłok i ogranicza rozwój nowych roślin. Ale taka „pomoc” to wymówka i wykręt przed odpowiedzialnością. Zaznaczmy jednak wyraźnie, że na ogół nie dotyczy to prawdziwych rolników, tylko właścicieli gruntów, których obchodzi tylko korzystanie z unijnych dopłat. Rolnik, jeśli jest gospodarzem z krwi i kości, to kosi łąkę i zbiera siano lub kiszonkę. Prowadzi także wypas zwierząt. Na użytkowanych terenach nie gromadzi się obumarła masa roślinna i nie ma co się palić. Nawet krótkotrwałe ugorowanie nie stanowi większego problemu. Palą się tylko i wyłącznie wieloletnie nieużytki pseudorolników, którzy nie dbają należycie o swoje pola, łąki, sady.

Ale popiół, sam w sobie, posiada właściwości użyźniające?

W popiele powstałym ze spalenia masy organicznej znajduje się pewna część składników nawozowych, m.in. fosfor i potas, ale co z tego, skoro najcenniejsze składniki nawozowe tracimy. Zarówno związki azotu, jak i węgla, ulatniają się podczas spalania i nie tylko nie wzbogacają gleby, ale jeszcze powodują zanieczyszczenie powietrza i przyczyniają się do tzw. „efektu cieplarnianego”. Szczególnie ważny jest azot – tracony podczas spalania, który jest głównym czynnikiem plonotwórczym, Pamiętajmy przy tym, że do wyprodukowania sztucznego nawozu azotowego, potrzebny jest olbrzymi nakład energii, głównie pochodzącej ze spalania paliw kopalnych. Mówiąc o żyzności gleby nie sposób pominąć znaczenia materii organicznej gleby, a zwłaszcza próchnicy. Powstaje ona nie przy spalaniu, ale podczas powolnego rozkładu materii organicznej w glebie – a ten jakże istotny składnik gleby tracimy wskutek działania wysokich temperatur.

W jaki sposób powinno się w prawidłowy sposób zadbać o łąki w okresie wiosenny?

Na wiosnę łąka powinna być oczyszczona z naniesionych przez zimowe wiatry gałęzi drzew, liści, czy ewentualnie śmieci. Następnie zawłókowana i jeśli trzeba to zwałowana, a po nawiezieniu jest gotowa do sezonu wegetacyjnego. Wystarczy więc zwykła dobra praktyka rolnicza. Jeśli mamy do czynienia już z zaniedbanym terenem, to wymaga to niestety większych nakładów, ale i takie tereny da się zrekultywować w sposób przyjazny dla środowiska. Wymaga to jednak indywidualnego podejścia ze względu na zróżnicowane właściwości poszczególnych terenów.

Panie Profesorze, a w jaki sposób gleba pod wpływem ognia zmienia swoją strukturę i właściwość?

Pamiętajmy, że w przypowierzchniowej warstwie gleby, temperatura może sięgać nawet kilkuset stopni. Wpływa to, nie tylko na żywą frakcję gleby, ale również na tę nieożywioną. Wspomniana wcześniej próchnica, która jest odpowiedzialna za sorpcję (czyli skrótowo mówiąc utrzymywanie w glebie) składników pokarmowych dla roślin, ulega denaturacji i traci swoje walory bezpowrotnie. Oznacza to, nie tylko utratę przez nią właściwości pochłaniania i zatrzymywania (retencjonowania) wody, ale także nabranie nowych właściwości, polegających na odpychaniu od siebie cząsteczek wody. Wypalona gleba, wbrew pozorom, wcale nie wchłania wody. A przecież to właśnie półnaturalne zbiorowiska trawiaste, jakimi są użytkowane łąki i pastwiska, stanowią najlepsze zbiorniki retencyjne, a tym samym zabezpieczenie przed powodziami. Pożary pozbawiają nas tej ochrony. Zmianom podlegają również właściwości fizyko-chemiczne nieożywionej (mineralnej) części gleby. Łatwo sobie wyobrazić, co się stanie z gliną w temperaturze kilkuset stopni Celsjusza. Wypalone tereny są mało przyjaznym siedliskiem dla wszelkich form życia.

Ile czasu potrzeba, by spalona gleba odzyskała swoje właściwości sprzed wypalenia?

Czasem wymaga to wielu lat, a bywa, że nie odzyska ich wcale. To nie przesada, bo jeśli nieużytek jest położony na torfowisku, to w wyniku pożaru tracimy go bezpowrotnie. Na glebach mineralnych ten proces jest odwracalny, ale w zależności od zmian i stopnia degradacji gleby, może zająć nawet kilka lat.

W jaki sposób rolnicy mogą użyźnić glebę w sposób bezpieczny?

Jeszcze raz powtórzę, że nie trzeba wiele, wystarczy zwykła dobra praktyka rolnicza i jeśli zastosujemy podstawowe zabiegi pratotechniczne (systematyczne użytkowanie, zbilansowane nawożenie, podstawowa pielęgnacja) w należyty sposób, to nie tylko, że nie zubożymy gleby, ale możemy się przyczynić do zwiększenia jej zasobności, a co za tym idzie wydajności i jakości łąk i pastwisk.

Dziękuję za rozmowę.

Ja również.

Policja apeluje i ostrzega

Powiatowa Komenda Policji w Suchej Beskidzkiej przypomina, że wypalanie traw jest czynem pociągającym za sobą odpowiedzialność karną. W myśl polskiego prawa jest on zabroniony i ścigany karnie. Ustawa o ochronie środowiska zabrania wypalania łąk, pastwisk, nieużytków, rowów, pasów przydrożnych, szlaków kolejowych oraz trzcinowisk i szuwarów. Złamanie tego zakazu zagrożone jest karą aresztu albo grzywny w wysokości do 5 tysięcy złotych. Jeżeli wypalanie trawy poskutkowałoby poważnymi stratami, kwalifikacja prawna czynu może być zmieniona, co przekłada się na wyższą karę (przestępstwo uszkodzenia mienia, spowodowania pożaru). Kodeks Karny przewiduje karę pozbawienia wolności od roku do lat 10 na każdego, kto sprowadza zagrożenie życia lub zdrowia wielu osób albo mienia w wielkich rozmiarach, mające postać pożaru.


Mirosław Haładyj

Sucha Beskidzka

Sucha Beskidzka - najnowsze informacje

Rozrywka